poniedziałek, 29 lutego 2016

"Podpalaczka" Stephena Kinga - recenzja książki.

Autor: King Stephen
Przekład: Sokołowski Krzysztof
Tytuł polski: Podpalaczka
Tytuł oryginalny: Firestarter
Wydawnictwo: Albatros
Wydanie polskie: 1980
Wydanie oryginalne: 1999
Ilość stron: 510
Cena okładkowa: 14,99 zł (wydanie pocket)
Moja ocena: 7/10

Charlie McGee jest dzieckiem wyjątkowym, obdarzonym nadludzkim darem, zdolnością pirokinezy: potrafi siłą woli rozniecić ogień. Rodzice dziewczynki, Vicky i Andy, uczystniczyli kiedyś jako ochotnicy w tajemniczym eksperymencie sponsorowanym przez tajną amerykańską agencję rządową, przybudówkę CIA, zwaną Sklepikiem. Pozwalając sobie wstrzyknąć Próbę Sześć - rzekomo nieszkodliwą substancję halucynogenną, w rzeczywistośći niebezpieczny środek chemiczny powodujące trwałe zmiany w przysadce mózgowej i chromosomach - zostali nieświadomie wyposaże w niezwykłe talenty, obejmujące telekineze, hiponozę i telepatię. Daleko idące skutki eksperymentu kładą się cieniem na życie poddanej nieustannej obserwacji rodziny McGee, zmienające je w koszmar. Po zamordowaniu Vicky przez agentów Sklepiku, nie chcąc by Charlie stała się kolejnym "królikiem doświadczalnym" CIA, Andy decyduje się na ucieczkę. Pościg za dwójką zbiegów prowadzi John Rainbird, zabójca na usługach Sklepiku, dla którego zabicie dziecka staje się celem samym w sobie. Czy Charlie użyje pirokinetycznej mocy, by ocalić siebie i ojca? Zdaniem naukowców byłaby w stanie samoczynnie doprowadzić do eksplozji atomowej...


~okładka


Jedna z pierwszych recenzji jakiegokolwiek autora, po którego sięgam właściwie bez zastanowienia - czasami bez czytania nawet opisu. W przypadku Podpalaczki był to zaledwie niewielki fragmencik, ale wystarczył aby mnie zachęcić do lektury. Momentami naprawdę mrożącej krew w żyłach, choć nie nazwałabym jej wprost horrorem. Bardziej thrillerem paranormalnym niekiedy zakrawającym pod psychologiczny. Nie pamiętam już dokładnego podziału na części, ale sama z siebie potrafię wyodrębnić jakby trzy etapy w niej - ucieczkę, uwięzienie i ponowną ucieczkę. Na pierwszy rzut oka może wydawać się to nużące, bo akcji samej w sobie jest niewiele. King w tej książce bardziej skupia się na wspomnieniach. O ile w innych jego książkach wydaje się to niepotrzebne, a nawet zbędne, tutaj zarysowuje bardzo dokładny obraz historii rodziny McGee oraz samej Charlie - jak rodzice oraz ona sama radzili i radzą sobie z jej nadnaturalnymi zdolnościami. Jesteśmy płynnie prowadzeni przez te trzy etapy historii. Dałam się w nią wciągnąć by na koniec chcieć naprawdę spalić tę książkę za zakończenie! Uwierzycie, że jest otwarte? W ostatnim zdaniu nie otrzymujemy odpowiedzi na to, co w ostatecznym rozrachunku stało się z Charlie.

Jak zawsze u Stephena mamy do czynienia z całą gamą różnorodnych postaci, ale najlepiej zapamiętuję się trójkę - Andy'ego, Charlie i Johna. To oni grają tutaj pierwsze skrzypce, a właściwie ich relacje - Andy'ego z Charlie i Johna z Charlie. Niezwykłe jest tutaj przedstawienie wątku miłości ojca do córki, który jest w stanie zrobić wszystko, aby chronić dziewczynkę jednocześnie zapewniając jej normalne życie. Druga natomiast jest toksyczna. John w oczach Charlie chce zastąpić jej ojca, który jest uwięziony zupełnie gdzie indziej, ale... Charlie to tylko ośmioletnia, naiwna dziewczynka i wielu rzeczy jeszcze nie rozumie.

O stylu Kinga chyba nie muszę dużo pisać, prawda? Wszyscy wiedzą jaki jest - ciężki, bezpośredni i nie dla każdego przystępny. Dodatkowo zawsze, z tą książką, włącznie historia opowiada jest z perspektywy kilku postaci - w tym przypadku Charlie, Andy'ego, Johna i głowy całego Sklepiku. W przypadku niektórych książek tego nie lubię, ale w jego sprawdza się idealnie i daje pełny wzgląd na historię.

Kolejne spotkanie ze Stephenem Kingiem zaliczanym do bardzo udanych. Niemal tak samo udanych, jak w przypadku Martwej Strefy. Choć przez to otwarte zakończenie daleko jej do mistrzostwa tamtej książki.


PS. Sara, Tori, Lunatyczka i Marcelina przypominam wam o przesłaniu Polecajek, które miały się pojawić dzisiaj. Czekam na was do środy. :)

sobota, 27 lutego 2016

"Druga Szansa" Katarzyny Bereniki Miszczuk - recenzja książki.

Autor: Miszczuk Katarzyna Berenika
Tytuł polski: Druga Szansa
Wydawnictwo: Uroboros
Wydanie polskie: 2013
Ilość stron: 291 (ebook)
Cena okładkowa: -
Moja ocena: 9/10

Powieść opowiada o młodej dziewczynie, która budzi się w szpitalu. Nie pamięta, skąd się tam wzięła, ani  jak się nazywa. Będzie musiała poznać prawdę i zmierzyć z własnym strachem. W szpitalu "Druga Szansa" nic nie jest bowiem takie jak się wydaje... 


~ opis wydawcy

Kolejna książka, którą zdecydowałam się przeczytać, dzięki wyzwaniu prowadzonemu przez bookworm z Apteki Literackiej i kolejna, z która niesamowicie mi się podobała. Wielokrotnie spotykałam się z już z motywem jakiejś instytucji, która powierzchownie chce dla głównego bohatera dobrze, a tak naprawdę pod tymi wszystkimi pozorami kryje się drugie dno. Na szczęście jednak nie męczyło mnie ani to, ani niezbyt dynamiczna akcja, owszem zaskakująca, ale początkowo nie  spotkacie się tutaj z wielkimi zwrotami akcji. Dopiero pod koniec Miszczuk zacznie wam serwować zaskoczenie za zaskoczeniem, a sam zakończenie to już - za przeproszeniem - czyste chamstwo, w najczystszej możliwej postaci. Jednak tym co mi się najbardziej w tym wszystkim podobało to klimat i dreszcze, które opanowywały podczas zgłębianie się psychikę głównej bohaterki, jej domniemane halucynacje. Pojawił się nawet wątek miłosny, ale naprawdę bardzo delikatny, który da się polubić. Adam nie jest człowiekiem idealny, który ni stąd ni zowąd pojawia się na drodze życiowej Julii burząc dotychczasowy porządek. Pojawia się w najtrudniejszym dla niej momencie i na początku właściwie jest tylko dodatkowym utrapieniem by ona powoli zaczęła sobie uświadamiać, że właściwie to nie umie bez niego żyć. To nie grzeczny chłopczyk, a facet z jajami i całkiem niezłym poczuciem humoru. Na swój sposób stara się pomóc, ale są momenty, które nawet jego przerastają i wtedy następują kłótnię.

