wtorek, 28 lutego 2017

Podsumowanie lutego

Luty dobiegł końca i przede mną już tylko ostatnia prosta do matury.  Przyznam, że co prawda nie uczę się tak pilnie, jak planowałam w wakacje, ale z drugiej strony nie spodziewam się też jakiejś spektakularnej klęski w maju. Trzymam się myśli, że zdam bez problemu i więcej też nie oczekuję. W tej chwili nie mam nawet jakiegoś konkretnego pomysłu na siebie, więc chyba raczej nie będę pchać się na bezsensowne, w takiej sytuacji, studia, tylko zrobię sobie rok lub więcej przerwy i spróbuję znaleźć jakąś pracę, żeby usamodzielnić się finansowo. O dziwo, wciąż znajduję całkiem sporo czasu na czytanie (pewnie dlatego, że czytam w każdej możliwej chwili i nawet powoli wracam do robienia tego w autobusie) czy napisania posta i odwiedzenie waszych blogów. Dalej mogę również przyznać, że w momencie, kiedy tego czasu naprawdę zabraknie to nie zostaniecie z niczym, bo jestem uzbrojona w całkiem sporą ilość notek na tę okoliczność. Zostawmy jednak ten czas w sferze prawdopodobieństwa, a przyjrzyjmy się temu, jak czytelniczo i blogowo wyglądał mój luty, bo udało mi się znaleźć sposób na spadającą ostatnio ilość wyświetleń. Po prostu wstawiam coś częściej i rzeczywiście jest lepiej. Jesteście bardziej aktywni w Biblioteczce.

Książka miesiąca:

Przeczytane: 8

Frey James, Johnson-Shelton Nils Endgame. Wezwanie 7/10
George Nina Księżyc nad Bretanią 8/10
Mrożek Sławomir Tango 7/10
Frey James, Johnson-Shelton Nils Klucz Niebios 7/10
Sanderson Brandon Piasek Raszida 7/10
Radosz Joanna Krystyna Czarna Książka. Antologia Opowiadań Żużlowych 7/10
Frey James, Johnson-Shelton Nils Reguły Gry 7/10
Matharu Taran Summoner. Początek 5/10

Najgorsza książka: Matharu Taran Summoner. Początek

Tymczasem na blogu:

Wyświetleń: 52 540
Obserwatorów: 142
Polubień fanpage'a: 71

niedziela, 26 lutego 2017

Jak dobrze znasz Suomi? #2

Zawsze byłam niesamowicie ciekawa co tak naprawdę wiedzą o mnie moi czytelnicy. Jakie mają mniemanie o mojej osobie poprzez pryzmat oblicza, które pokazuje na blogu. Z tą myślą właśnie powstał pomysł na taką małą zabawę w tego, kto wie o mnie najwięcej. Ułożyłam piętnaście pytań na temat moich preferencji czytelniczych i wysłałam je do kilku blogerów, którzy z ogromną chęcią zgodzili się wziąć udział. Kolejnym uczestnikiem jest Aleksandra z Szarej Kawiarenki, która kojarzy mi się z taką osobą, która jest zawsze w cieniu i cały czas obserwuję. ;)

1. Jaka jest moja ulubiona książka?

Nomen Omen? Wydaje mi się, że kilka razy wspominałaś, że bardzo ci się podobała i lubisz pisarkę.

ŻLE!
To rzeczywiście prawda i Nomen Omen znajduje się bardzo wysoko na mojej liście ulubionych książek, ale nie na samym szczycie. Tam jak na razie są Królowie Dary Kena Liu.

2. Jaka jest moja ulubiona polska pisarka?

Marta Kisiel.

DOBRZE!

3. Na punkcie jakiej pisarki miałam obsesje w te wakacje?

Tess Gerritsen?

DOBRZE!

4. Dlaczego lubię czytać nie tylko Amerykanów?

Chcesz poznać nowych autorów, nowe powieści i rozwiązania fabularne, nie chcesz ograniczać się do autorów jednej narodowości.

