środa, 13 czerwca 2018

miasto świętych i złodziei - natalie c. anderson


W trakcie kontynuowania swoich poszukiwań thrillera idealnego, którego nie napisałby któryś z już znanych mi autorów, natrafiłam na wiele naprawdę pozytywnych słów o Mieście Świętych i złodziei. Gdzieś wśród nich przewinęło się nawet porównie do bezkonkurencyjnej trylogii Stiega Larssona. Ostatecznie przekonała mnie ono w tym, że powinnam sięgnąć po powieść Natalie C. Anderson, choćby żeby przekonać się ile w tym prawdy. Mimo, że doskonale zdaje sobie sprawę, ile są warte takie rekomendacje.

Przed pięcioma laty matka Tiny została zamordowana w gabinecie swojego wysoko postawionego przełożonego. Od tamtej pory w imię zemsty szesnastolatka, wraz z pomocą ulicznego gangu, nieubłaganie dąży do wymierzenia mu sprawiedliwości. Gdy zaczyna wcielać długo przygotowywany plan w życie, przez jeden mały błąd wszystko bierze w łeb, a ona zmuszona jest do rozważenia, że to ktoś inny nacisnął wtedy spust.

Miasto Świętych i Złodziei to powieść sensacyjna, która zdecydowanie lepiej wypada pod względem poruszanych problemów społeczności afrykańskiej niż samym wątku kryminalnym. Większość wydarzeń, faktów czy nawet sama tożsamość zabójcy i jego motyw jakoś nieszczególnie mnie zaskoczyły. Nie było tego szoku po ujawnieniu całego rozwiązania. Przyjęłam je z obojętnością. Inaczej sprawa ma się co do zarysu świata, w którym przyszło żyć głównej bohaterce. Ucieczka z ogarniętej wojną ojczyzny, lata spędzone u boku bogatej rodziny jako przedstawiciel służby, a następnie życie w slumsach, wstąpienie do ulicznego gangu, wieloletni trening, a nawet powrót do ojczyzny i poznanie prawdy o swoich korzeniach. Anderson opisała to wszystko w bardzo zgrabny oraz barwny sposób. Niestety nie wystarcza to abym bezapelacyjnie zakochała się w tej książce, a szkoda. Ogromna szkoda, bo był na to potencjał.

Wbrew pozorom moim ulubionym bohaterem zostaje największa nieobecna całej historii, czyli matka Tiny. Anju to niezwykle silna kobieta, która pomimo przeciwności losu i piekła, która przeszła w Kongu, nie boi się mówić prawdy i pogrążania złych ludzi. Robi wszystko, aby uchronić swoje córki przed tym, co spotkało ją samą. Tina ma od niej zupełnie inny charakter - jest niesamowicie prostolinijna, niustępliwa, lubi chadzać własnymi ścieżkami i przestrzegać swoich zasad. Kiki jest niezwykle mądra i ambitna. Szkoda, że jej postać zyskała małe pole do popisu. Poza tym bardzo polubiłam również Michaela - chłopaka z bogatego domu, ale nie bojącego się ubrudzić sobie rąk i zapatrzonego w swojego ojca - czy geniusza komputerowego i jednocześnie najprawdziwszego geja, Boyboya. Właściwie każdy bohater odgrywający jakąś ważniejszą rolę ma całkiem nieźle zarysowany charakter i ciekawą historię.

Powieść Natalie C. Anderson ma właściwie dwie strony medalu. Z jednej strony słaby główny wątek kryminalny, a z drugiej genialne tło społeczne, poruszone wiele problemów ludności Czarnego Kontynentu oraz ciekawi bohaterowie. Sprawia to, żę nie do końca jestem pewna co powinnam o niej sądzić. Na pewno nie mogę jej nazwać genialną, ale myślę, że chyba jednak warto sięgnąc i poznać historię Tiny, a nuż wy się w niej zakochacie. Tego nie wykluczam, ale ja widzę w niej to znaczące niedocięgnięcie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Będzie mi bardzo miło, jeśli pozostawisz po sobie komentarz, ponieważ bardzo mnie to motywuje do dalszego pisania o książkach. Pamiętaj jednak, że jest to miejsce na dyskusje na temat posta, a nie spam.

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...