niedziela, 29 maja 2016

"Szukając Kopciuszka" Colleen Hoover - minirecenzja książki.

Autor: Hoover Colleen
Przekład: Grzegorzewski Piotr
Tytuł polski: Szukając Kopciuszka
Tytuł oryginalny: Finding Cindarella
Seria: Hopeless #2,5
Wydawnictwo Moondrive
Wydanie polskie: 2013
Wydanie oryginalne: 2013
Ilość stron: 254
Cena okładkowa: -
Moja ocena: 7/10

Spędzili razem zaledwie godzinę. Danie nie zna jej imienia... i nie widział jej twarzy. Przekonuje sam siebie, że miłość od pierwszego wejrzenia zdarza się tylko w baśniach. Jednak rok później wciąż pamięta oszołamiające uczucie, jakie wzbudziła w nim tajemnicza dziewczyna, która uciekła i więcej się nie pojawiła. Gdy Danie poznaje pociągającą, trochę szaloną Six, czuje, że może zacząć nowy rozdział. Jednak Dean Holder każe mu trzymać się od Six, przyjaciółki Sky z daleka...

opis z lubimy czytać


Nie jestem w stanie uwierzyć, że minęły już około dwa lata odkąd po raz pierwszy zakochałam się w Hopeless, a potem jej jeszcze lepszej następczyni Losing Hope. To, co wtedy Colleen Hoover wyprawiała z moimi uczuciami było niesamowite i na pewno nigdy tego nie zapomnę, więc nawet nie jestem w stanie wytłumaczyć dlaczego do tej pory nie sięgnęłam po inne książki autorki, a tym bardziej, że dopiero teraz przeczytałam Szukając Kopciuszka, która jest przecież częścią cyklu, który tak bardzo mi się spodobał. Muszę szczerze przyznać, że bardzo tego żałuję, ponieważ gdybym zrobiła to wcześniej na pewno spodobałoby mi się bardziej. Chyba wyrosłam już z historii o problemach uczuciowych nastolatków, przez co było to dla mnie tylko naiwna historyjka, dodatkowo oparta na podobnym schemacie, jak Hopeless. Niemiłosiernie irytowało mnie dziecinne zachowanie głównego bohatera oraz Holdera. Nawet pomimo osobowości Daniela nie byłam w stanie zrozumieć, dlaczego Dean zakazał mu spotykać się z Six. Byłam już nawet gotowa porzucić tę lekturę na rzecz czegoś zdecydowanie ciekawszego, jednak Hoover mnie zaskoczyła. Dwie rzeczy pod koniec bardzo mnie zaskoczyły, ponieważ ani po głównym toku tej serii ani po samej fabule w tym opowiadaniu za żadne skarby nie odgadłabym, że coś takiego się wydarzyło. Na pewno nie zaliczę tej historii do ulubionych i tylko dzięki końcówce jest jedynie średnia.

środa, 25 maja 2016

"Demonolog" Andrew Pypera - recenzja książki.

Autor: Pyper Andrew
Przekład: Napieralski Adrian
Tytuł polski: Demonolog
Tytuł oryginalny: The Demonologist
Wydawnictwo: Zysk i S-ka
Wydanie polskie: 2014
Wydanie oryginalne: 2014
Ilość stron: 378
Cena okładkowa: 34,90 zł
Moja ocena: 7/10

Prastara siła znalazła przejście do naszego świata. Towarzyszy wszędzie Davidowi Ullmanowi i jego córce Tess, wyczuwalna, nienazwana, która pewnego dnia przybiera realną formę. David Ullman jest światowym autorytetem w dziedzinach mitologii i wierzeń religijnych. To dlatego tajemnicza chuda kobieta wybrała właśnie jego. Pewnego dnia odwiedza go w gabinecie na Uniwersytecie Columbia i składa propozycje nie do odrzucenia. Profesor ma zbadać pewne zjawisko w Wenecji. Dowód szaleństwa czy opętania? David wraca do domu sam. Prawie wszystko wskazuje na to, że jego córka nie żyje. Czy jest szansa, żeby ją odzyskać? Żeby się tego dowiedzieć musi dotrzeć do... Nienazwanego. I uwierzyć, że demon istnieje. W tej mrocznej wyprawie świat staje się księgą pełną znaczeń i ukrytych symboli, które tylko David może odczytać.

opis z lubimy czytać

Czasami po samym zobaczeniu okładki oraz przeczytaniu opisu mam wrażenie, że książka niesamowicie mi się spodoba i zaburzy mój światopogląd. Dzieje się tak nawet w przypadku dość mało znanych książek, które niezbyt wielu osobom się spodobały i nie zapowiada się, że ich wnętrze będzie innowacyjne, ale mimo to mnie coś do nich ciągnie. Tak było właśnie w przypadku Demonologa, a kiedy wreszcie miałam okazję się z nią zapoznać muszę wam przyznać, że strasznie się zawiodłam.

Przede wszystkim nie chcę powiedzieć, że jest to zła książka, ponieważ rzeczywiście niesie za sobą wartości duchowe, których oczekiwałam. Miałam jednak nadzieję, że w jakiś sposób one na mnie wpłyną, że podbudują w moich oczach wiarę, w której zostałam wychowana i wyrzucą z głowy szukanie własnego światopoglądu na te sprawy. Tymczasem Andrew Pyper nie chciał przekonywać głównego bohatera do uwierzenia w Boga, od którego ten jest specjalistą, a jedynie pokazał mu, że zło na świecie nie bierze się znikąd. Szatan jest wszędzie i Stwórca właściwie nic sobie z tego nie robi, pozwalając mu siać swoje diabelskie nasienie. Nie było w tej historii niczego odkrywczego. Jeszcze na dodatek bardziej mnie ona przygnębiła niż utwierdziła w wierze.

Początkowo sama historia niesamowicie mi się podobała i bardzo wciągała. Była, jak typowe powieści, które zachowuję na dłużej w sercu – bohater z problemami rodzinnymi, znajdujący się w niezbyt pozytywnym, ale jednak kluczowym, momencie swojego życia oraz niezwykle podkreślona w opisie ojcowska miłość. Razem z Davidem przeżywałam wszystkie jego porażki czy ciosy od losu, a fabuła momentami przyprawiała mnie o dreszcze. Niestety zgubiłam klimat tej książki, kiedy Ullman przystąpił do poszukiwań córki. Stała się ona monotonną, bezsensowną jazdą po kraju. Gwoździem do trumny dla całej książki było zakończenie, któremu brakowało jakiegoś takiego wielkiego bum.