ŻLE!
Myślę, że samo przypomnienie o odpowiedzi Kitty wystarczy. ;)

5. Jaka jest moja ulubiona ekranizacja książki?

Tu nawet nie próbuję strzelać, nie mam pojęcia ;)

ŻLE!
Harry Potter ;)

6. Ile książek mniej więcej książek udaje mi się przeczytać w miesiącu?

6, czasem więcej.

DOBRZE!
Przedział się zgadza, więc mogę uznać odpowiedź.

7. Kto jest moim pisarskim autorytetem?

King i Rowling.

DOBRZE!
Zgadza się tylko pierwsza część, ale odpowiednie nazwisko padło, więc uznaję.

8. Na jaką premierę czekam aktualnie najbardziej?

Nie wiem. Strzelam, że to może być jakaś nowość od Kisiel lub Kinga, skoro lubisz tych autorów, ale pewności nie mam.

DOBRZE!
Znowu jedynie część odpowiedzi, ale chodzi oczywiście o Siłę Niższą Marty Kisiel ;)

9. Dlaczego Jace jest idealny?

Bo kto go nie uwielbia...? Jace całym swoim charakterem potrafi uwieść - sarkastycznym humorem, odwagą, ale też troską. Myślę, że coś z tego może trafiać do ciebie.

ŻLE!
Mój powód jest trochę bardziej płytszy, bo Dary Anioła czytałam bardzo dawno temu i niewiele już pamiętam. Jedynie, że uroda Jace'a jest idealnym odzwierciedleniem mojego księcia na białym rumaku. :)

10. Co ile dni dodaje posta?

Co 3, ale bywa, że odstępy są większe i mniejsze - systematyczność nie jest Twoją mocną stroną ;)

DOBRZE!
Zgadza się, ale ta niesystematyczność wynika bardziej z braku czasu niż zapominalstwa lub czegoś innego. ;)

11. Co najczęściej pije przy czytaniu?

Herbata. Przynajmniej jeśli publikujesz jakieś zdjęcia z jakimś napojem, to jest to właśnie ona.

DOBRZE!

12. Jaka jest moja ulubiona lektura szkolna?

Zbrodnia i Kara

DOBRZE!

13. Czego w moim czytelniczym życiu najbardziej brakuje?

Stawiam, że czasu na czytanie i wracanie do ulubionych książek.

DOBRZE!

14. Ile książek przeczytałam w zeszłym roku kalendarzowym?

72

DOBRZE!
Trafiłaś idealnie ;)

15. Kto zazwyczaj jest moim ulubionym bohaterem w książce?

Hm... I to jest trudne pytanie, bo nie czytam Twoich recenzji na tyle regularnie, by ogarnąć. Przypuszczam, że są to zwykle mężczyźni, może czarne charaktery - zwykle kreuje się je ciekawiej niż postacie pozytywne lub żeńskie. A jeśli z tym nie trafiłam, to jestem pewna, że postać już na starcie dostaje dodatkowe punkty za bycie Finem :D

DOBRZE!
Właściwie to nie do końca, ale nie mogę się oprzeć tej odpowiedzi. Szczególnie ostatniemu zdaniu.

Oli udało się odpowiedzieć prawidłowo na 11 pytań, co plasuje ją w gronie stalkerów i na razie na pierwszym miejscu w rankingu, który pojawi się po opublikowaniu wszystkich odpowiedzi. ;) A wam na ile pytań udałoby się odpowiedzieć?

PS. Ten post stanowi czystą rozrywkę i nie ma na celu dzielenia moich czytelników na grupy.
PS2. Odpowiedzi są aktualne na początek października 2016.


piątek, 24 lutego 2017

Jak dobrze znasz Suomi? #1


Zawsze byłam niesamowicie ciekawa co tak naprawdę wiedzą o mnie moi czytelnicy. Jakie mają mniemanie o mojej osobie poprzez pryzmat oblicza, które pokazuje na blogu. Z tą myślą właśnie powstał pomysł na taką małą zabawę w tego, kto wie o mnie najwięcej. Ułożyłam piętnaście pytań na temat moich preferencji czytelniczych i wysłałam je do kilku blogerów, którzy z ogromną chęcią zgodzili się wziąć udział. Na pierwszy rzut idzie stały bywalec moich collabów (jakkolwiek to nazwać) z innymi blogerami, czyli Kitty Ailla! Jesteście ciekawi jak sobie poradziła? :)

