Autor: Lehtolainen Leena
Przekład: Musielak Sebastian
Tytuł polski: Na złym tropie
Tytuł oryginalny: Väärän jäljillä
Seria: Maria Kallio #10
Wydawnictwo: Rebis
Wydanie polskie: 2012
Wydanie oryginalne: 2008/2012
Ilość stron: 396
Cena okładkowa: 33,90 zł
Moja ocena: 9/10
Po dramatycznych przeżyciach związanych z poprzednim śledztwem Maria Kallio odeszła z komendy policji w Espoo. Próbuje odnaleźć spokój, pracuje nad rządkowym programem opieki nad ofiarami przemocy w rodzinie. Podczas jednej z wizyt u przyjaciółki Maria poznaje Juttę Särkikoski, dziennikarkę sportową, która ujawniła fakt korzystania z ze środków dopingujących przez dwóch fińskich miotaczy. Jutcie kilkukrotnie grożono śmiercią i rychło okazuje się, że nie były to słowa rzucone na wiatr i, że nie tylko ona jest w niebezpieczeństwie. W Marii szybko budzi się instynkt detektywa i mimo początkowego oporu wraca do pracy w policji. Zaczyna się pościg za mordercą.
Przekład: Musielak Sebastian
Tytuł polski: Na złym tropie
Tytuł oryginalny: Väärän jäljillä
Seria: Maria Kallio #10
Wydawnictwo: Rebis
Wydanie polskie: 2012
Wydanie oryginalne: 2008/2012
Ilość stron: 396
Cena okładkowa: 33,90 zł
Moja ocena: 9/10
Po dramatycznych przeżyciach związanych z poprzednim śledztwem Maria Kallio odeszła z komendy policji w Espoo. Próbuje odnaleźć spokój, pracuje nad rządkowym programem opieki nad ofiarami przemocy w rodzinie. Podczas jednej z wizyt u przyjaciółki Maria poznaje Juttę Särkikoski, dziennikarkę sportową, która ujawniła fakt korzystania z ze środków dopingujących przez dwóch fińskich miotaczy. Jutcie kilkukrotnie grożono śmiercią i rychło okazuje się, że nie były to słowa rzucone na wiatr i, że nie tylko ona jest w niebezpieczeństwie. W Marii szybko budzi się instynkt detektywa i mimo początkowego oporu wraca do pracy w policji. Zaczyna się pościg za mordercą.
~okładka
W żaden sposób nie zraźcie się faktem, że jest tak odległy tom serii, ponieważ tomy w seriach kryminalnych łączą się zazwyczaj tylko i wyłącznie wątkami obyczajowymi tak jest też w tym przypadku. No i w przeciwieństwie do Kiedy Bogowie Umierają nie poznajemy tutaj rozwiązania żadnego śledztwa z poprzednich tomów. Na pewno będę je na pewno czytać w tak pogmatwanej kolejności, ponieważ w podobnej zostały wydane... i to nie wszystkie - co jest niewątpliwie ogromnym minusem dla wydawnictwa. Na tym też kończy się całe moje marudzenie, ponieważ książka sama w sobie jest niesamowicie genialna i spędziłam przy niej niezwykłe półtorej dnia. Dała mi przede wszystkim kilkanaście godzin niezwykłej zabawy, ponieważ jak większość z was pewnie się orientuje, kocham Finlandię i czytanie o niej pozwoliło mi poznać kilka istotnych i mniej istotnych informacji o niej, a o których wspominałam już w podsumowaniu drugiego dnia Świątecznego Maratonu Czytelniczego organizawanego przeze mnie i Kitty. Mamy w niej wzgląd przez moje ulubione oko - oko kibica, choć może nie tej dyscypliny co trzeba. Śledztwo toczy się na tle finskich lekkoatletów, ale wspomina się również o innych dyscyplinach, jak łyżwiarstwo czy skoki narciarskie. Jest ono szczerze powiem kompletnie zagmatwane i właściwie do samego końca nie wiadomo, o co w nim chodzi, ponieważ jak sam tytuł nam wskazuje główna bohaterka cały czas znajduje się na złym tropie.