Ratunkiem dla Demonologa byli bohaterowie, choć właściwie ich odmienność. David i jego córka Tess nie pasowali do całej reszty społeczeństwa. Najbardziej tę różnicę widać było na przykładzie matki dziewczynki, która właśnie z tego powodu ich porzuciła. Nie mogła odnaleźć się w domu, w którym pozostali mieszkańcy chadzają swoimi własnymi drogami i częściej bujają w obłokach niż rozmawiają z ludźmi. Każdy z nich dokonał złego wyboru i musiał za to zapłacić.

Nie mogę zbyt wiele powiedzieć o stylu pisania Pypera. Był lekki, łatwy i przyjemny. Całkiem szybko się czytało, dopóki historia nie przestała mnie interesować. Wiele razy korzystał z odwołań do tekstów Raju Utraconego Miltona, Biblii czy innych tekstów mówiących o Diable.

Ostatecznie mam mieszane uczucia co do Demonologa, ponieważ nie spełniła moich oczekiwań, ale z drugiej strony nie była też kompletnie zepsutą historią. Miała swoje przebłyski geniuszu, ale raczej nie pozostanie ona zbyt długo w moich myślach. Nie będę też jej nikomu polecać z ręką na sercu. Jeśli chcecie to spróbujcie, ale do mnie niezbyt przemówiła.


niedziela, 22 maja 2016

"Krew i Stal" Jacka Łukawskiego - recenzja książki.

Autor: Łukawski Jacek
Tytuł polski: Krew i Stal
Seria: Kraina Martwej Ziemi #1
Wydawnictwo: Sine Qua Non
Wydanie polskie: 2016
Ilość stron: 370
Cena okładkowa: 36,90 zł
Moja ocena: 9/10

Sto pięćdziesiąt lat po powstaniu Martwej Ziemi z twierdzy granicznej wyrusza oddział żołnierzy, by wąskim przesmykiem przekroczyć zapomnianą krainę. W starym klasztorze u podnóża Smoczych Gór ukryte jest coś, co musi powrócić do królestwa, zanim Zasłona Martwej Ziemi pęknie i zaniknie.

Silny oddział pod dowództwem Dartora, starego, zaprawionego w bojach oficera, wkracza w suche stepy, by zmierzyć się z demonami przeszłości, teraźniejszości i przyszłości. Prawdziwy cel misji zna tylko przysłany w ostatniej chwili przewodnik. Lecz nawet on - tajemniczy Arthorn - nie przypuszcza, jaki los przygotowali dla nich bogowie i jak krucha jest równowaga znanego im świata.


opis wydawcy

Początkowo trudno mi było się wbić w tę powieść, ale teraz mogę z czystym sumieniem nazwać pierwszą książkę Jacka Łukawskiego debiutem roku tylko ze względu na fakt, ile pracy włożył w jej napisanie. Stworzył kanoniczne fantasy w swoim własnym, oryginalnym uniwersum, które nabiera autentyczności w połączeniu z wystylizowanym językiem.

Całą historię spowija niesamowicie tajemnicza atmosfera. Nakłada się na to wiele czynników. Głównie fakt, że czytelnik wraz z bohaterami nie ma pojęcia, co czeka go po drugiej stronie Martwicy. Ponoć ma ona ciągnąć się przez setki kilometrów, aż po krainy za Smoczymi Górami, jednak jeszcze przed przekroczeniem jej granicy napotykają przeszkody. Od tego momentu akcja nie zwalnia ani na chwilę. Raz za razem autor funduje nam masę zwrotów akcji, bitew i pojedynków. Dodatkowo przez niemal cały czas miałam poczucie... odcięcia od świata? Nie, może to złe wyrażenie, po prostu ten dziwny rodzaj uczucia, kiedy jest się samemu, daleko od domu, na dotąd nieznanych nam terenach i trzeba sobie radzić bez kontaktu z bliskimi. Żołnierze królestwa Wondettel błądzili wśród lasów, bezskutecznie próbując rozwiązać mnożące się zagadki, a tymczasem w ich państwie nie działo się zbyt dobrze...

Trudno powiedzieć mi coś o bohaterach, ponieważ było ich strasznie dużo i jeszcze wszystkich niezbyt dobrze poznaliśmy. Przede wszystkim nie znam motywu postępowania czarnych charakterów, a nawet ich zamiarów, więc trudno mi ocenić, czy powinnam im współczuć czy raczej nienawidzić. Jednak na pewno pokochałam dwójkę pierwszoplanowych postaci, Arthorna i Gwydona. Pierwszy z nich rzeczywiście tajemniczy, ukrywający jakąś mroczną przeszłość, ale lojalny wobec swojego władcy i zwierzchników człowiek o wielkim sercu. Drugi natomiast młody, ufny, inteligenty oraz pełen determinacji rycerz.

No i wreszcie wspomniany wcześniej genialny styl pisania, który nadaje książce niepowtarzalnego klimatu. Jacek Łukawski idealnie dostosował go do realiów panujących w Krainie Martwej Ziemi, czyli średniowiecza. Chłop gada, jak chłop czyli gwarą. Rycerz ma trochę bogatsze słownictwo, a szlachcic mówi niemal wierszem.

Jestem jednocześnie niesamowicie zachwycona i skonsternowana tym, co autor przedstawił nam na kartach Krwi i Stali. Kiedy już udało mi się wpaść w sidła tej historii nie mogłam się oderwać, ale pozostałam z masą pytań, na które oczekuję odpowiedzi w postaci, najszybciej jak się da, wydania kolejnych tomów.


Za możliwość przeczytania serdecznie dziękuję wydawnictwu Sine Qua Non

czwartek, 19 maja 2016

Ucz się języków razem z Colorful Media!

W ramach nawiązanej współpracy chciałabym przedstawić wam wydawnictwo Colorful Media założone w 2003 roku przez Martę i Piotra Olejniczaków. Zajmują się produkcją magazynów specjalistycznych, głównie językowych. W swojej ofercie mają obecnie siedem czasopism do nauki języków obcych. 