1. Jaka jest moja ulubiona książka?

Strzelam - Studnia Zagubionych Dusz albo któraś z M. Kisiel, czyli Nomen omen/ Dożywocie. :)

ŻLE
Prawidłowa odpowiedź brzmi Królowie Dary Kena Liu :)

2. Jaka jest moja ulubiona polska pisarka?

Marta Kisiel!

DOBRZE!
Tu chyba nikt nie miał wątpliwości.

3. Na punkcie jakiej pisarki miałam obsesje w te wakacje?

Nie jestem pewna.... Ale kojarzę, że zaczęłaś wtedy cykl z literaturą fińską, więc może to będzie tamta autorka? :) (po odszukaniu postu już wiem, jak ma na nazwisko!) L. Lehtolainen?

ŻLE
Prawidłowa odpowiedź to Tess Gerritsen.

4. Dlaczego lubię czytać nie tylko Amerykanów?

Ponieważ według ciebie Amerykanie zbytnio skupiają się na tych modnych schematach w literaturze, a autorzy z innych krajów są bardziej kreatywni i tworzą coś nowego :)

DOBRZE!
Jestem godna podziwu dla twojej dedukcji, ponieważ nie spodziewałam się, że ktoś będzie znał odpowiedź na to pytanie, póki nie wstawię posta po tytułem Dlaczego warto czytać nie tylko Amerykanów?, który jest w trakcie fazy planowania. :)

5. Jaka jest moja ulubiona ekranizacja książki?

Wiem, że lubisz Złoty kompas, ale czy to twoja ulubiona... Nie jestem pewna...

ŻLE
Prawidłowa odpowiedź to Harry Potter.

6. Ile książek mniej więcej książek udaje mi się przeczytać w miesiącu?

Chyba 6-8 :)

DOBRZE!
Zmieściłaś się idealnie w przedziale, który sama ustaliłam ;)

7. Kto jest moim pisarskim autorytetem?

Stephen King? :D

DOBRZE!
Tutaj chyba również nie trzeba nic komentować, prawda? ;)

8. Na jaką premierę czekam aktualnie najbardziej?

Akurat na to pytanie nie umiem odpowiedzieć z jednego powodu - wiesz, że ja rzadko w ogóle śledzę premiery ^^

ŻLE
Siła Niższa Marty Kisiel oraz Ściana Burz Kena Liu :)

9. Dlaczego Jace jest idealny?

Poczucie humoru, nie lubi bałaganu? Chyba jest też w typie twojego księcia na białym rumaku :)

DOBRZE!
Właściwie tylko druga część odpowiedzi, ale mogę to zaliczyć. ;)

10. Co ile dni dodaje posta?

Co 2-3 dni :) ­­

DOBRZE!

11. Co najczęściej pije przy czytaniu?

Herbatę, ale nie żebym pamiętała jaką :P

DOBRZE!
Zwykłą, czarną z cukrem ;)

12. Jaka jest moja ulubiona lektura szkolna?

To chyba była Zbrodnia i kara, ale nie jestem pewna, bo wiesz... Ja i lektury :D

DOBRZE!

13. Czego w moim czytelniczym życiu najbardziej brakuje?

Podejrzewam, że czasu, bo w końcu klasa maturalna, ostatni egzamin zawodowy, a i coś mi się kojarzy, że zamierzasz pisać rozszerzoną matmę na maturce :D

DOBRZE!