Bohaterów jest dużo i początkowe i zapamiętanie może sprawić całkiem spory problem z powodu - dla normalnego człowieka - niecodziennych imion i nazwiska, ale moje całkiem częste stykanie się z językiem fińskim pozwoliło mi całkiem szybko się ogarnąć. Najwięcej mogę powiedzieć o głównej bohaterce, Marii Kallio, która jest szczerze powiedziawszy robiła na mnie wrażenie całkiem stanowczej i zdecydowanej kobiety, ale momentami, jakby się gubiła i pozwalała robić ze sobą, co się komu żewnie podoba. Kochała pomogać ludziom i spędzać czas z rodziną, choć to drugie często było dominowane przez to pierwsze. Jednak niesamowicie imponowała mi tym, że zawsze starała się przeznaczać czas dla swoich dzieci, choć na chwilę usiąść i poczytać im książkę. Na długo zapamiętam też pewnie Ville Puuppononena, nie tylko z powodu zabawnego nazwiska, ale skłonności do ironicznych żartów, oraz Ursulę, dlatego że pod twardą skorupą krył się ktoś bardzo skrzywdzony.
Styl Leehtolainen jest dość podobny do stylu Charlotte Link, choć trochę mocniej porażający. Nie umiem go w jakiś konkretny sposób, ale na myśl o nim jednym skojarzeniem jest sztywny język urzędowy. Może nie jest to zbyt zachęcające, ale nie wygląda tak strasznie, jak brzmi. Mi się całkiem podobał.
Moja pierwsza fińska książka okazała się od razu strzałem w dziesiątkę. Na pewno przekonała do kolejnych spotkań z Leeną Lehtolainen, ale również pozostałymi fińskimi pisarzami ;)
Okładka jest naprawdę genialna i już ona sama zachęca mnie do sięgnięcia po tę książkę, a jeśli dodać do tego Twoją recenzję to biorę Na złym tropie w ciemno! Pierwszy raz słyszę o tej autorce i książce, ale jeżeli dałaś jej tak wysoką ocenę to nie mam pytań :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
secretsofbooks.blogspot.com
Jak się teraz nad tym zastanowię, to chyba jeszcze nie czytałam niczego fińskich pisarzy (z wyjątkiem Muminków, ale nie wiem, czy to się liczy), zwłaszcza że dobre kryminały to w Skandynawii bardziej się ze Szwecją kojarzą... Będę mieć na uwadze podczas kolejnej wizyty w bibliotece!
OdpowiedzUsuńMam tę książkę w swoich planach, moja przyjaciółka byla po niej bardzo zadowolona. Twoja recenzja, też zachęca. Muszę przeczytać i wyrobić sobie swoje zdanie.
OdpowiedzUsuńMoże się skuszę
OdpowiedzUsuńCiekawe jest to, że nie trzeba tego czytać po kolei :P Zawsze mam problem z tym, że trudno mi znaleźć pierwszy tom serii, więc takie rozwiązanie jest na plus :)
OdpowiedzUsuńCzytam skandynawskie kryminały z dużą chęcią, ale póki co, sięgałam raczej o literaturę szwedzką i norweską. Z chęcią przekonam się, co do zaoferowania mają fińscy autorzy. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńMuszę powiedzieć, że mnie zaintrygowałaś :) Nie miałam jeszcze nigdy styczności ze skandynawskimi kryminałami, więc najwyższy czas to zmienić ;) Pozdrawiam! /Klaudia
OdpowiedzUsuńSzczerze mówiąc, ten "język urzędowy" faktycznie trochę odstrasza. Szczególnie w połączeniu z kryminałem, który jednak nie należy do moich ulubionych gatunków (chyba jedyne udane spotkanie z nim to książka Agathy Christie). Nie jestem przekonana.
OdpowiedzUsuńZaintrygowała mnie ta książka, bo bardzo lubię kryminały. Mam tylko nadzieję, że szybko ogarnę te wszystkie postacie :D
OdpowiedzUsuńWydaje sie bardzo ciekawą pozycją chociaż nie czytam takiej literatury na co dzień to okładka przepiękna recenzja też intrygująca:D pozdrawiam cieplutko
OdpowiedzUsuńhttp://wiktoriaczytarazemzwami.blog.pl/
Niestety nie jestem fanką tego typu książek :/
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Ps. Oryginalny tytuł tej książki jest genialny XD
welcome-to-my-little-big-world.blogspot.com
Uwielbiam skandynawskie kryminały, a ta świetna okładka tylko mnie do tego zachęca!
OdpowiedzUsuńBardzo mnie zaciekawiłaś! Aż muszę sobie zapisać gdzieś tytuł. Po lekturze Pogromcy Lwów mam ochotę na skandynawskie klimaty :)
OdpowiedzUsuńsztywny urzędowy język powiadasz? dla mnie, fanki luzu i humoru, to jednak duży minus :D
OdpowiedzUsuńOkładka genialna, a książka wydaje się perfekcyjną pozycją :)
OdpowiedzUsuń