English Matters

Dwumiesięcznik tworzony specjalnie dla wszystkich zainteresowanych nauką języka angielskiego na poziomie średnio-zaawansowanym i zaawansowanym. Treść stanowią artykuły mogące służyć do nauki samodzielnej lub w grupie oraz opisujące bieżące wydarzenia, aktualne tematy czy odnoszące się do bieżącej pory roku. Dzięki temu poznajemy uniwersalne słownictwo. Oprócz tego do każdego numer przygotowane są słowniczki czy nagrania mp3 do odsłuchania.

Cena: 9,50 zł

English Business Magazine

Drugie z kolei pismo przeznaczone do nauki języka angielskiego jest jednym w Polsce dedykowanym biznesmanom. Wprowadza w niełatwy obszar tematyki gospodarczej. Treść przeplatana jest gruntownymi analizami i fachowymi komentarzami. Przybliża czytelnikowi specyfikę, na której opiera się język światowego biznesu, a który jest niezbędny do opisania różnych funkcji biznesowych np. marketingu. 

Cena: 19,50 zł

Deutsche Aktuell

Dwumiesięcznik stworzony, pod patronatem Wydawnictwa Wagros, z myślą o osobach uczących się języka niemieckiego na poziomie średnio-zaawansowanym i zaawansowanym. Jest niemieckim odpowiednikiem English Matters - posiada podobną rozkładówkę oraz słowniczki i nagrania mp3.

Cena: 9,50 zł



¿Español? Sí, gracias

Kwartalnik tworzony dla osób zainteresowanych nauką języka hiszpańskiego na poziomie średnio zaawansowanym i zaawansowanym. Znajdują się w nim tematy uniwersalne oraz zahaczające o aktualne tematy i bieżące wydarzenia. Również i do niego dołączony jest słowniczek i nagrania mp3.

Cena: 10,90 zł



Français Prèsent

Kwartalnik stworzony dla osób uczących się języka francuskiego na poziomie średnio-zaawansowanym i zaawansowanym. Tematycznie jest podobny do poprzednich i również posiada słowniczek i nagrania mp3.

Cena: 10,90 zł





Italia Mi piace!

Kwartalnik dla osób uczących się języka włoskiego na poziomie średnio-zaawansowanym i zaawansowanym. Treść stanowią artykuły o tematyce uniwersalnej oraz zahaczającej o aktualne tematy i wydarzenia przeplatane kolorowymi zdjęciami.

Cena: 10,90 zł




Ostanowka: Rossija!

Jedyny w Polsce magazyn dla uczących się języka rosyjskiego. Wydawany co kwartał. Dostarcza ciekawostek i aktualności o krajach i regionach rosyjskojęzycznych, ich mieszkańcach oraz kulturze.

Cena: 11, 90 zł





Zwykle nie czytam gazet, dlatego początkowo byłam sceptycznie nastawiona do tego pomysłu. Potem jednak pomyślałam, że na rok przed maturą warto łapać się wszystkich możliwości poprawienia swoich zdolności językowych. Jeszcze nie otrzymałam wybranych numerów English Matters, który zainteresował mnie najbardziej, ale według mnie są świetnym rozwiązaniem na załatwienie sobie codziennej styczności z językiem. 

poniedziałek, 16 maja 2016

"Grimm City. Wilk!" Jakuba Ćwieka - recenzja książki.

Autor: Ćwiek Jakub
Tytuł polski: Grimm City. Wilk!
Wydawnictwo: Sine Qua Non
Wydanie polskie: 2016
Ilość stron: 375
Cena okładkowa: 36,90 zł
Moja ocena: 8/10

Ponura, spowita obłokami tłustej czerni metropolia to miejsce, gdzie o sprawiedliwość równie trudno, co o bezchmurne niebo. Zbudowane na ciele olbrzyma, napędzane jego smolistą krwią i odłamkami węglowego serca trwało w dawno ustalonym porządku. Do teraz. Na przestępczą scenę wkracza właśnie bezkompromisowy Nowy Gracz, a oficer policji Wolf zostaje brutalnie zamordowany we własnym domu. Czy te fakty się łączą? I czy czerwony płaszcz zaobserwowany u głównej podejrzanej w sprawie zabójstwa czyni ze sprawy zbrodnie na tle religijnym?
opis wydawcy

Odkąd rozpoczęłam czytanie tej książki, momentami spoglądam na nie, jak na własne dziecko, które przynosi ze szkoły coraz to lepsze oceny. Przepaść między Kłamcą a Grimm City. Wilk! jest niewiarygodna i niesamowicie cieszy mnie jako wiernego czytelnika autora do tego stopnia, że brakuje mi słów do opisania tego, co przekazał nam w swojej najnowszej powieści.

Jakub Ćwiek stworzył niesamowicie klimatyczny świat przedstawiony, którego głównym elementem jest postawione na ciele wielkoluda i napędzane jego krwią miasto Grimm City. Spowijająca je aura jest niemal w każdym momencie idealnie oddaje powagę sytuacji. Tak, właśnie powagę. Byłam niesamowicie zaskoczona, kiedy zamiast kolejnej zabawnej historii jakiejś szeroko znanej postaci otrzymałam powieść kryminalną z krwi i kości. Tajemnicza seria morderstw i jedno z pozoru do nich nie pasujące, a w tym wszystkim przypadkowy świadek, agent w służbie księcia, miejscowi policjanci oraz dziennikarka, która nie cofnie się przed niczym. Jedynie momentami pojawiały się jakby powroty do starych czasów i dało się wyczuć, że autor chciał użyć humoru znanego mi z jedynej jego książki, którą wcześniej przeczytałam, a nie tego, który założył na początku.

Momentami na scenę wkraczało aż nazbyt wiele bohaterów, ale ani przez chwilę się w tym wszystkim nie gubiłam. Postacie są przeróżne i nawet kilka dni po przeczytaniu łatwo przywołać sobie ich wyobrażenie w głowie. Trudniej z niektórymi imionami, ponieważ nawet pod koniec książki zdarzyło mi się w pośpiechu źle przeczytać nazwisko Dragosavlij lub po prostu bohater pojawiał się zbyt rzadko. Na szczęście większość najważniejszych postaci nosiła proste do zapamiętania personalia. Alfie świetnie odgrywał rolę człowieka całkowicie nie na właściwym miejscu, który w całą aferę wplątany został przez przypadek. Po policjantach widać było, że niechętnie korzystają z pomocy McShane’a, a on sam nie ujawnił się jeszcze w całości. Jestem ogromnie ciekawa, jaką przeszłość zgotował mu autor.