14. Ile książek przeczytałam w zeszłym roku kalendarzowym?

Coś ok. 72-74? :)

DOBRZE!
Dokładnie to 73, ale trafiłaś przedziałem, więc uznaję. :)

15. Kto zazwyczaj jest moim ulubionym bohaterem w książce?

Podejrzewam, że tajemniczy mężczyźni w stylu Jace'a :D Albo jakiś bardzo rezolutny detektyw/ pani detektyw, którzy siłą dedukcji i myślenia rozwiązują zagadki :)

ŻLE
Seryjni mordercy są najlepszymi bohaterami :D

Daria odpowiedziała dobrze na 10 z 15 pytań i ten wynik klasyfikuje ją, jako mojego stałego czytelnika :) A wy jak byście odpowiedzieli na te pytania? I w ogóle czy poszło wam dobrze.

PS. Ten post stanowi czystą rozrywkę i nie ma na celu dzielenia moich czytelników na grupy.
PS2. Odpowiedzi są aktualne na początek października 2016.


środa, 22 lutego 2017

"Reguły Gry" James Freya i Nilsa Johnsona-Sheltona

Autor: Frey James, Johnson-Shelton Nils
Przekład: Czartoryski Bartosz
Tytuł polski: Reguły Gry
Tytuł oryginalny: The Rules of Game
Seria: Endgame #3
Wydawnictwo: Sine Qua Non
Wydanie polskie: 2017
Wydanie oryginalne: 2016
Liczba stron: 343
Moja ocena: 7/10

Reguły Gry to trzeci i zarazem ostatni tom serii Endgame, która pomimo wtórnego pomysłu, niesamowicie do mnie przemówiła. Nie umiem powiedzieć, czy bardziej jestem zadowolona, że mogłam na raz poznać wszystkie części, czy raczej powinnam była je sobie powoli dawkować, żeby móc jak najdłużej cieszyć się wykreowanym przez autorów światem, bo oparty był na starożytnych cywilizacjach, w których jestem wprost zakochana. Jednak wreszcie musiałam skończyć ją czytać, poznać zakończenie i wyrobić sobie zdanie o całości, które jest pozytywne, choć jeden, bardzo ważny element mnie zawiódł.

Klucz Niebios został odnaleziony i połączony z Kluczem Ziemi, co przyspieszyło proces końca świata. Abbadon nie spadnie za dziewięćdziesiąt dni, jak na początku zapowiadano, a za dokładnie trzy. Większość Graczy nie chce już zwycięstwa dla swojego ludu, a jedynie ocalenia całej ludzkości. Jedynie Nabatejczyk pozostał w Grze i jest bardzo blisko triumfu. Czy mu się uda?

Początkowo byłam okropnie zawiedziona, że po raz kolejny uczestnicy takiego turnieju, zamiast w uczciwej walce starać się zachować życie, buntują się przeciwko jej twórcom, choć tym razem mają oni nie tylko władzę absolutną, ale również są wszechmocni. Im dalej brnęłam w lekturę, tym jednak coraz lepiej rozumiałam ich motywacje do uratowania nie tylko swojego ludu, ale również całej ludzkości. To kolejny dylemat wagonika, w który zostajemy wprowadzeni w trakcie czytania Endgame - skoro życie małej dziewczynki nie jest mniej warte od życia całej ludzkości, to dlaczego życie jednego ludu ma być wartościowsze? Choć pałam ogromną sympatią do Maccabee'ego, muszę powiedzieć, że Sarah, Jago, Aisling, Hilal oraz Shari zasługują na większą. Przede wszystkim za to, że nie brnęli ślepo do zwycięstwa za wszelką cenę, tylko nauczyli się doceniać ludzi bez względu na to kim są i z jakiego ludu pochodzą.

Najbardziej nie podobało mi się zakończenie. Choć gdzieś w głębi serca miałam nadzieję, że jednak James Frey i Nils Johnson-Shelton mnie zaskoczą do tego stopnia, że nie tyle polubię tą serię, a wręcz ją pokocham za powalający finał. Niestety wszystko skończyło się tak, jak się spodziewałam, na dodatek w dość sztampowy i mdły sposób. Zaakceptowałam bym je jeszcze, gdy nie ten epilog.

