Tym razem na przeróżne tematy porozmawiałam sobie z Yui Tamashi z bloga oraz vloga Book Please, która była pierwszą booktuberką, którą zaczęłam oglądać. :) Zahaczyłyśmy o kilka ostatnio popularnych tematów w książkowej blogosferze. :) Zapraszam do czytania!
S: Mogłabyś mi na początek opowiedzieć, jak to się stało, że zaczęłaś czytać? Tak było od zawsze, czy może zaczęło się od jakiejś konkretnej książki? I co sprawiło, że postanowiłaś się zacząć się tym dzielić w internecie?
Y: Przyznam się szczerze, że nie zawsze lubiłam czytać. W podstawówce, gdy wychowawczyni zadawała jakąś lekturę do przeczytania mama musiała mi czytać książki, abym wiedziała o czym jest dana książka. Jednak wszystko zmieniło się, gdy nastała era Harry'ego Pottera. Co prawda wtedy też za bardzo nie miałam ochoty zapoznać się z tymi książkami, mimo że na mojej półce gościły już dwie pierwsze części. Po te książki postanowiłam dopiero sięgnąć, po obejrzeniu jakiegoś dokumentu na temat świata Harry'ego Pottera. Później też zauważyłam, że koleżanki z klasy bardzo się interesują się tą tematyką i sama przepadłam. Pokochałam książki o losach Harry'ego i jego przyjaciół i zaczęłam potrzebować więcej. Gdy pytałam koleżanek z klasy jakie książki czytają, to wiele z nich mówiło o "Ani z Zielonego Wzgórza" albo "Pamiętniku księżniczki", ale mnie takie gatunki wtedy nie kręciły, bo potrzebowałam więcej magii, dziwnych stworzeń, duchów itd., dlatego zapisałam się do biblioteki i chodziłam tam co najmniej raz w tygodniu, aby coś nowego odkryć i dopiero po jakimś czasie otworzyłam się na inne gatunki.
W czasach szkolnych zawsze miałam wokół siebie osoby, które lubiły czytać książki, mogłam się z nimi podzielić moimi przemyśleniami, prosić o jakieś rekomendacje itp., ale wtedy już byłam dość aktywną osobą w Internecie, co prawda nie w sprawach książkowych, ale tworzyłam przeróżne blogi o swoich pasjach. Z tego co mi się zdaje to blogi książkowe odkryłam dopiero na studiach. Pamiętam pod jakim byłam wrażeniem zdjęć ze stosikami, które blogerzy kupowali bądź dostawali, czytając recenzje chciałam kupować każdą książkę, a później sama również zapragnęłam dzieleniem się moją pasją, ponieważ osób, które czytały w moim otoczeniu było coraz mniej, więc nie miałam z kim na te tematy rozmawiać. Internet okazał się czymś wspaniałym, bo pokazując moją pasję nie tylko dowiadywałam co inni sądzą o książce, którą czytałam, ale również znalazłam super osoby, z którymi mogę porozmawiać mimo że dzielą nas czasami nawet setki kilometrów.
S: A tak chodząc między książkami często znajdowałaś pozycje, które podobały ci się niemal tak samo, jak Harry Potter? ;)
Y: Wybór w bibliotece książek z gatunku fantasy w dziale dziecięcym był bardzo ograniczony w tamtym czasie, więc musiałam nieźle się natrudzić, aby znaleźć coś ciekawego. Książki, które wybierałam były ciekawe i dobrze się przy ich czytaniu bawiłam, ale poza "Zmorami Alaizabel" nic mnie tak nie zachwyciło jak Harry Potter. Ale też nie starałam się znaleźć zamiennika Harry'ego Pottera, chciałam coś o podobnej tematyce.
S: Właśnie o takie pozycje mi chodziło. Nie coś podobnego do Harrego Pottera tylko coś, co się równie mocno podobało. :) Potem, jak już nastąpiło otwarcie na inne gatunki to, od którego gatunku się zaczęło? Jakie obecnie lubisz najbardziej?