Na największe brawa zasługuje w tym wszystkim styla Jakuba Ćwieka, który przeszedł chyba najgruntowniejszą przemianę. Pamiętam, że był lekki, łatwy i przyjemny. Pozwalał na szybkie czytanie. Zaś tutaj był mroczny i rozbudowany, ale przede wszystkim bardzo bogaty w opisy.

Ćwiekowi po raz kolejny udał się kupić moje uwielbienie do jego prozy. Jestem zachwycona, zafascynowana i z niecierpliwością czekam na kolejne tomy, ponieważ tak nie kończy się kryminałów. Nie zostawia się czytelnika z totalnym mętlikiem w głowie i ciszą w sprawie kontynuacji.

Za możliwość przeczytania serdecznie dziękuję wydawnictwu Sine Qua Non

piątek, 13 maja 2016

"Spalić Wiedźmę" Magdaleny Kubasiewicz - recenzja książki.

Autor: Kubasiewicz Magdalena
Tytuł polski: Spalić Wiedźmę
Wydawnictwo Genius Creations
Wydanie polskie: 2015
Ilość stron: 300
Cena okładkowa: 39,90 zł
Moja ocena: 9/10

Sara Weronika Sokolska, zwana Saniką, w niczym nie przypomina nadwornej czarodziejki. Młoda, żywiołowa i dzika, jak magia, którą włada stanowi jedną z najważniejszych tajemnic królewskiego dworu. Nie wiadomo, gdzie uczyła się magii i kto był jej mistrzem, ani nawet skąd przybyła do Krakowa. Plotki mówią, że jest najbliższa przyjaciółka i powiernica króla Juliana, a może nawet kimś więcej. Media donoszą o jej spektakularnych wyczynach: polowaniach na biesy, inkuby, i strzygi, o pojedynkach z członkami Loży Czarodziejów. Wydaje się, że Sanika jest najpotężniejszą czarodziejką w Polanii i tylko szaleniec mógłby rzucić jej wyzwanie. A jednak nawet moce wiedźmy mogą okazać się nie wystarczające w starciu z przeciwnikiem, który pragnie zniszczenia Krakowa. Wrogiem za którym stoi pradawna i niezwykle potężna magia...

opis wydawcy



Nigdy nie zastanawiałam się, co by było, gdyby w czasach współczesnych naszym krajem wciąż rządzili monarchowie, a zamieszkiwali go nie tylko ludzie, lecz również postacie znane z legend i baśni. Z odpowiedzią przychodzi mi jednak Magdalena Kubasiewicz w swojej niesamowicie wciągającej powieści o perypetiach nadwornej czarownicy króla Juliana.

Historia rozpoczyna się mocnym wejściem. Prolog, choć dość długi, podobał mi się najbardziej, a pozostała część książki wcale nie wypadała przy nim blado. Przygody Sary są niesamowite. Cały czas chce się wiedzieć, co wydarzy się na kolejnej stronie i przede wszystkim, jak to wszystko ostatecznie się rozwiążę, a dodatkowo z każdym kolejnym rozdziałem autorka podkręca tempo.

Początkowo Sanika wydawała mi się kolejną postacią, która swoim gburowatym i buntowniczym zachowaniem chce pokazać całemu światu, jak bardzo jest silna oraz niezależna. Nie potrafi uszanować żadnego, nawet królewskiego majestatu. Również w momencie, kiedy sama widziała, jak wszystko wymyka jej się z rąk, sądziła, że nikt nie jest w stanie jej pomóc, a jedynie może zaszkodzić. Kiedy o tym czytałam podobało mi się to, ale potem przyszło otrzeźwienie, że przecież ostatnio co rusz natykam się na tego typu kreacje bohaterów. Na szczęście późniejsze wydarzenia niesamowicie mnie zaskoczyły oraz postawiły Sarę w niejednoznacznym świetle, choć wciąż bardziej przypomina mi ona rozpieszczoną nastolatkę a nie dorosłą, poważną kobietę i jej przemiana wydaje się zbyt drastyczna. Mimo jej wad i niezadowoleniu konkurencji przez całą książkę bardzo chciałam, żeby jej przyjaźń z monarchą przerodziła się w coś więcej, na co wskazywało ich zżycie się.

Oprócz głównej bohaterki ogromnym plusem tej książki jest niesamowicie bogaty w opisy, plastyczny oraz w wielu miejscach ironiczny styl Kubasiewicz. Za jego pomocą stworzyła zapierającą momentami dech w piersiach powieść z pędzącą akcją, ciekawymi bohaterami oraz niepowtarzalnym światem przedstawionym.

Myślę, że Spalić wiedźmę spodoba się wszystkim, którzy oszaleli na punkcie twórczości Jakuba Ćwieka, ponieważ oboje autorów wykorzystuje podobny motyw zapożyczeń z wierzeń, mitologii i baśni, ale w przypadku recenzowanej powieści czytelnik czuje się bardziej swojsko. Spotkamy się tutaj z opowieściami, które poznaliśmy w dzieciństwie m.in. legendą o Twardowskim, smoku wawelskim czy nawet Marzanną. Leczy i również z kilkoma, które Magdalena Kubasiewicz stworzyła na potrzeby powieści. Wszystko to ożywa i zostaje wciągnięte w autentyczny, współczesny świat, w którym magia jest na porządku dziennym.

Magdalena Kubasiewicz stworzyła niesamowite uniwersum, do którego z chęcią wróciłabym jeszcze raz w kolejnych powieściach, ponieważ przypomniało mi o najwspanialszych latach mojego dotychczasowego życia. Oczekiwałabym względem nich tylko bardziej sprecyzowanego charakteru głównego bohatera.

Za możliwość przeczytania serdecznie dziękuję wydawnictwu Genius Creations

wtorek, 10 maja 2016

Nieamerykanie powracają!