Większość bohaterów, jak pisałam wyżej, wywarła na mnie całkiem dobre wrażenie. Bardzo ich polubiłam, a nawet będę wspominać z sympatią, tylko że znalazła się postać, której za nic nie mogłam polubić i chyba już nigdy nie znajdę w sobie takiej siły. Jestem nim An Liu z ludu Shang. Całkowicie rozumiem jego tragiczną przeszłość, ciężkie dzieciństwo oraz utratę największej miłości, ale przecież każdy z Graczy przeszedł praktycznie to samo. Mordercze treningi, nadprogramowy materiał do nauki oraz zabijanie od najmłodszych lat. Każdy z nich już przed rozpoczęciem Endgame miał na sumieniu kilka żyć, ale żaden nie zachowywał się w tak irracjonalny, irytujący i bezmyślny sposób. Żaden z nich nie oszalał do tego stopnia.

Ostatecznie Endgame zasila pulę moich ulubionych serii i może kiedyś do niej wrócę, choć jestem kompletnie nie podobało mi się zakończenie całości, bo oczekiwałam, że autorzy naprawdę mnie zaskoczą. Tymczasem otrzymałam kolejne słodko-gorzkie zakończenie. Jednak bez ze względu na nie, bardzo polubiłam pomysł, wykonanie, większość bohaterów oraz inspiracja starożytnymi cywilizacjami. Serdecznie polecam ją wszystkim fanom pełnej akcji literatury fantastycznej w młodzieżowych klimatach.

Za możliwość przeczytania serdecznie dziękuję Wydawnictwu Sine Qua Non.

poniedziałek, 20 lutego 2017

"Czarna Książka. Antologia Opowiadań Żużlowych" Joanny Krystyny Radosz

Autor: Radosz Joanna Krystyna
Tytuł polski: Czarna Książka. Antologia Opowiadań Żużlowych
Wydawnictwo: Ziemowit Ochapski Imperium Publishing
Wydanie polskie: 2016
Liczba stron: 372
Moja ocena: 7/10

Stali czytelnicy mojego bloga mogą się orientować, że swoją przygodę z internetową działalnością twórczą rozpoczęłam od pisania opowiadań (potocznie nazywanych fanfiction) o skoczkach narciarskich. W szerszej perspektywie miałam do czynienia jedynie z tym sportem i na nim najlepiej się znam, a o żużlu wiem jedynie, że to wyścigi motocyklowe na nawierzchni o takiej samej nazwie. Niemniej, kiedy otrzymałam propozycje zrecenzowania zbioru opowiadań, w których głównym bohaterem jest właśnie czarny sport, zgodziłam się i pewnie zastanawiacie się teraz dlaczego. Odpowiedź jest bardzo prosta - ponieważ zostały napisane przez młodą, polską autorkę, która rozpoczynała dokładnie w taki sam sposób jak ja, miała w sobie mnóstwo odwagi, aby wydać książkę o sporcie niszowym i udało jej się.

Czarna Książka. Antologia Opowiadań Żużlowych to jak sama nazwa mówi zbiór trzynastu opowiadań, których fabuła toczy się wokół osób związanych z żużlem - sportowców, dziennikarzy, rodzin czy trenerów - które zrodziły się w głowie Joanny Radosz. W związku z czym miłośnicy tego sportu nie odnajdują dobrze znanych sobie nazwisk żużlowców, a pewnie jedynie widoczną inspirację w niektórych bohaterach. Autorka, bazując na naszym świecie, stworzyła swoje własne uniwersum. Największą zaletą wszystkich tych opowiadań jest fakt, że się łączą w całkiem spójną historię współczesnego żużla, która tak właśnie mogłaby wyglądać naprawdę.

Nie zauważyłam też zbytniej tendencji do idealizowania żużlowego półświatka ani samych bohaterów. Oczami autorki ten sport ma swoje dobre, złe a nawet i mroczne strony. Młodych chłopaków z dobrymi wynikami nazywa się wielkimi nadziejami, choć nie zawsze udaje im się je spełnić. Muszą walczyć z przeciwnościami losu - choćby taką złamaną w trakcie wyścigu ręką czy nadprogramowym wzrostem - aby dotrzeć do upragnionego sukcesu. Mamy tu też wielkich sportowców, legendy, które powoli odchodzą lub ceni się je jedynie za osiągnięcia a nie postawę czy osobowość. Znajdą się również makabryczne tajemnice, skrywane przed resztą świata, ludzkie tragedie, wewnętrzne konflikty czy chwilę szczęścia i zrozumienia, że mimo wszystko to jedna wielka, sportowa rodzina.