Y: O ile dobrze pamiętam to po fantasy zabrałam się za bardziej dziewczęcą literaturę, typu "Pamiętnik Księżniczki", "Stowarzyszenie Wędrujących Dżinsów", książki o Olsenkach czy postaciach przez nie granych. Pamiętam, że czytałam wtedy dużo książek Meg Cabot, bo była ona wtedy na topie i półki w bibliotece się od niej urywały. Gdy szukałam czegoś nowego to też bardzo zwracałam uwagę na okładki, co mi pozostało do dzisiaj :) Patrzałam czy są kolorowe, błyszczące itd. musiały być krzykliwe i jakimś dziwnym trafem, tamte książki podobały mi się. Pamiętam też, że wracałam do książek, które były lekturami w 1-2 klasie podstawówki i na nowo pokochałam "Dzieci z Bullerbyn", "Kubusia Puchatka", ale jakoś nigdy nie mogłam się przekonać do "Ani z Zielonego Wzgórza" czy książek napisanych przez polskich autorów. Teraz bardzo często mi się zmienia to jaki gatunek lubię. Fantasy zawsze będzie miało największe miejsce w moim sercu i najchętniej do niego wracam, ale też kocham czytać kryminały, obyczajówki, biografie, książki historyczne i mogłabym wymieniać i wymieniać. Aby żaden gatunek za bardzo mi się nie przejadł często mieszam książki. Raz fantasy, raz dystopia, później trafi się jakaś komedia. Chociaż przyznam, że ostatnio mam sporą fazę na dystopie i trwa to już jakieś dwa lata i nadal mi się nie nudzi, a zwykle po trzech czterech książkach czytanych pod rząd jednego gatunku miałam już dość.
S: Ach, dystopie! Właściwie chyba tylko ty masz na nie fazę, ale cały polski rynek książki, bo od dawna mam wrażenie, że jesteśmy nimi zalewani po uszy. Sama przeczytałam kilka i jestem w miarę zadowolona, choć na oko widać, że większość opiera się na tym samym schemacie. Są jeszcze jakieś inne schematy, które mimo wszystko lubisz?
Y: Niestety nie da się ukryć, że większość dystopii jest stworzona na tym samym schemacie, ale jeśli mają dobrze zarysowaną fabułę, fajnych bohaterów to podobieństwa w ogóle mi nie przeszkadzają. Ogólnie to nie mam problemu ze schematami w książkach, jeśli lektura potrafi się wybronić i autor tworzy coś ciekawego. Ale nienawidzę schematów miłosnych, szczególnie gdzie o jedną dziewczynę bije się dwóch chłopaków. Ciężko jest mi wtedy coś ciekawego znaleźć, aby się nie zanudzić. Już wolę oklepaną walkę dobra ze złem, gdzie dobro zwycięża, bo zawsze się znajdzie jakiś moment kulminacyjny, który zaskoczy podczas czytania, a o uczuciach ciężko jest pisać, chociaż muszę przyznać, że na rynek wyłania się coraz więcej autorów, którzy potrafią wzruszyć i zniszczyć człowieka mimo, że książka może bazować na schemacie.
S: Oczywiście nie mówię, że są one złe. Sama ostatnio miałam przyjemność z książką polskiej autorki, która była zbudowana na schemacie, ale niesamowicie mną wstrząsnęła i będę pamiętać ją na długo. :) Skoro już mowa o uczuciach to romanse należą do twoich ulubionych gatunków czy raczej nie bardzo i rzadko po nie? Wolisz takie współczesne dla młodzieży czy klasykę?