Na początku istnienia Biblioteczki powstały tutaj dwa wyzwania czytelnicze, które jednak po kilku miesiącach umarłych śmiercią naturalną, ponieważ zwyczajnie nie potrafiłam dojść z nimi do ładu i składu. Nie wiedziałam, jak pod koniec miesiąca przekazać wam jednocześnie informacje o tym, co przeczytałam ja i uczestnicy, a w pewnym momencie nawet zgubiłam gdzieś sens tego wszystkiego. Zapomniałam, że robię to sama dla siebie, bo chcę skończyć czytać w końcu samych amerykańskich autorów, którzy w większości ulegają modzie, i rozpocząć wreszcie czytanie również autorów pochodzących z innych krajów, którzy są równie świetni, albo nawet lepsi, bo szukają nowych, a przynajmniej, mniej wykorzystywanych rozwiązań, dlatego właśnie na jakiś czas wyzwania zniknęły. Na szczęście dzięki kilku dobrym duszyczkom, które cały czas wypytywały się o powrót tego jednego, najważniejszego, które podobało wam się najbardziej postanowiłam przemyśleć to wszystko i je wskrzesić. Chciałam również dorzucić do niego dodatkowe zasady, ale dotarło do mnie, że w sumie nie ma po co, bo dam wam największą możliwą swobodę w doborze książek do wyzwania, ale tym razem sama będę pilnować zbierania linków do wyzwaniowych recenzji, a co za tym idzie chciałabym mieć listę uczestników i oznaczenia, które recenzje biorą w tym udział. :) Wystarczy wpisać się poniżej w komentarzu i w jakikolwiek sposób, czy to po prostu napisać, czy wstawić poniższy banner na końcu recenzji, a ja sama wpiszę ją w dodam ją w podsumowaniu miesiąca.


Ktoś z was bierze udział? :)
Zaczynamy 1 czerwca!

sobota, 7 maja 2016

Niepopularne opinie o popularnych książkach

źródło: tumblr
Nie macie czasami wrażenie, że wystawiając jakiejś bardzo popularnej i wychwalanej przez wszystkich na około książce sami siebie wystawiać na "pożarcie" przez wygłodniałe fanki danej pozycji? Nie mówię, że którekolwiek ze strachu przed tym pisze coś całkowicie przeciwnego niż sądzi, ale może ktoś woli to przemilczeć niż kłócić się potem z osobami, które nie potrafią uszanować czyjegoś zdania, dlatego chciałabym żebyście wszyscy na moment odłożyli ten strach i odpowiedzieli ze mną na poniższe pytania. Właściwie to w tym poście odpowiem najpierw ja, a potem dziewczyny, które brały udział w małej sondzie, którą przeprowadziłam na twitterze oraz facebooku. Początkowo chciałam się tylko ich wypytać, żeby czasem o czymś nie zapomnieć, ale ich podawane przez nie odpowiedzi tak niesamowicie mi się spodobały, że postanowiłam je tutaj umieścić. Niestety nie będzie żadnych danych statystycznych, ponieważ postanowienie umieszczenia ich tutaj wpadłam dopiero w trakcie, kiedy liczenie tego wszystkiego zajęłoby mi wieki. Postaram się następnym razem, a was tymczasem zapraszam do czytania, a także samodzielnego wykonania tego tagu.

Popularna książka lub seria książek, której nie lubisz.
Wiem, że książki, o których teraz powiem mają rzeszę fanów i są bestsellerami, ale do mnie nie przemówiły kompletnie. Są błahe, nijakie, niedopracowane, kiczowate lub zdecydowanie nie wpadają w moje poczucie humoru. Ostatnimi czas największą nienawiścią pałam do serii Nocna Szkoła autorstwa C. J. Daugherty. Ma ona JEDEN ciekawy wątek, który ponoć ma być tym najważniejszym, ale ja czuję się wręcz osaczona miłosnymi rozterkami głównej bohaterki, która zdanie zmienia częściej niż ja rękawiczki. Na drugim miejscu znajduje się pierwszy tom Dotyku Julii. Z obiecywanych przez wszystkich plusów tej książki dostałam jedynie ten indywidualny styl pisania Tahreh Mafi polegający na skreślaniu pewnych wyrażeń, które pojawiają się w głowie Julii, a których główna bohaterka nie chce do siebie dopuścić. Nie było zapierającej dech w piersiach akcji ani interesujących bohaterów. Jedynym pozytywnym aspektem tej książki był zielonooki blondyn (wtajemniczeni wiedzą, kogo sobie wyobraziłam w jego roli) i w tym momencie chyba właściwie będzie chodzić tylko o jego wygląd. To są takie moje dwa największy typy, ale mogłabym jeszcze wspomnieć o Percym Jacksonie, na którego chyba już jestem za stara, Niezgodnej, której nawet nie skończyłam, bo główna bohaterka mnie irytowała, Jesiennej Miłości, która była strasznie schematyczna, kiczowata i mdła, Papierowych Miasta, które cisnęłam w kąt z powodu pewnej idiotycznej mądrości oraz oczywiście Pięćdziesięciu Twarzach Greya i ostatnio wspominanym Czasie Żniw.

Zdania dziewczyn były bardzo zróżnicowane i padało mnóstwo odpowiedzi częściowo zgodnych z moim zdaniem - wśród nich znalazły się również przeciwniczki Sparksa, Greena czy serii Niezgodna - a częściowo zupełnie innym lub po prostu jeszcze nie zdążyłam zapoznać się z daną książką. Swoich antyfanów posiadają Igrzyska Śmierci, Mistrz i Małgorzata, Lolita, Trzy metry nad niebem, Zmierzch, Pamiętniki Księżniczki, Pamiętniki Wampirów, Buszujący w Zbożu, Władca Pierścieni, Szeptem, Więzień Labiryntu oraz Eleonora i Park.