Wracając jeszcze do wcześniej wspomnianej spójności w fabule opowiadań, to cenię ją przede wszystkim za to, że dzięki niej nie musiałam rozstawać z ulubionymi bohaterami zaraz po zakończeniu pierwszego tekstu o nich. Szczególnie mówię tutaj o młodym Norwegu w duńskich barwach, który chyba najbardziej skradł sobie moje serce. Pettera-Aksela Lindmmana udaje nam się poznać od prawie że samego początku jego żużlowej kariery, aż do samego końca. Jest dość brutalnym i prostolinijnym człowiekiem, a braki w technice nadrabia siłą, ale poza torem wspaniały z niego kompan oraz powiernik i przede wszystkim wierzy w swoje możliwości, nie pozostawia kolegom tego, co zrobić powinien on. Obok niego znajduje się cudowny i kochany Davey Ruthford, bo zakończenie jego wątku wycisnęło mi łzy z oczu. Sprawiło, że już zawsze myśląc o tej książce będę czuła smutek. Może jeszcze brakowało mi nieco opowiadań o bardzo upartym, ale i troskliwym Ryszadzie.

Sięgając po Czarną Książkę nie spodziewałam się czegoś tak dobrego. Myślałam, że będzie to kolejny zbiór opowiadań, który przeczytam i szybko zapomnę, a jednak coś mnie w tym wszystkim urzekło. Dalej kompletnie nie znam się żużlu, choć poznałam kilka ciekawych faktów na jego temat, i nie zostałam przekonana do pokochania go na równi ze skokami narciarskimi, ale na pewno będę mile wspominać czas spędzony nad tą książką. Była wciągająca, momentami poruszająca do głębi oraz przede wszystkim bardzo ciekawie skonstruowana. Do tego stopnia, że nie trzeba być miłośnikiem żużla, żeby ją docenić

Za możliwość przeczytania serdecznie dziękuję autorce.

sobota, 18 lutego 2017

"Piasek Raszida" Brandona Sandersona

Autor: Sanderson Brandon
Przekład: Drewnowski Jacek
Tytuł polski: Piasek Raszida
Tytuł oryginalny: Alctraz and The Evil Librians
Seria: Alctraz kontra Bibliotekarze #1
Wydawnictwo: IUVI
Wydanie polskie: 2017
Wydanie oryginalne: 2007
Liczba stron: 301
Moja ocena: 7/10

Piasek Raszida, czyli najnowsza na polskim rynku powieść jednego z mistrzów współczesnej literatury fantastycznej, całkowicie odbiega od tego, co wcześniej tworzył Brandon Sanderson, nawet od króciutkiej Duszy Cesarza. Pisarz tym razem postanowił spróbować się w klimatach przygodowo-fantastycznych dla nieco młodszych nastolatków. Już dawno wyrosłam z grupy wiekowej, dla której przeznaczona jest ta książka, a mimo to muszę przyznać, że naprawdę nie mogę doczekać się kolejnej części przygód młodego okulatora.

Alctraz Smedry w dniu swoich trzynastych urodzin otrzymuj jedyny spadek, jaki pozostał mu po zmarłych rodzicach, a jest nim... woreczek zupełnie zwyczajnego piasku. Niemal natychmiast zostaje on skradziony, a chłopak wpada w wir niesamowitych wydarzeń, które uświadamiają mu, że jego rodzina tkwi w konflikcie z tajemniczą organizacją Bibliotekarzy panujących nad światem. Jego piasek ma pomóc im przejąć władzę absolutną, dlatego główny bohater musi stanąć z nim w szranki uzbrojony jedynie w niezwykły talent do bycia totalną ofiarą losu.