Y: Przez bardzo długi czas uważałam, że romanse są ble i fuj, czy to w filmach czy książkach. Wolałam światy, które mówią o miłości do rodziny, przyjaciół, zwierząt itd., Niby czytałam o miłościach do płci przeciwnej, ale zawsze tamte książki były zbyt przesłodzone i wyidealizowane, niby się o czymś takim marzy, ale ja zawsze miałam inny ideał miłości. Zawsze wszystko widziałam inaczej niż rówieśnicy, jak im się podobało, to mi akurat nie i odwrotnie. Ale na chwilą obecną bardziej lubię czytać romanse, może dlatego że dojrzałam, może dlatego że inaczej patrzę na książki i obrazy miłości albo najzwyczajniej autorzy mają teraz lepszy warsztat pisarski :) Gdy już sięgam po romanse to najczęściej po młodzieżówki, które uwielbiam czytać i chyba nie przestanę lubić, ale też bardzo lubię klasykę, którą momentami ciężej się czyta, ponieważ ich tłumaczenia nie są zbyt dobre, są przesadzone w słownictwie i myślę, że wiele osób może mieć problem z ich zrozumieniem i już nie raz mi się przydarzyło, że po przeczytaniu klasyka w języku angielskim dopiero wtedy doceniłam tę książkę i naprawdę mi się podobała. Tak było np. z "Portretem Doriana Greya" (po polsku ledwo skończyłam tę książkę, a po angielsku pokochałam) :)
S: To jest chyba mój problem! Niezbyt lubię klasykę, bo jest dla mnie taka zbyt ciężka, przesadzona i za dużo w niej zbędnych opisów. :) Z czytanych polubiłam jedynie Opowieść Wigilijną oraz Zbrodnię i Karę, które byłam zmuszona przeczytać jako lektury, ale do tej drugiej niedawno wróciłam i podobała mi się równie mocno. A jakie masz podejście do lektury szkolnych? Wiem, że już studiujesz, ale gdy ty chodziłaś do szkoły to czytałaś je chętnie, czy raczej miałaś podejście takie samo, jak większość uczniów?
Y: Ach "Zbrodnia i kara" coś pięknego. Była to moja ulubiona lektura w liceum na równi z "Lalką" :D Mimo, że studiuję to nadal muszę czytać lektury szkolne, ponieważ mam zajęcia z literatury :) Nie powiem, że z lekturami szkolnymi było mi łatwo, większość z nich czytałam tylko po to, aby przeczytać i później napisać z tego sprawdzian. Bardzo nie lubiłam tego, że ktoś mi każe coś czytać, zresztą nauczycielki też za bardzo ciekawie o tych książkach nie mówiły. Jednak, gdy miałabym porównać jak to było w poszczególnych szkołach to w podstawówce było całkiem ok, bo spodobał mi się "Tajemniczy ogród" i "Quo Vadis", ale w gimnazjum lektury były kompletną porażką. Żadna mi się nie podobała, a jak już o tym głośno mówiłam, to nauczycielka zawsze powtarzała, że się nie znam i nie rozumiem książek, więc od razu się zniechęcałam do czytania lektur, całe szczęście przez kilka miesięcy miałam przecudowną panią od polskiego, która nawet pożyczała mi książki i zawsze z nią mogłam o nich porozmawiać, ale jak wróciła tamta pani to była już masakra. Za to w liceum pokochałam praktycznie wszystkie lektury. Miałam rewelacyjną panią, bardzo dobrze wykształconą i aż przyjemniej się te książki czytało i omawiało na lekcjach. Dlatego ja myślę, że bardzo dużo zależy od nauczyciela, bo jeśli mamy beznadziejnego to nie chce nam się tych lektur czytać, a jak widzimy osobę, która opowiada o tym z pasją, wiedzą to będziemy mieć do tego inne podejście :)
S: O tak, podejście nauczyciela jest najważniejsze. Nasza pani często daje nam samemu do wszystkiego dojść, w toku rozmowy o książce i dzięki temu zapamiętujemy o wiele więcej. :) Ode mnie to właściwie wszystkie pytania, ale może chciałabyś coś jeszcze dodać od siebie?
Y: Chciałabym tylko dodać, że cieszy mnie ogromnie to, że coraz więcej ludzi sięga po książki i dzieli się tym w Internecie, bo jest to naprawdę inspirujące i dzięki temu mam jeszcze więcej chęci do czytania gatunków, których wcześniej mniej czytałam albo myślałam, że w ogóle mi się nie spodobają :)
S: A ja ci bardzo dziękuję za tę rozmowę. :)
Y: Również dziękuję :)
S: Mogłabyś mi na początek opowiedzieć, jak to się stało, że zaczęłaś czytać? Tak było od zawsze, czy może zaczęło się od jakiejś konkretnej książki? I co sprawiło, że postanowiłaś się zacząć się tym dzielić w internecie?
