poniedziałek, 10 czerwca 2019

przebudzenie zmarłego czasu. powrót - stefan darda


Myślę, że może tutaj trafić parę bojaźliwych osób, które od horrorów trzymają się raczej z daleka. Z tego powodu, żeby nieco rozluźnić atmosferę opowiem, że prolog książki Stefana Dardy wprawił mnie w mały napad śmiechu. Nie jest to jednak wina autora ani historii, ale moich własnych doświadczeń. W końcu  moje motto przed każdą podróżą brzmi: "przemyśl dobrze zanim zdecydujesz się wsiąść w pociąg do Przemyśla.". A tutaj proszę, nie dość że pojawia się pociąg do tego pięknego miasteczka to jeszcze przyjeżdża punktualnie! Teraz już może bardziej na poważnie, to ten początek sprawił, że na pewno dłużej zapamiętam tą historię, ale jest on jedynie jednym z kilku powodów.

Niezwykłe okoliczności sprawiają, że Kuba Domaradzki zostaje uniewinniony i po trzech latach odsiadki wychodzi na wolność. Z zakładu karnego ma go odebrać wuj Olgierd - jedyna bliska osoba, które mu pozostała. Starszy pan jednak się nie pojawia, a kilka godzin później mężczyzna dostaje druzgocącą informacje o jego samobójczej śmierci. Po przyjeździe do Przemyśla zastaje jedynie tajemniczy list pożegnalny oraz ludzi, którzy uświadamiają mu, że jednak wcale nie znał tak dobrze swojego wujka.

Z horrorami mam taki nieco dziwny układ, że nigdy jakoś szczególnie o nich nie myślę, ale gdy pojawia się ten właściwy to czuję, że dokładnie tego mi było trzeba. Identycznie jest z Przebudzeniem Zmarłego Czasu. Powrót, choć to dopiero wstęp do większego cyklu i nie było w nim jeszcze niczego przerażającego to książka totalnie mnie kupiła. Przede wszystkim dobrze przemyślaną konstrukcją bohaterów - każdy jest tutaj wyjątkowy, potrzebny i posiada jakąś interesującą przeszłość. Wszystkich ich łączy postać Olgierda Langa oraz jego nagła śmierć, która po tropach prowadzi do tajemniczego artefaktu zamkniętego w  przemyskim muzeum. On daje nam ogromną nadzieję na niesamowity wątek fantastyczny w kolejnych tomach. Sama akcja nie jest może zbyt dynamiczna, ale Stefana Darda ukrył w rękawie kilka asów, żeby nas zaskoczyć i dzięki temu już nie mogę się doczekać dalszego ciągu.

Ze wszystkich postaci polubiłam głównego bohatera. Kuba jest idealnie wyważonym charakterem, w trakcie jego tworzenia autor nie popadał w skrajności. Życie go nieźle poturbowało, jednak on zawsze starał się wziąć w garść i znaleźć najlepsze możliwe wyjście. W najgorszych momentach nie porzucał nadziei. Pan Olgierd wydaje się naprawdę przesympatycznym seniorem, z ogromną pasją i własnymi sekretami. Jego przyjaciel, Ludwik, to z kolei swojski, prosty facet. Podobało mi się stylizacja jego wypowiedzi na gwarę ziemi przemyskiej. Do tego pani Róża, wieczna romantyczka, która wybrała jednak drogę rozsądku i opamiętała się dopiero na starość. Jeszcze na sam koniec najbardziej barwna postać powieści, January. Osobliwy mężczyzna, który pomagał panu Olgierdowi w jego badaniach na temat tajemniczego artefaktu. Szczególną uwagę budzi jego ubiór. ;)

Przebudzenie zmarłego czasu. Powrót jeszcze nie przeraża. Na razie to obyczajowa historia z ciekawym wątkiem kryminalnym i nutą fantastyki. Czuję jednak, że w kolejnych tomach klimat może się całkowicie zmienić i Darda pokaże nam, na co na prawdę go stać. Traktuje tą część jako zaledwie wstęp do całości, ale bardzo dobry wstęp, który bezsprzecznie zachęca do czekania na ciąg dalszy. W szczególności ciekawymi tematami, które obrał autor, oraz genialnie wykreowanymi postaciami. Z niecierpliwością czekam na kolejny tom, a wam polecam zapoznać się z historią Kuby, bo naprawdę warto.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Będzie mi bardzo miło, jeśli pozostawisz po sobie komentarz, ponieważ bardzo mnie to motywuje do dalszego pisania o książkach. Pamiętaj jednak, że jest to miejsce na dyskusje na temat posta, a nie spam.

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...