Brandon Sanderson wystylizował tę książkę, jak i całą jej otoczkę, w tym na przykład notkę biograficzną, na podobieństwo autobiografii, w której jego imię i nazwisko to jedynie pseudonim przyjęty przez Alctraza. Jest to dopiero początek niespodzianek, jakie dla nas przygotował, ponieważ fabuła opiera się na wszelkich metodach torturowania czytelnika oraz całkowitym odwróceniu konstrukcji świata. Już samo rozpoczęcie niezwykle zaskakuje, ponieważ, uwaga!, Sanderson rozpoczyna od sceny kulminacyjnej i dopiero potem przechodzi do wytłumaczenia, w jaki sposób główny bohater znalazł się w tej sytuacji. Wielokrotnie stosuje uniki: kończy rozdziały w kulminacyjnych momentach, przystopowuje akcje i wtrąca mnóstwo anegdotek. W połączeniu z niezwykle zabawną fabułą, wywoływało to u mnie kolejne salwy niepowstrzymanego śmiechu.

Alctraz całe życie spędził tułając się od jednej do drugiej rodziny zastępczej. Nigdzie nie mógł zagrzać miejsca, ponieważ wystarczało niewiele czasu, aby jego nowi rodzice znienawidzili go za niszczenie kolejnych cennych dla nich przedmiotów. Trzynaste urodziny to dla niego nie tylko moment rozczarowania spadkiem po biologicznych rodzicach, ale również odkrycie, że świat wcale nie jest taki, jak uczy się w szkołach, ponieważ Bibliotekarze ukrywają prawdę przed zwykłymi ludźmi. Nie jest to może jakaś bardzo odkrywcza fabuła, jednak poza tym jedynym przejawem schematyczności Piasek Raszida to coś wcześniej przeze mnie nie spotykanego w literaturze przygodowej dla młodzieży. Tak naprawdę wszyscy jesteśmy marionetkami w rękach tajnej organizacji, która zataiła przed nami informacje o prawdziwym zastosowaniu piasku, rozmieszczeniu lądu, zaawansowaniu naszej techniki czy nietypowych talentach Smedrych.

Poza swoją umiejętnością psucia wszystkiego, co popadnie, Alctraz to w głębi serca bardzo zranione przez los dziecko. Nigdy nie poznał swoich prawdziwych rodziców, a na dodatek jego talent sprawił, że kolejni nowi opiekunowie szybko go odrzucali. Z czasem ze strachu sam zaczął się izolować i uniemożliwiać wszelkie przejawy przywiązania. Na szczęście, dzięki temu bardzo mocno się zahartował przed innymi niepowodzeniami. Sam przed sobą potrafi się przyznać, że robi źle, a także szybko odnajduje się w nowych sytuacjach, choć szok go nie omija. Jest też bardzo sprytny i pomysłowy. Spośród bohaterów niesamowicie polubiłam również twardą i nieco skrytą Bastylię, wojowniczkę oddelegowaną do ochrony rodziny Smedrych, Singa, potykającego się wielkoluda z manią na punkcie broni palnej, a także dziadka Leavonwortha - ekscentrycznego staruszka, który wszędzie się spóźnia. Niestety jedyną rzeczą, która mnie rozczarowała w całej książce był antagonista. Mroczny okulator okazał się być bardzo płytką, zaślepioną władzą postacią bez głębszej historii.

Razem z Alctrazem spędziłam kilka wypełnionych akcją i śmiechem godzin, których za nic bym nie oddała. Jego historia to niezwykle zabawnie opowiedziana i skonstruowana książka, którą podrzuciłabym nawet swojej dziesięcioletniej bratanicy. Wszyscy bohaterowie są niezwykle ciekawie skonstruowani, w szczególności główny bohater, którego nie sposób nie polubić. Jeżeli dopiero wchodzicie w wiek nastoletni, jesteście młodsi lub też po prostu lubicie takie historie to serdecznie polecam wam Piasek Raszida, a na pewno się nie zawiedziecie.