Y: Przyznam się szczerze, że nie zawsze lubiłam czytać. W podstawówce, gdy wychowawczyni zadawała jakąś lekturę do przeczytania mama musiała mi czytać książki, abym wiedziała o czym jest dana książka. Jednak wszystko zmieniło się, gdy nastała era Harry'ego Pottera. Co prawda wtedy też za bardzo nie miałam ochoty zapoznać się z tymi książkami, mimo że na mojej półce gościły już dwie pierwsze części. Po te książki postanowiłam dopiero sięgnąć, po obejrzeniu jakiegoś dokumentu na temat świata Harry'ego Pottera. Później też zauważyłam, że koleżanki z klasy bardzo się interesują się tą tematyką i sama przepadłam. Pokochałam książki o losach Harry'ego i jego przyjaciół i zaczęłam potrzebować więcej. Gdy pytałam koleżanek z klasy jakie książki czytają, to wiele z nich mówiło o "Ani z Zielonego Wzgórza" albo "Pamiętniku księżniczki", ale mnie takie gatunki wtedy nie kręciły, bo potrzebowałam więcej magii, dziwnych stworzeń, duchów itd., dlatego zapisałam się do biblioteki i chodziłam tam co najmniej raz w tygodniu, aby coś nowego odkryć i dopiero po jakimś czasie otworzyłam się na inne gatunki.
W czasach szkolnych zawsze miałam wokół siebie osoby, które lubiły czytać książki, mogłam się z nimi podzielić moimi przemyśleniami, prosić o jakieś rekomendacje itp., ale wtedy już byłam dość aktywną osobą w Internecie, co prawda nie w sprawach książkowych, ale tworzyłam przeróżne blogi o swoich pasjach. Z tego co mi się zdaje to blogi książkowe odkryłam dopiero na studiach. Pamiętam pod jakim byłam wrażeniem zdjęć ze stosikami, które blogerzy kupowali bądź dostawali, czytając recenzje chciałam kupować każdą książkę, a później sama również zapragnęłam dzieleniem się moją pasją, ponieważ osób, które czytały w moim otoczeniu było coraz mniej, więc nie miałam z kim na te tematy rozmawiać. Internet okazał się czymś wspaniałym, bo pokazując moją pasję nie tylko dowiadywałam co inni sądzą o książce, którą czytałam, ale również znalazłam super osoby, z którymi mogę porozmawiać mimo że dzielą nas czasami nawet setki kilometrów.
S: A tak chodząc między książkami często znajdowałaś pozycje, które podobały ci się niemal tak samo, jak Harry Potter? ;)
Y: Wybór w bibliotece książek z gatunku fantasy w dziale dziecięcym był bardzo ograniczony w tamtym czasie, więc musiałam nieźle się natrudzić, aby znaleźć coś ciekawego. Książki, które wybierałam były ciekawe i dobrze się przy ich czytaniu bawiłam, ale poza "Zmorami Alaizabel" nic mnie tak nie zachwyciło jak Harry Potter. Ale też nie starałam się znaleźć zamiennika Harry'ego Pottera, chciałam coś o podobnej tematyce.
S: Właśnie o takie pozycje mi chodziło. Nie coś podobnego do Harrego Pottera tylko coś, co się równie mocno podobało. :) Potem, jak już nastąpiło otwarcie na inne gatunki to, od którego gatunku się zaczęło? Jakie obecnie lubisz najbardziej?
Y: O ile dobrze pamiętam to po fantasy zabrałam się za bardziej dziewczęcą literaturę, typu "Pamiętnik Księżniczki", "Stowarzyszenie Wędrujących Dżinsów", książki o Olsenkach czy postaciach przez nie granych. Pamiętam, że czytałam wtedy dużo książek Meg Cabot, bo była ona wtedy na topie i półki w bibliotece się od niej urywały. Gdy szukałam czegoś nowego to też bardzo zwracałam uwagę na okładki, co mi pozostało do dzisiaj :) Patrzałam czy są kolorowe, błyszczące itd. musiały być krzykliwe i jakimś dziwnym trafem, tamte książki podobały mi się. Pamiętam też, że wracałam do książek, które były lekturami w 1-2 klasie podstawówki i na nowo pokochałam "Dzieci z Bullerbyn", "Kubusia Puchatka", ale jakoś nigdy nie mogłam się przekonać do "Ani z Zielonego Wzgórza" czy książek napisanych przez polskich autorów. Teraz bardzo często mi się zmienia to jaki gatunek lubię. Fantasy zawsze będzie miało największe miejsce w moim sercu i najchętniej do niego wracam, ale też kocham czytać kryminały, obyczajówki, biografie, książki historyczne i mogłabym wymieniać i wymieniać. Aby żaden gatunek za bardzo mi się nie przejadł często mieszam książki. Raz fantasy, raz dystopia, później trafi się jakaś komedia. Chociaż przyznam, że ostatnio mam sporą fazę na dystopie i trwa to już jakieś dwa lata i nadal mi się nie nudzi, a zwykle po trzech czterech książkach czytanych pod rząd jednego gatunku miałam już dość.