Książka lub seria książek, którą lubisz, a wszyscy inni nienawidzą.
Nie wiem, czy mogę zaliczyć do tej kategorii pierwszą książkę, bo spotykałam się do tej pory z samymi pozytywnymi odczuciami względem niej, a mimo to wydawnictwo postanowiło nie wydawać kolejnych części. Jestem z tego powodu bardzo zła, ponieważ pierwsza część zakończyła się w tak okropnym momencie. Poza tym chciałabym wiedzieć, co działo się dalej - czy ludzkość została uratowana, co stało się z Częściowcami, czy Kira będzie z Sammem czy Markusem. Mowa tutaj o Partials Dana Wellsa. Również jestem pozytywnie zaskoczona Buszującym w Zbożu J.D. Sallingera i Zbrodnią i Karą Fiodora Dostojewskiego, choć wiele osób nie rozumie tych książek. Mogę się również przyznać, że pałam sympatią do Zmierzchu Stephanie Meyer, bo tak w sumie to przecież nie była zła książka i do tego napisana całkiem przyjemnym językiem. Poza tym prawie wszystkich dystopie, którymi się dziś zachwycacie również opierają się na wątku trójkąta miłosnego, tylko po prostu w tej książce jest on najważniejszy, a tam to po prostu jeden z kilku głównych wątków oraz oczywiście Bella właściwie od początku była zdecydowana kogo kocha, a kto jest tylko i wyłącznie przyjacielem w przeciwieństwo do niektórych bohaterek.

Tym razem jedna osoba zgadza się ze mną w sprawie Buszującego w Zbożu, a pozostałe tytuły, które padły to Lalka, Quo Vadis, Olimpijscy Herosi, seria o Tomku Wilmowskim, W pustyni i w puszczy, Krzyżacy, Ziemiomorze, Nocny Burmistrz, Dziedzictwo Mroku, Monstrumolog, Magia Krwi, Nocny obserwator oraz Autobiografia Kuby Rozpruwacza.
Sienkiewicz ma całkiem spore grono fanek na twitterze...

Trójkąt miłosny, w którym główna bohaterka wybrała nie tego chłopaka, którego chciałaś.
SPOILERY
Jedyny, który przychodzi mi głowy i chyba nawet szczerze jedyny to Igrzyska Śmierci. Naprawdę kompletnie nie rozumiem, jakim cudem Katniss mogła wybrać faceta, którego trzeba było ciągle ratować z opresji mając pod nosem kogoś, kto to ją otoczyłby opieką. Wiem, że myślę teraz stereotypowo, ale naprawdę nie podoba mi się koncepcja pary rodem z Wesela Wyspiańskiego.

Pamięć mnie w tym momencie nie zawodzi i w tej kwestii zgadzało się ze mną większość odpowiadających osób. Pozostała część to fanki Bohuna z Ogniem i Mieczem (pozdrawiam serdecznie!), Wodospadów Cienia i Warnera z Dotyku Julii.

Popularny gatunek książek, którego nie lubisz.
Czytam praktycznie wszystko, co podsunie mi się pod nos, a co w jakikolwiek sposób mnie zainteresuje. Pewnie się już o tym przekonaliście czytając mojego bloga, na którym pojawiały się recenzje książek należący do przeróżnych gatunków od fantastyki przez wszystkie jej odnogi, dystopię, horrory, thrillery oraz kryminały a na kończąc na literaturze obyczajowej i romansach. I jest tylko jeden gatunek, którego nie potrafię zdzierżyć i chyba nigdy się do niego nie przekonam, choć przeczytałam ledwie dwanaście rozdziałów najpopularniejszej książki, dwie strony jakiejś mało znanej i trzy rozdziały innej mało znanej napisanej przez Polkę z niego. Literatura erotyczna w sumie właśnie za sprawą tej książki, której przed chwilą mówiłam, stała się coraz popularniejsza,co niestety widać. Mam wrażenie, że spotyka się tam tylko dwa typy bohaterek - szarą myszkę albo dziwkę, która myśli tylko o seksie - i jeden typ głównego bohatera - macho, przystojny, bogaty i genialny w łóżku.

O dziwo, tym razem kompletnie żadna odpowiedź nie pokrywa się z moją. Dziewczyny nie lubują się w horrorach, fantasy, romansach, powieściach postapokaliptycznych oraz young adult, ale żadna nie wspomniała o erotykach. ;)

Popularny bohater, którego nie lubisz.
Przede wszystkim do dzisiaj nie jestem w stanie zrozumieć zamiłowania niektórych fanów książki do Draco Malfoya. Niby blondyn i powinna za nim szaleć, bo ja mam cholerną słabość do blondynów, ale no nie potrafię. Dla mnie wyczyny Malfoya to zachowanie rozkapryszonego dzieciaka z bogatej rodziny i za nic ono do mnie nie przemawia. Zaraz na wstępie nie załapałam sympatią również do Tris Prior z Niezgodnej, która niesamowicie mnie irytowała, ale poza tym to raczej lubię większość bohaterów z książek mniej lub bardziej.

Zaś dziewczyny nie polubiły: Harrego Pottera, Isabelli Swan, Edwarda Cullena, Daenerys Targaryen, Gale'a, Katniss, Łęckiej, Jace, Cztery czy Peety, a nawet znalazła się przeciwniczka wszystkich bohaterów Buszującego w Zbożu!

Popularny autor, którego nie lubisz.
Chyba nawet nie muszę się tłumaczyć, dlaczego bo zrobiłam to już wcześniej, ale John Green, Nicholas Sparks i E.L. James.

Oczywiście znalazły się osoby, które mnie popierały, ale poza tym w ich odpowiedział znalazły się Magłorzata Budzyńska, Stephanie Meyer, Gayle Forman, Cassandra Clare, Rainbow Rowell i Anne Bishop

Popularny wątek literacki, którego masz już dość.

Zdecydowanie nie mogę zdzierżyć już nieumiejętnie poprowadzonych trójkątów miłosnych do tego stopnia, że jak widzę go w samym opisie, albo domyślam się jego pojawienie to z góry odrzucam książkę. Niemiłosiernie irytuje mnie również to, że wszyscy autorzy na około próbują pokazać jacy to są bardzo tolerancyjni wobec homoseksualistów.

Dziewczyny poza tym wymieniły: sceny erotyczne, bohater chory na raka, zakazana miłość, miłość, problemy miłosne, apokalipsa.