Już wcześniej pisałam o głównej bohaterce - jej psychika nas przeraża. Julia to takie zagubione w świecie zwierzątko z ewidentnymi problemami psychicznymi. Ale nie zagubioną z powodu swojej pozornej nieśmiałości, a z powodu zaniku pamięci i sytuacji, w której się znalazła. Nie ma kompletnego pojęcia, komu zaufać - czy swojej terapeutce, która ewidentnie coś przed nią ukrywa, czy raczej Adamowi, który z kolei jest przedstawiany w najgorszym możliwym świetle przez terapeutkę.

Pióro pani Miszczuk jest niezwykle lekkie i pomimo sporej objętości ebooka pochłonęłam go w jeden dzień. Jest niezwykle lekkie, przyjemne (jakiekolwiek można powiedzieć, o książce przy której czytaniu miałeś dreszcze) oraz plastyczny. Nie ma w nim żadnego górnolotnego słownictwa.

To idealna książka dla każdej możliwej grupy czytelników, która jest zainteresowana takimi tematami, a Katarzyna Berenika Miszczuk to kolejna polska autorka, której jakość potwierdzam i rekomenduję.

środa, 24 lutego 2016

Reorganizacja Biblioteczki

Mam ostatnio manie wprowadzenia zmian w swoje życie i tak samo, jak ułożenia książek nie ominie to Biblioteczki. Pewna osoba po prostu uświadomiła mi, że stworzyłam nie taką wizję bloga, jak chciałam, bo powstał on, żeby dzielić się opiniami o książkach. Poszły one mocno w odstawkę na rzecz zabaw typu TAG, w których po prostu co pięć minut powtarzam, jak najgrubszą książkę przeczytałam, czy jakiego bohatera lubię najbardziej. Ostatnio nawet niesamowicie wyperswadowałam się z czytaniem książek na przód i zaczęłam planowanie recenzji na pierwsze dni kwietnia (już w nowym spojrzeniu, bo we wcześniejszym wchodziłam w maj). Będę się one teraz pojawiały najczęściej dwa razy w tygodniu, ale nie wykluczam momentów, kiedy będę potrzebowała coś wam przeszkadzać i recenzja zostanie zamieniona na post około książkowy. Ograniczam również TAGi. Będę robiła tylko takie, które naprawdę coś wnoszą do mojego image'u jako autorki Biblioteczki czy czytelnika. Będę częściej pisała posty okołoksiążkowe, na konkretne tematy zamiast wymyślać kolejne serie postów.
Pozostawiam wam też listę inicjatyw, które organizuję, abyście nie zgubili się w tym, co zostaje, a co znika.

1. Wywiad z Książkoholikiem

2. Polecajka
(ps. zrobiłam już losowanie, więc jeśli jeszcze nie widzieliście emaila to zerknijcie na pocztę!)

(klikają w pogrubiony tekst znajdzie odnośnik do maratonowej grupy, gdzie zjeżdżając niżej znajdziecie ankietę na temat dnia dyskusji o lutowej książce oraz wybór marcowej, najbliższy maraton przypadnie pewnie w wakacje)

4. Czytelnicy Biblioteczki Suomi
(tutaj również po kliknięciu zostaniecie przeniesieni do facebookowej grupy stworzonej specjalnie dla integracji z wami, jednak nie umiem was zachęcić do interakcji. pomożecie mi coś wymyślić?

fanpage * instagram * twitter * lubimy czytać

poniedziałek, 22 lutego 2016

Wywiad z Książkoholikiem #6

Tym razem na przeróżne tematy porozmawiałam sobie z Yui Tamashi z bloga oraz vloga Book Please, która była pierwszą booktuberką, którą zaczęłam oglądać. :) Zahaczyłyśmy o kilka ostatnio popularnych tematów w książkowej blogosferze. :) Zapraszam do czytania!

S: Mogłabyś mi na początek opowiedzieć, jak to się stało, że zaczęłaś czytać? Tak było od zawsze, czy może zaczęło się od jakiejś konkretnej książki? I co sprawiło, że postanowiłaś się zacząć się tym dzielić w internecie?

Y: Przyznam się szczerze, że nie zawsze lubiłam czytać. W podstawówce, gdy wychowawczyni zadawała jakąś lekturę do przeczytania mama musiała mi czytać książki, abym wiedziała o czym jest dana książka. Jednak wszystko zmieniło się, gdy nastała era Harry'ego Pottera. Co prawda wtedy też za bardzo nie miałam ochoty zapoznać się z tymi książkami, mimo że na mojej półce gościły już dwie pierwsze części. Po te książki postanowiłam dopiero sięgnąć, po obejrzeniu jakiegoś dokumentu na temat świata Harry'ego Pottera. Później też zauważyłam, że koleżanki z klasy bardzo się interesują się tą tematyką i sama przepadłam. Pokochałam książki o losach Harry'ego i jego przyjaciół i zaczęłam potrzebować więcej. Gdy pytałam koleżanek z klasy jakie książki czytają, to wiele z nich mówiło o "Ani z Zielonego Wzgórza" albo "Pamiętniku księżniczki", ale mnie takie gatunki wtedy nie kręciły, bo potrzebowałam więcej magii, dziwnych stworzeń, duchów itd., dlatego zapisałam się do biblioteki i chodziłam tam co najmniej raz w tygodniu, aby coś nowego odkryć i dopiero po jakimś czasie otworzyłam się na inne gatunki.
W czasach szkolnych zawsze miałam wokół siebie osoby, które lubiły czytać książki, mogłam się z nimi podzielić moimi przemyśleniami, prosić o jakieś rekomendacje itp., ale wtedy już byłam dość aktywną osobą w Internecie, co prawda nie w sprawach książkowych, ale tworzyłam przeróżne blogi o swoich pasjach. Z tego co mi się zdaje to blogi książkowe odkryłam dopiero na studiach. Pamiętam pod jakim byłam wrażeniem zdjęć ze stosikami, które blogerzy kupowali bądź dostawali, czytając recenzje chciałam kupować każdą książkę, a później sama również zapragnęłam dzieleniem się moją pasją, ponieważ osób, które czytały w moim otoczeniu było coraz mniej, więc nie miałam z kim na te tematy rozmawiać. Internet okazał się czymś wspaniałym, bo pokazując moją pasję nie tylko dowiadywałam co inni sądzą o książce, którą czytałam, ale również znalazłam super osoby, z którymi mogę porozmawiać mimo że dzielą nas czasami nawet setki kilometrów.

