Przekład: Wróbel Marcin
Tytuł polski: Piąta Fala
Tytuł oryginalny: The 5th Wave
Seria: Piąta Fala #1
Wydawnictwo: Otwarte
Wydanie polskie: 2013
Wydanie oryginalne: 2013
Ilość stron: 503
Cena okładkowa: 34,90 zł
Moja ocena: 7/10
Czy ludzkość jest w stanie odeprzeć atak obcej cywilizacji, tysiąckrotnie bardziej zaawansowanej niż nasza? Nie. Wystarczyły cztery fale kosmicznej inwazji, by z siedmiu miliardów ludzi ocalała zaledwie garstka. Rozrzuceni w różne miejsca okupowanej planety walczą o przetrwanie. Od wymarłych miasteczek, przez płonące metropolie, po obozy dla uchodźców i tajne bazy wojskowe - każdy z bohaterów powieści próbuje przetrwać i zrozumieć, co się stało i kim są kosmici, którzy postanowili wymordować całą ludzkość.
Czy ludzkość jest w stanie odeprzeć atak obcej cywilizacji, tysiąckrotnie bardziej zaawansowanej niż nasza? Nie. Wystarczyły cztery fale kosmicznej inwazji, by z siedmiu miliardów ludzi ocalała zaledwie garstka. Rozrzuceni w różne miejsca okupowanej planety walczą o przetrwanie. Od wymarłych miasteczek, przez płonące metropolie, po obozy dla uchodźców i tajne bazy wojskowe - każdy z bohaterów powieści próbuje przetrwać i zrozumieć, co się stało i kim są kosmici, którzy postanowili wymordować całą ludzkość.
~ okładka
Podejdźmy do tego jeszcze raz, bo nieszczególnie wiem, co powiedzieć na temat drugiej w moim życiu serii autorstwa Ricka Yanceya. Pierwszymi dwoma tomami Monstrumologa byłam niesamowicie zachwycona, - szczególnie drugim - ale teraz jestem całkowicie zmieszana. Z jednej strony całkowicie zachwycona pomysłem i światem wykreowanym w Piątej Fali, a z drugiej dość mocno rozczarowana wykonywaniem. Moje codzienne lektury raczej rzadko zahaczają o science fiction, więc nie jestem w stanie powiedzieć, czy rzeczywiście jest to w jakimś stopniu innowacyjny pomysł, ale w mojej osobistej ocenie to jest coś zupełnie nowego. Czytelnik jest od razu świadom powodu inwazji obcych na naszą planetę oraz ich chęci wyniszczenia ludzkości zsyłając różnego rodzaju kataklizmy, które zwane są falami. Różnego, aby zniszczyć nawet najbardziej zatwardziałe jednostki, choć same postacie w momencie ich przylotu nie są w stanie powiedzieć, o co tak naprawdę chodzi. Udziela nam się klimat, ich odczucia, emocje a przede wszystkim przerażenie. Wchodzimy w genialną powieść, która idzie w całkiem niezłym kierunku, ale w pewnym momencie gubimy się kto tak naprawdę jest człowiekiem, a kto Przybyszem. Osobiście nie podoba mi się to wyjście. Nie podoba mi się koncepcja tytułowej piątej fali, która jest nieziemsko podobna do czwartej, ale wzbogacona o dodatkowy element.
Z bohaterami jest podobnie. Spotykamy się z kilkoma niesamowicie przerażonymi sytuacjom ludźmi, którzy radzą sobie na swój własny, indywidualny sposób. Wszystko do końca pozostaje takie, ale czar pryska w momencie, kiedy znajdują oni sojuszników w samych sobie, jakby świat stawał się bardziej kolorowy, choć inwazja wciąż trwa. Tym, co mnie najbardziej uderzyło to wątek miłosny - jestem w stanie zrozumieć taki idealnie wykreowany, w którym miłość rodzi się powoli, - rozbudzona wzajemną pomocą i zaufaniem w najtrudniejszych chwilach - a nie miłość od pierwszego wejrzenia. Nie przyjmuję tego do wiadomości. Nie jestem w stanie wyobrazić sobie nawet szesnastolatkę, która w chwili śmiertelnego zagrożenia, które można nadejść w każdej chwili, może bujać w obłokach i zakochiwać w nowo poznanym chłopaku.
Jedynym elementem, do którego nie mam żadnych zastrzeżeń jest styl Ricka. Jest dokładnie taki sam, jak w Monstrumologu - plastyczny, bogaty w słownictwo i środki poetyckie. To niewątpliwa chluba Yanceya, bo przedstawia go, jako człowieka niezwykle inteligentnego i wrażliwego.