Popularna książka lub seria książek, której nie masz zamiaru przeczytać.
Miałam przygotowane inne odpowiedzi, ale dzisiaj jednak chciałabym powiedzieć wam o innej książce, które ostatnimi czasu zawładnęła internetem, a mnie sam pomysł na nią wydaje się przerysowane, przekombinowany i totalnie abstrakcyjny, nawet jeśli to wizja przyszłości. Chłopak, który stracił głowę kompletnie do mnie nie przemówił, choć naczytałam się o nim dużo pozytywnych recenzji. Swoją drogą książki wydawane przez oficynę Moondrive wydaje mi się coraz bardziej dziwne... No i jeszcze na pewno nie będę czytała Aftera Anny Todd i Czy wspomniałam, że cię kocham? Estelle Maskome (tak to się pisze?)

Uczestniczki sondy nie mają zaś zamiaru przeczytać: Władcy Pierścieni, Pięćdziesięciu Twarzy Greya, Wybranych, Niezgodnej, Darów Anioła, Zmierzchu, książek Sparksa, Gwiazd Naszych Wina, Lalki, Selekcji i Gry o Tron.

Filmowa adaptacja, która jest lepsza od książki.
Niezgodna. Pewnie jesteście zdziwieni, co? Książka mi się okropnie nie podobała, ale filmy oglądało mi się całkiem fajnie i byłam zadowolona. Nie przeszkadzała mi wkurzająca Tris i wszystkie te schematy powyciągane z Igrzysk Śmierci.

Z kolei dziewczynom bardziej niż książka podobały się Dziewczyna z tatuażem (Mężczyźni, którzy nienawidzą kobiet), Zielona Mila, Harry Potter, Niezgodna, Igrzyska Śmierci oraz Opowieści z Narnii.

A jakie wy macie niepopualrne opinię o popularnych książkach? ;)

czwartek, 5 maja 2016

"Spirala śmierci" Leeny Lehtolainen - recenzja książki

Autor: Lehtolainen Leena
Przekład: Musielak Sebastian
Tytuł polski: Spirala Śmierci
Tytuł oryginalny: Kuolemanspiraali
Seria: Maria Kallio #5
Wydawnictwo: słowo/obraz terytoria
Wydanie polskie: 2007
Wydanie oryginalne: 2007
Ilość stron: 380
Cena okładkowa: -
Moja ocena: 9/10

Noora Nieminen miała być mistrzynią świata w łyżwiarstwie. Kiedy wspaniale zapowiadająca się łyżwiarka ma zostaje zamordowana własnymi łyżwami, pryskają nadzieję trenerów i rodziców. Kto jest mordercą? Może "król karaoke" Vesku Terävuori? A może postrach Espoo, pedofil molestujący małe dziewczynki? A może jednak mordercą jest jednak ktoś z najbliższych Noorze osób? Nadkomisarz Maria Kallio jest już w siódmym miesiącu ciąży, lecz nie przeszkadza jej to poświęcić się całkowicie rozwiązaniu tej zagadki. Do tego dochodzi jeszcze rywalizacja pomiędzy Marią a jej dawnym przeciwnikiem, Perttim Strömem, o stanowisku szefa wydziału kryminalnego. Skoro spirala śmierci raz zostanie puszczona w ruch, niełatwo ją zatrzymać.


opis z lubimy czytać

Pewnie nawet nie możecie sobie wyobrazić, jaka była moja radość, kiedy pewnego dnia buszując wśród bibliotecznych zbiorów przypadkowo wpadłam na bardzo trudno dostępną książkę jednej z moich ulubionych autorek. Do tej pory udało mi się przeczytać jedynie jedną pozycję od Lehtolainen, którą zresztą recenzowałam na tym blogu i to całkiem niedawno, dlatego mam nadzieję, że pamiętacie ile zabawy dostarczyło mi jej czytanie. Bardziej podobały mi się powiązania ze sportem i Finlandią niżeli śledzenie samej intrygi uknutej na kartach książki, więc nie będę ukrywać, że w tym przypadku było podobnie, choć więcej było sportu niż Finlandii.

Przede wszystkim w Spirali Śmierci detektyw Maria Kallio obracała się w zupełnie innym kręgu sportowym niżeli w Na złym tropie. W dalszym ciągu nie był to mój świat, ale w żaden sposób mi to nie przeszkadzało, ponieważ mogłam w niej prześledzić choć fragment ciężkiego życia młodego sportowca, który nie dość, że uprawia sport niszowy w danym kraju to jeszcze wszyscy pokładają w nim wielkie nadzieje na przyszłość. Na początku trudno mi było patrzeć na rozczarowanie i smutek z powodu śmierci nie tylko młodej gwiazdy łyżwiarstwa, ale również młodej dziewczyny, która miała rodzinę i przyjaciół, jednak w miarę rozwoju akcji coś przestało mi się w niej podobać. Odkryłam, że sens życia stał się dla niej obsesją. Za wszelką cenę starała się być najlepsza, a na jakiekolwiek pomyłki i złośliwe komentarze reagowała bardzo nerwowo. Pozytywniejsze uczucia od Noory wywołali we mnie jej przyjaciele Silja i Janne, którzy traktowali to wszystko z dużo większym dystansem.

Sama główna bohaterka całego cyklu, czyli Maria była dla mnie w tym tomie postacią lekko przerysowaną, ponieważ nie wyobrażam sobie kobiety w zaawansowanej ciąży biegającej i toczącej małe "pojedynki" z kryminalistami. Na szczęście trochę wiarygodności dodawało jej dbanie o formę w postaci częstych wizyt na siłowni oraz jazdy na rowerze. Poza tym mam wrażenie, że wątek rodzinny był w tym przypadku wymyślany na bieżąco w trakcie pisania, ale muszę przyznać, że w momencie, kiedy w Marii obudził się instynkt macierzyński, stał się bardzo rozczulający i rozgrzewający serce.

O samej zagadce kryminalnej mogę powiedzieć niewiele, ponieważ jak pewnie widać po tym, jak rozpisałam się na temat bohaterów, była to powieść o bardzo silnych charakterach, które głównie zaprzątały moją głowę. Jedna z moich znajomych, która jest wielką fanką autorki, stwierdziła, że nie jest ona niczym wielkim, jednak według mnie wszystko zostało świetnie poprowadzone. Lehtolainen jedynie w dwóch miejscach daje nam do zrozumienia, co tak naprawdę stało się z Noorą, a przez resztę książki cały czas wodzi za nos, mimo to ani chwili się nie nudziłam, a wręcz przeciwnie pochłonęłam książkę w naprawdę krótkim czasie.