S: A tak chodząc między książkami często znajdowałaś pozycje, które podobały ci się niemal tak samo, jak Harry Potter? ;)

Y: Wybór w bibliotece książek z gatunku fantasy w dziale dziecięcym był bardzo ograniczony w tamtym czasie, więc musiałam nieźle się natrudzić, aby znaleźć coś ciekawego. Książki, które wybierałam były ciekawe i dobrze się przy ich czytaniu bawiłam, ale poza "Zmorami Alaizabel" nic mnie tak nie zachwyciło jak Harry Potter. Ale też nie starałam się znaleźć zamiennika Harry'ego Pottera, chciałam coś o podobnej tematyce.

S: Właśnie o takie pozycje mi chodziło. Nie coś podobnego do Harrego Pottera tylko coś, co się równie mocno podobało. :) Potem, jak już nastąpiło otwarcie na inne gatunki to, od którego gatunku się zaczęło? Jakie obecnie lubisz najbardziej?

Y: O ile dobrze pamiętam to po fantasy zabrałam się za bardziej dziewczęcą literaturę, typu "Pamiętnik Księżniczki", "Stowarzyszenie Wędrujących Dżinsów", książki o Olsenkach czy postaciach przez nie granych. Pamiętam, że czytałam wtedy dużo książek Meg Cabot, bo była ona wtedy na topie i półki w bibliotece się od niej urywały. Gdy szukałam czegoś nowego to też bardzo zwracałam uwagę na okładki, co mi pozostało do dzisiaj :) Patrzałam czy są kolorowe, błyszczące itd. musiały być krzykliwe i jakimś dziwnym trafem, tamte książki podobały mi się. Pamiętam też, że wracałam do książek, które były lekturami w 1-2 klasie podstawówki i na nowo pokochałam "Dzieci z Bullerbyn", "Kubusia Puchatka", ale jakoś nigdy nie mogłam się przekonać do "Ani z Zielonego Wzgórza" czy książek napisanych przez polskich autorów. Teraz bardzo często mi się zmienia to jaki gatunek lubię. Fantasy zawsze będzie miało największe miejsce w moim sercu i najchętniej do niego wracam, ale też kocham czytać kryminały, obyczajówki, biografie, książki historyczne i mogłabym wymieniać i wymieniać. Aby żaden gatunek za bardzo mi się nie przejadł często mieszam książki. Raz fantasy, raz dystopia, później trafi się jakaś komedia. Chociaż przyznam, że ostatnio mam sporą fazę na dystopie i trwa to już jakieś dwa lata i nadal mi się nie nudzi, a zwykle po trzech czterech książkach czytanych pod rząd jednego gatunku miałam już dość.

S: Ach, dystopie! Właściwie chyba tylko ty masz na nie fazę, ale cały polski rynek książki, bo od dawna mam wrażenie, że jesteśmy nimi zalewani po uszy. Sama przeczytałam kilka i jestem w miarę zadowolona, choć na oko widać, że większość opiera się na tym samym schemacie. Są jeszcze jakieś inne schematy, które mimo wszystko lubisz?

Y: Niestety nie da się ukryć, że większość dystopii jest stworzona na tym samym schemacie, ale jeśli mają dobrze zarysowaną fabułę, fajnych bohaterów to podobieństwa w ogóle mi nie przeszkadzają. Ogólnie to nie mam problemu ze schematami w książkach, jeśli lektura potrafi się wybronić i autor tworzy coś ciekawego. Ale nienawidzę schematów miłosnych, szczególnie gdzie o jedną dziewczynę bije się dwóch chłopaków. Ciężko jest mi wtedy coś ciekawego znaleźć, aby się nie zanudzić. Już wolę oklepaną walkę dobra ze złem, gdzie dobro zwycięża, bo zawsze się znajdzie jakiś moment kulminacyjny, który zaskoczy podczas czytania, a o uczuciach ciężko jest pisać, chociaż muszę przyznać, że na rynek wyłania się coraz więcej autorów, którzy potrafią wzruszyć i zniszczyć człowieka mimo, że książka może bazować na schemacie.

S: Oczywiście nie mówię, że są one złe. Sama ostatnio miałam przyjemność z książką polskiej autorki, która była zbudowana na schemacie, ale niesamowicie mną wstrząsnęła i będę pamiętać ją na długo. :) Skoro już mowa o uczuciach to romanse należą do twoich ulubionych gatunków czy raczej nie bardzo i rzadko po nie? Wolisz takie współczesne dla młodzieży czy klasykę?

Y: Przez bardzo długi czas uważałam, że romanse są ble i fuj, czy to w filmach czy książkach. Wolałam światy, które mówią o miłości do rodziny, przyjaciół, zwierząt itd., Niby czytałam o miłościach do płci przeciwnej, ale zawsze tamte książki były zbyt przesłodzone i wyidealizowane, niby się o czymś takim marzy, ale ja zawsze miałam inny ideał miłości. Zawsze wszystko widziałam inaczej niż rówieśnicy, jak im się podobało, to mi akurat nie i odwrotnie. Ale na chwilą obecną bardziej lubię czytać romanse, może dlatego że dojrzałam, może dlatego że inaczej patrzę na książki i obrazy miłości albo najzwyczajniej autorzy mają teraz lepszy warsztat pisarski :) Gdy już sięgam po romanse to najczęściej po młodzieżówki, które uwielbiam czytać i chyba nie przestanę lubić, ale też bardzo lubię klasykę, którą momentami ciężej się czyta, ponieważ ich tłumaczenia nie są zbyt dobre, są przesadzone w słownictwie i myślę, że wiele osób może mieć problem z ich zrozumieniem i już nie raz mi się przydarzyło, że po przeczytaniu klasyka w języku angielskim dopiero wtedy doceniłam tę książkę i naprawdę mi się podobała. Tak było np. z "Portretem Doriana Greya" (po polsku ledwo skończyłam tę książkę, a po angielsku pokochałam) :)

S: To jest chyba mój problem! Niezbyt lubię klasykę, bo jest dla mnie taka zbyt ciężka, przesadzona i za dużo w niej zbędnych opisów. :) Z czytanych polubiłam jedynie Opowieść Wigilijną oraz Zbrodnię i Karę, które byłam zmuszona przeczytać jako lektury, ale do tej drugiej niedawno wróciłam i podobała mi się równie mocno. A jakie masz podejście do lektury szkolnych? Wiem, że już studiujesz, ale gdy ty chodziłaś do szkoły to czytałaś je chętnie, czy raczej miałaś podejście takie samo, jak większość uczniów?