S: Ach, dystopie! Właściwie chyba tylko ty masz na nie fazę, ale cały polski rynek książki, bo od dawna mam wrażenie, że jesteśmy nimi zalewani po uszy. Sama przeczytałam kilka i jestem w miarę zadowolona, choć na oko widać, że większość opiera się na tym samym schemacie. Są jeszcze jakieś inne schematy, które mimo wszystko lubisz?
Y: Niestety nie da się ukryć, że większość dystopii jest stworzona na tym samym schemacie, ale jeśli mają dobrze zarysowaną fabułę, fajnych bohaterów to podobieństwa w ogóle mi nie przeszkadzają. Ogólnie to nie mam problemu ze schematami w książkach, jeśli lektura potrafi się wybronić i autor tworzy coś ciekawego. Ale nienawidzę schematów miłosnych, szczególnie gdzie o jedną dziewczynę bije się dwóch chłopaków. Ciężko jest mi wtedy coś ciekawego znaleźć, aby się nie zanudzić. Już wolę oklepaną walkę dobra ze złem, gdzie dobro zwycięża, bo zawsze się znajdzie jakiś moment kulminacyjny, który zaskoczy podczas czytania, a o uczuciach ciężko jest pisać, chociaż muszę przyznać, że na rynek wyłania się coraz więcej autorów, którzy potrafią wzruszyć i zniszczyć człowieka mimo, że książka może bazować na schemacie.
S: Oczywiście nie mówię, że są one złe. Sama ostatnio miałam przyjemność z książką polskiej autorki, która była zbudowana na schemacie, ale niesamowicie mną wstrząsnęła i będę pamiętać ją na długo. :) Skoro już mowa o uczuciach to romanse należą do twoich ulubionych gatunków czy raczej nie bardzo i rzadko po nie? Wolisz takie współczesne dla młodzieży czy klasykę?
Y: Przez bardzo długi czas uważałam, że romanse są ble i fuj, czy to w filmach czy książkach. Wolałam światy, które mówią o miłości do rodziny, przyjaciół, zwierząt itd., Niby czytałam o miłościach do płci przeciwnej, ale zawsze tamte książki były zbyt przesłodzone i wyidealizowane, niby się o czymś takim marzy, ale ja zawsze miałam inny ideał miłości. Zawsze wszystko widziałam inaczej niż rówieśnicy, jak im się podobało, to mi akurat nie i odwrotnie. Ale na chwilą obecną bardziej lubię czytać romanse, może dlatego że dojrzałam, może dlatego że inaczej patrzę na książki i obrazy miłości albo najzwyczajniej autorzy mają teraz lepszy warsztat pisarski :) Gdy już sięgam po romanse to najczęściej po młodzieżówki, które uwielbiam czytać i chyba nie przestanę lubić, ale też bardzo lubię klasykę, którą momentami ciężej się czyta, ponieważ ich tłumaczenia nie są zbyt dobre, są przesadzone w słownictwie i myślę, że wiele osób może mieć problem z ich zrozumieniem i już nie raz mi się przydarzyło, że po przeczytaniu klasyka w języku angielskim dopiero wtedy doceniłam tę książkę i naprawdę mi się podobała. Tak było np. z "Portretem Doriana Greya" (po polsku ledwo skończyłam tę książkę, a po angielsku pokochałam) :)
S: To jest chyba mój problem! Niezbyt lubię klasykę, bo jest dla mnie taka zbyt ciężka, przesadzona i za dużo w niej zbędnych opisów. :) Z czytanych polubiłam jedynie Opowieść Wigilijną oraz Zbrodnię i Karę, które byłam zmuszona przeczytać jako lektury, ale do tej drugiej niedawno wróciłam i podobała mi się równie mocno. A jakie masz podejście do lektury szkolnych? Wiem, że już studiujesz, ale gdy ty chodziłaś do szkoły to czytałaś je chętnie, czy raczej miałaś podejście takie samo, jak większość uczniów?