Uważam, że ta powieść Lehtolainen jest odrobinkę lepsza od wcześniejszej, ponieważ zaciekawiła mnie bardziej - było w niej dużo więcej uczuć i emocji. Żal mi było nawet po raz kolejny żegnać się z Marią wiedząc, że nie prędko znowu się spotkamy. Aż strach mi pomyśleć, co będzie gdy rzeczywiście dojdę do ostatniego tomu wydanego w Polsce.

wtorek, 3 maja 2016

"Bazar Złych Snów" Stephena Kinga - minirecenzja książki

Autor: King Stephen
Przekład: Wilkusz Tomasz
Tytuł polski: Bazar Złych Snów
Tytuł oryginalny: The Bazaar of Bad Dreams
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Wydanie polskie: 2015
Wydanie oryginalne: 2015
Ilość stron: 672
Cena okładkowa: 44,00 zł
Moja ocena: 8/10

Od czasu gdy przed trzydziestu pięciu laty ukazał się jego pierwszy zbiór opowiadań Nocna Zmiana, Stephen King olśniewa czytelników swoim darem tworzenia krótkiej prozy. W Bazarze Złych Snów zebrał swoje najnowsze opowiadania. Każdy utwór poprzedzony jest krótkim wstępem przedstawiającym jego genezę.


opis wydawcy

Całkowicie zgadzam się z opisem zamieszczonym na skrzydełku książki - Stephen King pisze niesamowite zbiory opowiadań, choć zdecydowanie bardziej wolę jego opowieści na całą książkę lub nawet kilka tomów. Czytam i zachwycam się zarówno jednymi oraz drugimi. Czytam wszystko Kinga, co wpadnie mi w ręce, mimo że większość jego fanów twierdzi, że w nowszych pozycjach widać spadek formy pisarza, przez co nie straszy już tak samo, jak kiedyś. Zgadzam się całkowicie również z nimi, bo widzę wyraźną różnicę pomiędzy np. Chudszym, a Bazarem Złych Snów. Podczas poznawania niektórych opowiadań z tego tomiku bardziej odczuwałam współczucie niż przerażenie, bo wybrano w nich drogę pokazania wyniszczenia ludzkiej psychiki poprzez życiowe trudności czy porażki. Czytając je odnosiłam wrażenie, że tytuł jest niezbyt adekwatny do treści, ale na szczęście nie zabrakło również takich w typowym kingowskim stylu, z nutką paranormalnej grozy.

Przerywałam ją od czasu do czasu innymi pozycjami, ale była tak wciągająca, że za każdym razem gdy do niej wracałam miałam ochotę przeczytać ją już do końca, a przecież to całkiem spora książka. Opowiadania są różnej długości, dlatego dawało się przeczytać nawet kilka naraz. Według mnie najlepszą historią z całego zbioru jest UR, które niby pisane jest na zamówienie, ale niesamowicie wzbudziło moją ciekawość - w końcu jego głównym bohaterem jest książka, elektroniczna, ale książka. Ale chyba jednak najbardziej z tego wszystkiego podobały mi się wstępy do poszczególnych części, w których Stephen King przedstawił siebie jako prawdziwego człowieka, takiego z krwi kości. Niby opowiadał w nich tylko o genezie danej historii, ale dzięki temu zawarły się w nich opowieści o jego życiu, problemach, porażkach, trudnościach oraz zwycięstwach.

Po przeczytaniu wchodzącego w skład zbioru poematu jego autorstwa twierdzę, że tak, jak mówi on sam, poeta z niego żaden, ale stał się genialnym pisarzem, którego pokochał cały świat włącznie ze mną i nadal warto czytać jego powieści.

niedziela, 1 maja 2016

Podsumowanie kwietnia

źródło: calender-hd.com
Szczerze to nawet nie wiem, kiedy ten miesiąc minął. Nie czuję się, jakby właśnie zaczynał się maj i przecież niedługo miały nadejść wakacje. Tym bardziej, że ja przeczytałam już ponad trzydzieści książek w tym roku, choć w zeszłym do maja nie udało mi się nawet przekroczyć tej liczby, bo widzicie kwiecień to kolejny miesiąc, w którym głównie czytałam. Nieprędko zdarzy się czas, w którym dorównam osiągnięciu z lutego, ale osiem książek to wciąż całkiem spora liczba, a jeśli uda mi się ją utrzymać przez cały roku to będę miała w nim genialny wynik. Oczywiście nic na siłę, ale było całkiem miło. A tak poza tym to w kwietniu nie zdarzyło się nic ciekawego. Większość planów i pomysłów na posty okołoksiążkowe mam w maju (jeśli w końcu ogarnę swojego lenia i usiądę do ich napisania). Mam nadzieję również, że ucieszycie się z powrotu wyzwania Czytam nie tylko Amerykanów!, co prawda w zmienionej formie, bo w końcu mam na nie pomysł. W najbliższym czasie powinien pojawić się post z dokładniejszymi informacjami i nowym bannerkiem. W dalszym ciągu powoli piszę dla was notkę o moich niepopularnych opiniach o popularnych książkach w nieco innym wydaniu niż na większości blogów, układam playlisty itp. Wszystko niestety jest dopiero w fazie tworzenia, bo, jak wspomniałam wcześniej, mam okropnego lenia do działalności internetowej... więc może lepiej poczytajcie o tym co przeczytałam i co działo się na blogu.

Książka miesiąca:
Przeczytane: 8
Laisen Artur CK Monogatari 9/10
King Stephen Bazar Złych Snów 8/10
Lehtolainen Leena Spirala Śmierci 9/10
Pyper Andrew Demonolog 7/10
Kubasiewicz Magdalena Spalić Wiedźmę 9/10
Hoover Colleen Szukając Kopciuszka 7/10
Salisbury Melinda Córka Zjadaczki Grzechów 8/10
Orwell George Folwark Zwierzęcy 8/10

Plany czytelnicze na maj:
Pullman Philip Złoty Kompas
Lewis C.S. Opowieści z Narnii. Książę Kaspian
Kowaleczko-Szumowska Monika Gallop '44
Zafon Carlos Ruiz Gra Anioła

Najgorsza książka: Chrisite Agatha ABC

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...