Y: Ach "Zbrodnia i kara" coś pięknego. Była to moja ulubiona lektura w liceum na równi z "Lalką" :D Mimo, że studiuję to nadal muszę czytać lektury szkolne, ponieważ mam zajęcia z literatury :) Nie powiem, że z lekturami szkolnymi było mi łatwo, większość z nich czytałam tylko po to, aby przeczytać i później napisać z tego sprawdzian. Bardzo nie lubiłam tego, że ktoś mi każe coś czytać, zresztą nauczycielki też za bardzo ciekawie o tych książkach nie mówiły. Jednak, gdy miałabym porównać jak to było w poszczególnych szkołach to w podstawówce było całkiem ok, bo spodobał mi się "Tajemniczy ogród" i "Quo Vadis", ale w gimnazjum lektury były kompletną porażką. Żadna mi się nie podobała, a jak już o tym głośno mówiłam, to nauczycielka zawsze powtarzała, że się nie znam i nie rozumiem książek, więc od razu się zniechęcałam do czytania lektur, całe szczęście przez kilka miesięcy miałam przecudowną panią od polskiego, która nawet pożyczała mi książki i zawsze z nią mogłam o nich porozmawiać, ale jak wróciła tamta pani to była już masakra. Za to w liceum pokochałam praktycznie wszystkie lektury. Miałam rewelacyjną panią, bardzo dobrze wykształconą i aż przyjemniej się te książki czytało i omawiało na lekcjach. Dlatego ja myślę, że bardzo dużo zależy od nauczyciela, bo jeśli mamy beznadziejnego to nie chce nam się tych lektur czytać, a jak widzimy osobę, która opowiada o tym z pasją, wiedzą to będziemy mieć do tego inne podejście :)

S: O tak, podejście nauczyciela jest najważniejsze. Nasza pani często daje nam samemu do wszystkiego dojść, w toku rozmowy o książce i dzięki temu zapamiętujemy o wiele więcej. :) Ode mnie to właściwie wszystkie pytania, ale może chciałabyś coś jeszcze dodać od siebie?

Y: Chciałabym tylko dodać, że cieszy mnie ogromnie to, że coraz więcej ludzi sięga po książki i dzieli się tym w Internecie, bo jest to naprawdę inspirujące i dzięki temu mam jeszcze więcej chęci do czytania gatunków, których wcześniej mniej czytałam albo myślałam, że w ogóle mi się nie spodobają :)

S: A ja ci bardzo dziękuję za tę rozmowę. :)

Y: Również dziękuję :)

niedziela, 21 lutego 2016

Walentynkowy Maraton Czytelniczy - Dzień #5, #6 i podsumowanie

Jeśli jeszcze nie zauważyliście to Daria walnęła się w obliczeniach i nasz maraton zamiast trwać pięć dni, trwał sześć dni. ;) Mimo wszystko nie poszedł mi zbyt dobrze. W ciągu tych sześciu dni udało mi się skończyć zaledwie dwie książki i dwie rozpocząć. Wszystko to przez to, że w poniedziałek przeczytałam dwie książki w jeden dzień i potem nie miałam ochoty czytać. Pierwszego dnia rozpoczęłam czytanie Dziejów Tristana i Izoldy, ale po około 40 stronach zrezygnowałam, bo jednak ta para nie jest na moje nerwy. Zabrałam się więc za czytanie Morelowego Sadu Amandy Coplin, którego przeczytanie zajęło mi trzy dni, ponieważ w środę to już w ogóle kompletnie nie chciało mi się czytać. Skończyłam ją w piątek o drugiej nad ranem, co chyba dobitnie świadczy o jej jakości ;) Wieczorem tego samego dnia, po obejrzeniu wszystkich interesujących mnie transmisji sportowych rozpoczęłam czytanie Jesiennej Miłości Nicholasa Sparksa. Na szczęście poświęciłam jej tylko jeden wieczór, ponieważ okazała się niezwykle mdła, schematyczna i kiczowata. Odpuściłam sobie czytanie Rywalek Kiery Cass, ponieważ dobrze znam tę historię, a chciałam do końca maratonu przeczytać książki, z którymi wcześniej nie miałam do czynienia. Jedyną, która mi pozostała były Papierowe Miasta Johna Greena i zaczęłam ją czytać, ale nie mam zamiaru kończyć. Kompletnie mi się ona nie podoba, bo nie rozumiem tego humoru, a Margo wygłasza mądrości nie mając pojęcia o czym tak naprawdę nie ma pojęcia, dlatego mój maraton się już skończył. A wam jak poszło?



piątek, 19 lutego 2016

Walentynkowy Maraton Czytelniczy - Dzień #4

Wreszcie przychodzę do was z całkiem dobrymi wiadomościami - pomimo, że byłam przykuta telewizora jeszcze bardziej niż myślałam to udało mi się zaliczyć dwa zadania! Siedziałam wczoraj do drugie w nocy i dokończyłam wreszcie Morelowy Sad Amandy Coplin. Okazało się, że jednak nie jest to romans, choć napis na książce twierdził, że jest to historia o miłości i rzeczywiście tak jest, ale jest historia o miłości rodzinnej. Jednak mimo wszystko jestem niesamowicie nią zachwycona i na pewno długo będę o niej myśleć, a poza tym niesamowicie wyparła mnie ona z uczuć - do tego stopnia, że nie miałam siły płakać nad śmiercią ulubionego bohatera. Następnie postanowiłam odpuścić sobie Rywalki i skupić się na książkach, które mi zostały, a których nie jeszcze nie czytałam, a więc na Jesiennej Miłości i Papierowych Miastach. Dopiero dziś wieczór mogłam usiąść nad Sparksem, ponieważ skończyły mi się wszystkie transmisje sportowe - Daria może potwierdzić moje żale na tych moich matołów. Pokrótce mogę opisać tylko, że nie mam zamiaru więcej sięgać po żadną książkę Sparksa, ponieważ z moich oczekiwań czegoś lekkiego i chwytającego za serce dostałam tylko mdłą, schematyczną historię o pierwszej miłości, której zakończenia domyśliłam się zanim w ogóle zaczęłam czytać. A jak wam idzie? :)

czwartek, 18 lutego 2016

Walentynkowy Maraton Czytelniczy - Dzień #2 i #3

Nie było sensu pisać podsumowania z wczorajszego dnia, ponieważ nawet nie tknęłam książki. Przed maratonem przeczytałam zbyt dużo i odbiło się to teraz, ale dałam sobie odpocząć jeden dzień. Dziś już od samiutkiego rana siedzę nad Morelowym Sadem Amandy Coplin i powolutku delektuję się tą piękną historią. Jest spokojna i jednostajna, ale odnajduję w niej naprawdę wspaniałe wątki, przesłania i motywy. Nie czytam klasyki, ale przypomina mi właśnie taką współcześnie napisaną klasykę - głównie dlatego, że jej akcja osadzona jest na przełomie XIX i XX wieku na zachodzie Stanów Zjednoczonych. Bardzo polubiłam większość bohaterów, oprócz jednej, której postępowanie mnie niesamowicie irytuję, choć je rozumiem. Myślę, że wiem też do jakiego wydarzenia dążymy i bardzo mnie ono boli. Mam świadomość, że jeżeli to się stanie to uronię potok łez. Mam też wrażenie, że jednak nie jest to typowy romans, ponieważ mało mówi się tu o miłości pomiędzy dwojgiem ludzi, więcej o miłości rodzinnej i przyjacielskiej, ale pozostała mi jeszcze połowa książki, więc tam jeszcze może się dużo zmienić. Nie wiem, czy skończę ją jutro, bo przez transmisję sportowe będę przykuta do telewizora (mnie już radość roznosi, że nareszcie zawody w moim ukochanym mieście!), ale postaram się przeczytać chociaż kawałek. A jak wam idzie? :)