Y: Ach "Zbrodnia i kara" coś pięknego. Była to moja ulubiona lektura w liceum na równi z "Lalką" :D Mimo, że studiuję to nadal muszę czytać lektury szkolne, ponieważ mam zajęcia z literatury :) Nie powiem, że z lekturami szkolnymi było mi łatwo, większość z nich czytałam tylko po to, aby przeczytać i później napisać z tego sprawdzian. Bardzo nie lubiłam tego, że ktoś mi każe coś czytać, zresztą nauczycielki też za bardzo ciekawie o tych książkach nie mówiły. Jednak, gdy miałabym porównać jak to było w poszczególnych szkołach to w podstawówce było całkiem ok, bo spodobał mi się "Tajemniczy ogród" i "Quo Vadis", ale w gimnazjum lektury były kompletną porażką. Żadna mi się nie podobała, a jak już o tym głośno mówiłam, to nauczycielka zawsze powtarzała, że się nie znam i nie rozumiem książek, więc od razu się zniechęcałam do czytania lektur, całe szczęście przez kilka miesięcy miałam przecudowną panią od polskiego, która nawet pożyczała mi książki i zawsze z nią mogłam o nich porozmawiać, ale jak wróciła tamta pani to była już masakra. Za to w liceum pokochałam praktycznie wszystkie lektury. Miałam rewelacyjną panią, bardzo dobrze wykształconą i aż przyjemniej się te książki czytało i omawiało na lekcjach. Dlatego ja myślę, że bardzo dużo zależy od nauczyciela, bo jeśli mamy beznadziejnego to nie chce nam się tych lektur czytać, a jak widzimy osobę, która opowiada o tym z pasją, wiedzą to będziemy mieć do tego inne podejście :)
S: O tak, podejście nauczyciela jest najważniejsze. Nasza pani często daje nam samemu do wszystkiego dojść, w toku rozmowy o książce i dzięki temu zapamiętujemy o wiele więcej. :) Ode mnie to właściwie wszystkie pytania, ale może chciałabyś coś jeszcze dodać od siebie?
Y: Chciałabym tylko dodać, że cieszy mnie ogromnie to, że coraz więcej ludzi sięga po książki i dzieli się tym w Internecie, bo jest to naprawdę inspirujące i dzięki temu mam jeszcze więcej chęci do czytania gatunków, których wcześniej mniej czytałam albo myślałam, że w ogóle mi się nie spodobają :)
S: A ja ci bardzo dziękuję za tę rozmowę. :)
Y: Również dziękuję :)
Bardzo ciekawy wywiad! Bardzo fajne tematy poruszyłyście :)
OdpowiedzUsuńDziękuję!
UsuńCiekawy wywiad :) dobra robota, pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
UsuńŚwietny wywiad :) profesjonalny :)
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
UsuńBardzo fajnie mi się czytało ten wywiad :) Jest bardzo bogaty w tematy :) /Klaudia
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
UsuńBardzo ciekawie Wam to wyszło ;) Racja, bardzo wiele zależy też od podejścia nauczycieli, którzy czasami zamiast nas do czegoś zachęcić, robią wręcz na odwrót :D
OdpowiedzUsuńDziękuję ^^
UsuńBardzo fajny wywiad.
OdpowiedzUsuńGratulacje,
Pozdrawiam <3
Świetnie się to czyta, dobra robota :)
OdpowiedzUsuńMega wywiad! Można wywnioskować, że osoba, z którą go prowadziłaś (w tym przypadku Yui) jest miła, a ty profesjonalna. Brawo!
OdpowiedzUsuńhttp://k-a-k-blogrecenzencki.blogspot.com/
Uwielbiam tą serię u Ciebie na blogu! Czytałam Lalkę w zeszłe wakacje ze względu na szkołę, do 'Zbrodni i kary' powoli się przekonuję. Mam czas do maja :D
OdpowiedzUsuńUwielbiam takie posty :) powiew świeżości :) przez takie coś możemy się dowiedzieć wielu ciekawych rzeczy na które sami byśmy nie wpadli.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko
Dystopie, klasyki... Nic dla mnie :D Tylko fantastyka :D
OdpowiedzUsuńAle no tak - HP <3