Czuję się rozgoryczona. To jedyne uczucie, które towarzyszy mi, gdy myślę o Piątej Fali, ale pokatuję się dalej i przeczytam kolejne części, bo chcę wiedzieć, co tak właściwie stało się na planecie Przybyszów, że naszła ich potrzeba zaludnienia Ziemi.
Z bohaterami jest podobnie. Spotykamy się z kilkoma niesamowicie przerażonymi sytuacjom ludźmi, którzy radzą sobie na swój własny, indywidualny sposób. Wszystko do końca pozostaje takie, ale czar pryska w momencie, kiedy znajdują oni sojuszników w samych sobie, jakby świat stawał się bardziej kolorowy, choć inwazja wciąż trwa. Tym, co mnie najbardziej uderzyło to wątek miłosny - jestem w stanie zrozumieć taki idealnie wykreowany, w którym miłość rodzi się powoli, - rozbudzona wzajemną pomocą i zaufaniem w najtrudniejszych chwilach - a nie miłość od pierwszego wejrzenia. Nie przyjmuję tego do wiadomości. Nie jestem w stanie wyobrazić sobie nawet szesnastolatkę, która w chwili śmiertelnego zagrożenia, które można nadejść w każdej chwili, może bujać w obłokach i zakochiwać w nowo poznanym chłopaku.
Jedynym elementem, do którego nie mam żadnych zastrzeżeń jest styl Ricka. Jest dokładnie taki sam, jak w Monstrumologu - plastyczny, bogaty w słownictwo i środki poetyckie. To niewątpliwa chluba Yanceya, bo przedstawia go, jako człowieka niezwykle inteligentnego i wrażliwego.
Czuję się rozgoryczona. To jedyne uczucie, które towarzyszy mi, gdy myślę o Piątej Fali, ale pokatuję się dalej i przeczytam kolejne części, bo chcę wiedzieć, co tak właściwie stało się na planecie Przybyszów, że naszła ich potrzeba zaludnienia Ziemi.
Zamawiam tę książkę na ferie zimowe ^^
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że mi się spodoba XD
Pozdrawiam :*
ksiazki-mitchelii.blogspot.com
Czytałam Piątą falę i mnie akurat bardzo się spodobała. Uwielbiam sci-fi i to pewnie dlatego tak lubię tę książkę:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
secretsofbooks.blogspot.com
Ciągle się natykam gdzieś na tę książkę, ale nie jestem do niej przekonana i póki co odpuszczam. :)
OdpowiedzUsuńNo cóż, ja też się rozczarowałam i chyba nawet bardziej od Ciebie. Główna bohaterka wyjątkowo mnie denerwowała, a ten wątek miłosny z tym chłopakiem (nie pamiętam już imienia) i te jego "czekoladowe oczy"... uh, to było okropne. Tanie, płytkie i wymuszone. Sama koncepcja bardzo mi się podobała, ale oczekiwałam czegoś w stylu Walking dead, a nie nastolatkow biegającymi z bronią... Drugi tom mam na półce, ale szczerze powiedziawszy nie śpieszy mi się do jego przeczytania.
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam tę książkę we wakacje i nawet mi się podobała, ale Cassie - główna bohaterka, chwilami mnie irytowała...
OdpowiedzUsuńOglądałam zwiastun filmu i mi się mega podobał. Książkę chcę przeczytać, ale jakoś nie mogę się zebrać.
OdpowiedzUsuńBuziaki :*
Książkowy duet
Wydaje się być niezwykle ciekawe... W sensie to uniwersum. Mam ochotę na "Piątą falę", nawet pomimo Twojego rozgoryczenia i romansu od pierwszego wejrzenia!
OdpowiedzUsuńJa również nie lubię, kiedy dwie osoby zakochują się w sobie od pierwszego wejrzenia, ponieważ wychodzi to niezbyt naturalnie. Mimo wszystko, chcę sięgnąć po tę książkę i sprawdzić, czy przypadnie mi do gustu ;)
OdpowiedzUsuńUwielbiam sci-fi, więc to z całą pewnością książka dla mnie. Muszę tylko poczekać, aż ktoś odda ją do biblioteki :(
OdpowiedzUsuńBuziaki, Lunatyczka
Dotąd przechodziłam obojętnie obok tej książki, ale chyba już czas się do niej dorwać :) ksiazkowa-przystan.blogspot.com
OdpowiedzUsuń