wtorek, 16 lutego 2016

Walentynkowy Maraton Czytelniczy - Dzień #1


Bez owijania w bawełnę to mi nie idzie. Kompletnie nie chce mi się czytać. Zaczęłam rano od Dziejów Tristana i Izoldy, ale rzuciłam ich po około 40 stronach. Ta para to zdecydowanie nie na moje nerwy. Myślałam, że to problem tej książki, ale nie. Szybko zamieniłam je na Morelowe Sady. Podobają mi się, ale nie jest to książka, którą powinno się czytać szybko. Nie chcę też jej odkładać na później. 
Cóż, zobaczymy jutro. :)

sobota, 13 lutego 2016

"Ekspozycja" Remigiusza Mroza - recenzja książki

Autor: Mróz Remigiusz
Tytuł polski: Ekspozycja
Seria: Trylogia z komisarzem Forstem #1
Wydawnictwo: FILIA
Wydanie polskie: 2015
Ilość stron: 234 (ebook)
Cena okładkowa: -


Moja ocena: 9/10

Termin "eskspozycja" ma przynajmniej pięć znaczeń. Podobnie wieloznaczny jest każdy krok mordercy. Pewnego ranka turyści odkrywają na Giewoncie makabryczny widok - na ramionach krzyża powieszono nagiego mężczyznę. Wszystko wskazuje na to, że zabójca nie zostawił żadnych śladów. Sprawę prowadzi niecieszący się dobrą opinią Wiktor Forst. Zanim tamtego ranka stanął na Giewoncie, wydawało mu się, że widział w życiu wszystko. Tropy, jakie odkryje wraz z dziennikarką Olgą Szrebską, doprowadzą go do dawno zapomnianych tajemnic... Winy z przeszłości nie dadzą o sobie zapomnieć. Okrutnie zbrodnie muszą zostać odkupione.

~ lubimy czytać

Przez pewną booktuberkę Polska oszalałą na punkcie książek Remigiusza Mroza, które pojawiają się dosłownie już dosłownie wszędzie. Tyle nasłuchałam się o nich dobrego, że czas było dowiedzieć się, o co tak naprawdę w tym wszystkim chodzi i co takiego w tych książkach jest. Prorokuję też, że gdyby nie Agata z Apteki Literackiej i jej wyzwanie Czytam Polskich Autorów to długo jeszcze nawet przez myśl nie przeszłoby mi, aby się za nią wziąć. Co prawda z opóźnieniem, bo miałam to zrobić do końca stycznia, ale w końcu udało mi się dokończyć! Czytałam ją powoli nie dlatego, że mi się nie podobała, ale dlatego, że czytałam ją na komputerze, a jak pewnie się domyślacie nie jest to zbyt wygodne. Dodatkowo format .pdf posługuje się stronami w formacie A3, a więc większym niż tradycyjna książka. Jednak bywały momenty, w które naprawdę się wciągałam. Momenty, w którym wybuchałam śmiechem, ponieważ autor często posługiwał się czarnym humorem, który wprost uwielbiam. Mróz stworzył również niesamowitą, przepełnioną wydarzeniami i zwrotami akcji historie, w której zabójca rozlicza ludzi za winy popełnione w przeszłości - niektórych przypadkach nawet nie bezpośrednio winnych, a ich potomków - byleby tylko wielcy zbrodniarze sprzed lat ponieśli karę. Rozwiązanie zagadki wiąże się z pewnym historycznym wydarzeniem. Ekspozycja jest właściwie przepełniona odniesieniami do historii Polski oraz chrześcijaństwa i naprawdę do samego końca nie jest się w stanie domyślić do jakiego dokładnie, ponieważ sam zabójca wodzi policję za nos i kieruje na zły trop. Samo zakończenie jest delikatnie wymuszone tylko, po to, żeby móc kontynuować serię, ale... zupełnie nieoczekiwane i wręcz doprowadziło mnie do łez.

Muszę przyznać racje Kitty - Forst rzeczywiście jest delikatnie przerysowaną postacią, która po kolejnym pobiciu miała siłę aby jeszcze wstać z pryczy i uciekać z rosyjskiego więzienia. Jednak niewątpliwie jest postacią niezmiernie ciekawą. Jest z niego ogromny casanova i pracoholik. Właśnie dlatego chciałabym przeczytać kolejne części, żeby dowiedzieć się, dlatego Forst jest jaki jest. Co do Szrebskiej to na pewno w porównaniu z Wiktorem schodzi na drugi plan, choć to bardzo mądra, inteligenta dziewczyna, która daje się pochłonąć przez postęp technologiczny. Jednak bardzo sprawnie potrafi się bronić przed końskimi zalotami komisarza.

Styl pisania Mroza jest dla mnie jakąś taką nowością, ponieważ w żaden sposób nie skupia się on na opisach otoczenia czy emocji bohaterów, a samej akcji. Nie ma tam nic ponad to, co niezbędne i w sumie w żaden sposób mi to nie przeszkadza, a wręcz przyspieszania czytanie.

Pierwsze spotkanie z Mrozem zaliczam do całkiem udanych, choć pozostaje mi ogromnym niedosyt. Chcę więcej...

środa, 10 lutego 2016

"Anna we Krwi" Kendare Blake - recenzja książki

Autor: Blake Kendare
Przekład: Komerski Grzegorz
Tytuł polski: Anna we Krwi
Tytuł oryginalny: Anna Dressed in Blood
Seria: Anna #1
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Wydanie polskie: 2012
Wydanie oryginalne: 2011
Ilość stron: 319
Cena okładkowa: 34 zł
Moja ocena: 5/10

Cas Lowood odziedziczył po ojcu niezwykły zawód: zabija umarłych. Ojciec chłopaka został w masakryczny sposób zamordowany przez ducha, którego sam miał uśmiercić. Teraz Cas, uzbrojony w tajemniczy i śmiercionośny sztylet athame, podróżuje po całym kraju ze swoją matką-czarownicą i potrafiącym wyczuć obecność zjaw kotem. Razem śledzą lokalne legendy, próbując wyplenić co bardziej niebezpieczne upiory ze świata - nie dopuszczając jednocześnie do siebie nieprzyjemnych myśli o sprawach typu przeszłość czy przyjaźń. Gdyby przybywają do kolejnego miasta w poszukiwaniu ducha nazywanego przez mieszkańców Anną we Krwi. Cas nie spodziewa się niczego odbiegającego od normy: chce zjawę wyśledzić, wytropić, zabić. Zamiast tego spotyka obłożoną klątwą dziewczynę, istotę, z jaką nigdy przedtem się nie mierzył. Zjawa wciąż nosi sukienkę, którą włożyła w dzień swojego morderstwa w 1958 roku, dawniej śnieżnobiałą, teraz czerwoną, ociekając krwią. Po śmierci Anna zabijała wszystkich, którzy odważyli się postawić nogę w opuszczonym domu, gdzie sama się wychowała. Z jakiegoś jednak powodu Casa postanawia oszczędzić...


~okładka

Po tym całkiem zachęcającym opisie spodziewałam się dostać coś świeżego w dziedzinie paranormal romans, a tymczasem to książka o zupełnie czymś innym. W końcu sam tytuł Anna we Krwi wskazuje, że wszystko będzie kręciło się wokół zjawy i odkrycia jej zagadki i rzeczywiście przez trzy czwarte powieści tak jest. Potem jednak autorka wplata wątek, w którym Cas w pewien sposób ma szansę rozprawić się z przeszłością, a co w żaden sposób nie łączy się z Anną, a wieńczy pierwszy tom ich krwawych przygód. Nie zrozumcie mnie źle. Tak książka jest dobra, ale ten wątek jakby odbiera jej cały urok i całkowity sens nadanego tytułu. Po co nazywać książkę imieniem bohaterki, która nie będzie miała żadnego znaczenia w finalnej scenie? No dobra, może jakieś tam ma i nawet całkiem ważne, ale wpada tam, jak Filip z Konopi tylko po to, żeby zaraz sobie zniknąć. Spycha najważniejszy według mnie wątek w tej książce na dalszy plan, a wszystko było dobrze! Początki niekiedy mroziły mi krew w żyłach, a potem czekała na wybuch wielkiej miłości pomiędzy Casem a Anną. Jestem kompletnie rozgoryczona, bo autorka zaczęła wątek, który powinien być najważniejszy, a potem rzuciła go w cholerę i szczerze to mam jej ochotę za to przyłożyć, a ostatnie strony były dla mnie męczarnią.

A jeszcze gorszy okazał się Cas, który jak głupi osioł uparł się na to rozprawienie z przeszłością i zjawą, która zabiła jego ojca, że nie tylko miał gdzieś cały świat, swoją przyszłość, ale też krzywdził tym własną matkę. Na tyle odsunął się od swoich rówieśników, że zaczynał się uważać za lepszego od nich - nie czytałam tej książki, ale sądzę, że idealnie opisałabym to relacjami między ludźmi, a Carrie Pilby z Nieznośnie genialnej. Tylko, że Cas nie jest ani trochę inteligenty. Wręcz przeciwnie. Opieram się tylko na tym co modne, a biblioteki obchodzi szerokim łukiem. Zapałałam sympatią tylko do Anny - małej, skrzywdzone, zagubionej dziewczynki, która umarła tylko dlatego, że chciała wziąć sprawy w swoje ręce i polepszyć swój byt.

Nie mam nic do stylu Kendare Blake, bo jest całkiem prosty, plastyczny, zrozumiał i jednocześnie wciągnął mnie w swój świat. Nie jestem jej tylko w stanie wybaczyć, że najprawdopodobniej korzystała z tłumacza internetowego chcąc wykorzystać fińskie korzenie Anny. Użyła sformułowania "Anna taloni" tłumacząc je, jako "dom Anny". Nie chcę się nad tym rozwodzić, ale jest ono po prostu błędne - pisze się "Annan talo".

Nawet jeśli gdzieś w zamierzchłej przyszłości wyjdzie po polsku druga część to nie będę jej czytać, a nie nawet innych książek tej autorki. Zraziłam się ogromnie.

sobota, 6 lutego 2016

"Częściowcy" Dana Wellsa - recenzja książki

Autor: Wells Dan
Przekład: Ziemkiewicz Paweł
Tytuł polski: Częściowcy
Tytuł oryginalny: Partials
Seria: Partials #1
Wydawnictwo: Jaguar
Wydanie polskie: 2013
Wydanie oryginalne: 2012
Ilość stron: 415
Cena okładkowa: 37,90 zł
Moja ocena: 7/10

Częściowcy zostali stworzeni przez ludzi. Byli bronią doskonałą. Wygrali wojnę, na którą ich posłano. Potem zbuntowali się przeciwko swoim twórcom. Wirus RM wybił ponad 99% ludzkości. Dzieci umierają zaraz po urodzeniu. Najmłodszy człowiek na ziemi ma czternaście lat. Częściowcy są odporni na RM. Młoda lekarka Kira zrobi wszystko, by przeprowadzić badania na jednym z nich. Nawet za cenę rozpętania ostatecznej wojny.

~ okładka


Kupiłam tę książkę za niecałe pięć złotych na stronie empika przez co spodziewałam się dostać nawet najgorszą powieść wszech czasów, a tymczasem czas spędzony z Częściowcami okazał się naprawdę niesamowitą przygodą. Przeniosłam się w genialnie ukształtowaną wizję przyszłości, w której technologia doprowadziła człowieka wręcz do zagłady - wszyscy, którzy przeżyli, w akcie ucieczki przed niebezpiecznym tworem ludzkości, zebrali się na jednej maleńkiej wyspie u północnych wybrzeży Stanów Zjednoczonych. Zostało ich niewielu, a nowi nie przybywają przez zabójczego wirusa, o którym dowiedziałam się wiele z punktu widzenia mikrobiologii, jednak niewiele faktów o postępach choroby czy samych objawach. Jedenaście lat po buncie Częściowców ludzka cywilizacja jest powoli odbudowywana na tym skrawku ziemi, jednak wciąż nie ma leku na RM. Władza jest tak przerażana możliwością kolejnej wojny, że obrała najprostszy możliwy sposób na walkę z nim - utopić go w statystykach, co niestety nie przynosi skutku. Historia samej Kiry, która nie cofnie się przed niczym, żeby uratować córkę swojej przybranej siostry, jest podzielona na trzy części. Pierwsza przedstawia aktualną dla głównej bohaterki sytuacje i podobała mi się najmniej, ponieważ początkowo gubiłam się w natłoku informacji. Wciągnęłam się dopiero w drugiej, kiedy dziewczyna wyrusza, aby dopiąć swego - zbadać Częściowca - i już do samego końca nie mogłam się oderwać. Niektóre rzeczy da się przewidzieć, a z kolei inne niesamowicie mnie zaskoczyły. Zwłaszcza zakończenie. Nigdy nie spodziewałam się, żeby Kira postanowi coś takiego.

Bohaterów nie jest zbyt dużo, bo kręcimy się głównie wokół zainteresowanych samą Kirą, która jest krótko mówiąca irytująca chcą grać zbawiciela ludzkości, ale kiedy zobaczy się podejście samej władzy to ona przedstawia to najzdrowsze. Mogę się nawet pokusić o stwierdzenie, że Kira jest Promoteuszem przyszłości wykreowanej przez Dana Wellsa, bo była jedyną osobą, która odważyła się sprzeciwić Ustawie Nadziei dla wynalezienia leku na RM. Gdy odnalazła pobudkę do działania, a na drodze stanęła jej władza nie wahała się im przeciwstawić. Wtedy zapałałam do niej sympatią. Za okropnie nie polubiłam jej chłopaka Marcusa - wszyscy jej przyjaciele uwierzyli w plan dziewczyny, oprócz niego. On też chciał czekać na cud... Zaś ogromnym zaskoczeniem dla mnie był fakt, że Częściowcy mieli osobowość. W wyobraźni widziałam ich jako puste, ludzkie skorupy zaprogramowane na zabijanie, ale mieli nie tylko osobowość, uczucia oraz emocje, ale także niesamowicie ważny powód, aby zbuntować się przeciwko swoim twórcom.

Język, jakim pisana jest ta powieść jest prosty, zrozumiały i przyjemny. Nic wyszukanego, a jednak dzięki temu stworzył genialną powieść z chwilami szczęścia, strachu, napięcia i smutku, która wciągnęła mnie do samego końca.

Jest mi niezmiernie przykro, że wydawnictwo porzuciło tę serię. Jeśli w internecie nie ma nieoficjalnych tłumaczeń dwóch kolejnych tomów to nie dowiem się, co stało się dalej z wszystkimi bohaterami. Ogromnie szkoda, bo dzięki tej powieści przypomniałam sobie, że fantastyka jest najlepsza. Owszem jest dobra, ale powieści postapokaliptyczne rozpierniczają system.

środa, 3 lutego 2016

Podsumowanie stycznia

lovethispic.com
Za mną już pierwszy miesiąc nowego roku i no wręcz szczerze mogę przyznać, że był lepszy niż cały poprzedni. Może i mega zabiegany, bo jednocześnie miałam ostatni mecz matematyczny, - który powtórnie przegraliśmy - egzamin zawodowy, jak i musiałam do końca ogarnąć swój dream trip, który również w styczniu się odbył. Nie chciałam wracać do domu, ale musiałam. Cztery dni w Zakopanem minęły, jak z bicza strzelił, ale były to cztery najszczęśliwsze dni mojego życia. Znalazłam nawet czas na przeczytanie aż ośmiu książek! I jestem z tego wyniku mega zadowolona, bo dawno aż tylu nie przeczytałam! Choć może w grudniu, a ja tego nie pamiętam... Nawet statystyki wyglądają niesamowicie - Biblioteczka po raz pierwszy przekroczyła granicę 100 widzów i rzutem na taśmę odwiedziło ją już ponad 16000 osób.
Serdecznie wam dziękuję za to! ♥

           Książka miesiąca:
Przeczytane:
Wells Dan Częściowcy 7/10
Blake Kendare Anna we Krwi 5/10
Schulz Bruno Sklepy cynamonowe 1/10
Miller Lauren Aplikacja 9/10
King Stephen Podpalaczka 7/10
Morgenstern Thomas Moja walka o każdy metr 10/10
Christie Agatha Morderstwo w Orient Expresie 7/10
Świdziniewski Wojciech Kłopoty w Hamdirholm 8/10

Plany czytelnicze na luty:
Mróz Remigiusz Eksopozycja
Sallinger J.D. Buszujący w Zbożu
Miszczuk Katarzyna Berenika Druga Szansa
Gombrowicz Witold Ferdydurke
Bułhakow Mihaił Mistrz i Małgorzata
Coplin Amanda Morelowy Sad
                                                           Sparks Nicholas Jesienna Miłość
                                                         Green John Papierowe Miasta

poniedziałek, 1 lutego 2016

Polecajka #3


Aoi Akuma poleca Kitty Ailli
Jestem w trakcie czytania pierwszego tomu serii "Pas Deltory" i właśnie tę książkę chcę polecić. Jest ona bardzo króciutka, jednak wciągająca, z dość ciekawymi bohaterami, no i to jest to, co tygryski lubią najbardziej - fantasy! Tytuł książki to "Puszcze Milczenia", autorką jest Emily Rodda.

Kitty Ailla poleca Aoi Akumie
Tytuł: Ocean na końcu drogi
Dlaczego? Wiem, że spodobał ci się styl Gaimana, a ta historia jest niebanalna, wciągająca... tylko niestety krótka. Jest to fantasy, ale takie inne - z jednej strony nieco dziecięce, a z drugiej bardzo dojrzałe i trudniejsze do zrozumienia dla młodszych czytelników :) Ale wierzę, że byłabyś zachwycona :)

Sara Zyskowska poleca Suomi
Polecam ci książkę "Ostateczni". Zakochałam się w niej od razu i jestem pewna, że zakochasz się i ty. To niesamowita historia mutantów, którzy chcą dostać się do świata zwykłych ludzi. Muszą jednak znaleźć sposób, by pokonać Ścianę Świata. Na moim blogu znajdziesz jej recenzję :)

Suomi poleca Sarze Zyskowskiej
Szczerze to nie mam zielonego pojęcia co ci poleci, bo mam kompletnie odmienny gust. Wiem jedynie, że powinnam w swojej głowie poszukać książki mającej za sobą jakieś przesłanie i poruszającej trudnej tematy, która nie będzie przeznaczona dla młodzieży, bo więcej dokładnie takich książek czytasz. Nie wiem, czy to odpowiednia pozycja, ale Jedyna Szansa Harlana Cobena w niezwykły sposób przedstawia miłość ojca do swojej córki. Mark przez całą książkę imponował mi determinacją w poszukiwaniu Tary, a na sam koniec rozmiękczył mi serce. Wspaniały człowiek.

Ania poleca Shadow&Layken
Dla dziewczyn z secetsofbooks (niestety, nie wiem, której): do wyboru- "Medaliony" Zofii Nałkowskiej albo wybór opowiadań Tadeusza Borowskiego
Dlaczego akurat takie propozycje? Z opisu wynika, że autorki są w zbliżonym do mnie wieku, jednak nie dam sobie ręki uciąć, czy nie przerabiały którejś z tych dwóch książek. Zawsze można się podzielić, bo propozycje są dwie, a pole do przemyśleń dają naprawdę ogromne. Zresztą wybór podyktowany jest ze względu na to, że druga pozycja tyczy się tego, co było w Auschwitz oraz faktem, że 27.01.1945 wojska radzieckie weszły do Oświęcimia.

PS. Możecie się podzielić propozycją na pół :D

Shadow&Layken poleca Ani
Wirusy - Kathy Reichs
Tory Brennan mieszka na małej wyspie i jedyne co może robić w wolnym czasie to spotykać się ze swoimi najbliższymi przyjaciółmi. Pewnego dnia, gdy na sąsiedniej wyspie znajdują żołnierski nieśmiertelnik nawet nie przypuszczają jakiej zmianie ulegnie ich zwykłe życie za sprawą tego znaleziska. Rozpoczyna się trzymająca w napięciu podróż pełna niebezpieczeństw, zagadek i zaskoczeń przez które ja osobiście wprost nie potrafiłam odłożyć książki na bok, nawet na chwilę!

Marcelina L. poleca medykowi
Rozglądając się za książką, którą mogłabym tu wpisać, nie znalazłam nic, co moim zdaniem byłoby do końca dobre. Boję się, że książka, którą chciałabym polecić może nie trafić w Twój gust, jednak to i tak najadekwatniejsza pozycja. Mówię tutaj o "Gdzie jesteś, Leno?" Joanny Opiat-Bojarskiej.

Lena znika bez śladu, a jej zrozpacczona matka zgłasza to na komisariat. Przemysław Burzyński i Michał Majewski ruszają śladem dziewczyny, a przy śledztwie na jaw wychodzi wiele tajemnic.

Właściwie to jestem bardzo ciekawa opinii kogoś z bardziej wyrafinowanym gustem czytelniczym na temat tej powieści, która mnie osobiście bardzo wciągnęła i  spodobała się :)


medyk polec Marcelinie L.
Myślę, że ciekawą lekturą jest Kasacja Remigiusza Mroza - kryminał osadzony w prawniczym świecie, pełnym nietuzinkowych postaci i trafnego humoru. Ta książka, choć pozornie niepozbawiona wad, ani na chwilę nie pozwala się oderwać; a gdy już nabieramy wrażenia, że najwyższy czas odłożyć lekturę i wrócić do rzeczywistości, okazuje się, że docieramy do tylnej okładki... Mimo że nie jest to najlepsza powieść z gatunku, to trzeba przyznać, że Mróz potrafi zauroczyć czytelnika (złodziej niewinnych serc!), gorąco polecam na długie zimowe wieczory!

Tori Stark Warner Iwaszko poleca Lunatyczce
Chciałabym tym razem polecić "Wielkiego Gatsby'ego" mi ta książka bardzo się podobała, była bardzo ciekawa i pouczająca. 

Nowy Jork, lata 20. Jazz, prohibicja, gangsterskie porachunki. Czas wielkiego kryzysu i równie wielkich profitów. Czas, kiedy droga od pucybuta do milionera była najkrótsza.

Jay Gatsby dostaje się w tryby przestępczego półświatka i wielkiej finansjery. Marzy o pieniądzach, władzy i tej jedynej kobiecie. Traci miłość, przyjaciół i szacunek do siebie samego. Światła wielkiego miasta i kropla szampana to jedyne szczęście, do jakiego zdolne jest „stracone pokolenie”.

Lunatyczka poleca Tori Stark Warner Iwaszkow
"Każdego Dnia" Davida Levithana, w której chłopak - A - budzi się codziennie w nowym ciele. Stara się w nic nie angażować, nie mieszać w życiu innych, być niezauważalnym. Ale co się stanie, gdy A się w kimś zakocha? Jak można spotykać się z kimś, mając codziennie zupełnie inny wygląd, mieszkając w najdalszych zakątkach kraju? "Każdego Dnia" gwarantuje mnóstwo emocji.

Patka N. poleca Asikowi
A więc tak. Mam nadzieję, że jej nie czytałaś. Patrzyłam na wszystkie recenzje, ale jestem sierota i mogę coś pomieszać :D Chce ci polecić Więźnia Labiryntu. Styl jakim autor piszę po prostu mnie zachwycił. Mam nadzieję, że pokochasz klumpa :D
Ta książka jest pełna emocji i niespodziewanych zwrotów akcji. Przede wszystkim pobudza w nas wyobraźnię. Mam nadzieję, że spodoba ci się ta książka i sięgniesz po kolejne części <3

Asik poleca Patce N.
Tak więc chciałabym ci polecić książkę Hopeless autorstwa Colleen Hoover. Może wydawać się niezwykle banalna sądząc po opisie. Jednak ta książka jest wspaniała. Autorka zawarła w niej mnóstwo emocji, że raz się śmiejemy, innym razem jesteśmy smutni razem z głównymi bohaterami. Nawet jeśli nie lubisz New Adult to nie zrażaj się tym.

Ewelina W. poleca Kitty Ailli
Hej, no cóż, teraz się powtórzę, ale myślę, że każdy fan fantasy musi przeczytać tę książkę!
Dlatego myślę, że autorce Biblioteczki ciekawych Książek na pewno spodoba się: "Dożywocie" Marty Kisiel
Fragment mojej recenzji: 
Któregoś pięknego dnia Konrad Romańczuk dowiaduje się, że odziedziczył po nieznanym krewnym dom o jakże uroczej nazwie własnej, Lichotkę. Jeszcze nie wie, że został skazany na.. dożywocie. Ale za to jakie!  

Kity Ailla poleca Ewelinie W.
Tytuł: Skazani
Dlaczego? Widziałam u Ciebie dobre oceny książek, które gatunkowo uznaję za podobne. Książka to ciekawe fantasy z zabawnym, aczkolwiek nieco smutnym wątkiem miłosnym. Osobiście z chęcią sięgnęłabym już po część drugą :) Zaletą jest też przeplatanie akcji teraźniejszej z wydarzeniami wcześniejszymi, który powoli prowadzą nas do rozwiązania zagadki.

Ola K. poleca Cynce
Przeglądają recenzje na Twoim blogu natknęłam się na bardzo pozytywną recenzję "Maybe someday". W związku z tym postanowiłam polecić Ci genialną serię tej autorki, która zaczyna się od "Pułapki uczuć".To piękna, pełna uczuć historia skomplikowanej miłości - nie tylko damsko-męskiej, ale i tej w rodzinie czy do przyjaciół. Mam nadzieję,  że ta seria złamie także Twoje serduszko! 

Cynka poleca Oli K.
Gorąco tobie polecam "Love, Rosie" - jedną z najlepszych książek, jaką przeczytałam w minionym roku. To cudowna historia o dojrzewaniu, przyjaźni i miłości, o tym, że los bywa okrutny i nie wszystko idzie po naszej myśli. Co prawda napisana jest nietypowo, bo w formie listów czy fragmentów z czatu, ale mam nadzieję, że przekonasz się do niej i spodoba się tobie równie mocno jak mi.

I jak się mają polecajki w tym miesiącu? Podejmujecie się wyzwania przeczytania poleconej wam książki? Ja dodają swoją do listy książek, które chcę przeczytać! :)

PS. Wciąż można dołączyć do zabawy. Wystarczy tylko posiadać bloga i wyrazić taką chęć!
PS2. Jeśli któryś z uczestników zabawy chciałby zrezygnować proszę zróbcie to zanim wylosuję wam partnera, który potem zostaje na lodzie. Pewnie już zauważyłyście, że taka sytuacja miała tym razem miejsce i dziękuję bardzo Kitty, która sama zgłosiła się jako wolontariusz. :)
PS3. Ja jeszcze nie przeczytałam żadnej książki, która została mi polecona! Wstyd! Pora to zmienić!
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...