Za możliwość przeczytania serdecznie dziękuję Wydawnictwu IUVI

czwartek, 16 lutego 2017

"Klucz Niebios" Jamesa Freya i Nilsa Johnsona-Sheltona

Autor: Frey James, Johnson-Shelton Nils
Przekład: Czartoryski Bartosz
Tytuł polski: Klucz Niebios
Tytuł oryginalny: Sky Key
Seria: Endgame #2
Wydawnictwo: Sine Qua Non
Wydanie polskie: 2014
Wydanie oryginalne: 2014
Liczba stron: 503
Moja ocena: 7/10

Po otrząśnięciu się już z emocji związanych z pierwszym tomem Endgame, muszę przyznać, że naprawdę dałam się w to wszystko wciągnąć po uszy. Mimo, że między pierwszym, a drugim tomem zrobiłam sobie przerwę na przeczytanie czegoś zupełnie innego, bardziej ambitnego to dalsze losy bohaterów tej serii, siedziały mi w głowie, póki nie zaspokoiłam swojej ciekawości. Klucz Niebios jest godnym następcą niesamowitego Wezwania i zapowiada bardzo emocjonujące zakończenie całego cyklu w Regułach Gry, które również czekają już, aż je przeczytam.

Po odnalezieniu Klucza Ziemi rozpoczyna się kolejny etap Endgame, w którym przed pozostałym dziewięciorgiem Graczy stoi zadanie odnalezienie tytułowego Klucza Niebios. Tymczasem Ziemię obiega informacja o szybko zbliżającej się do naszej planety, ogromnej asteroidzie, która na pewno przyniesie zagładę rasie ludzkiej. Kolejne kraje pogrążają się w rozpaczy i chaosie, oczekując na ostateczność.

Endgame nie zostało ofiarą klątwy drugiego tomu, ponieważ Klucz Niebios odznacza się zwiększoną ilością akcji oraz podwyższonym poziom trudności w zrozumieniu i połapaniu się w całej fabule. Już w pierwszym tomie trudno było odgadnąć, jakie kroki podejmą bohaterowie w następnej kolejności, jednak tym razem nawet ich motywy momentami przestają być oczywiste. Coraz to nowe, dramatyczne wydarzenia zmieniają ich sposób myślenia o świecie oraz samej idei Endgame, dlatego nie mogą się zdecydować czy chcą wygrać, buntować się czy przegrać z własnego wyboru. Część z nich usilnie szuka sposobu na przerwanie tej farsy i uratowanie całej ludzkości, jednak w ostateczności doprowadza to ich do dylematu wagonika. Czy życie jednej, niewinnej istotki jest mniej warte od życia miliardów?

Również i tym razem autorzy raczą nas mnóstwem ciekawych smaczków na temat starożytnych cywilizacji, których przedstawicielami są Gracze. Jednak zdecydowanie bardziej skupiają na kulturze aksumskiej, dzięki czemu bardziej przybliżają zaniedbaną do tej pory postać Etiopczyka, Hilala. Od początku jego głównym celem nie było zwyciężenie dla swojego ludu, a szerzenie współpracy między uczestnikami, co jak się okazuje mogło pomóc. Dzięki religii, którą wyznaje, możemy poznać teorię autorów, co do miejsca przechowywania Arki Przymierza oraz jej zawartości. Bardzo interesująca okazała się również historia upadku cywilizacji Cahokian.

Pozornie bohaterowie podejmują zupełnie inne tropy, jednak w ostateczności wszystkie prowadzą do odnalezienia Klucza Niebios. Ostatnim "ale" zostaje ich własne nastawienie wobec tego, co chcą z nim zrobić i czy są w stanie to zrobić. Hilal również tutaj pozostaje na bardzo ważnym miejscu, ponieważ to on odwalił największy kawał roboty za wszystkich Graczy, a potem sprowadził ich w odpowiednie miejsce. Jedynymi, którzy nie podążyli za jego wskazówkami byli Maccabee oraz Baitsakhan, bo rzucili się najpierw w pogoń za posiadaczem Klucza Ziemi i wyszli na tym dużo lepiej niż pozostali. Sarah i An w tej części, bardzo mnie irytowali. Zbyt mocno zaczęli eksponować swoje słabości, wynikające z tragicznych wydarzeń w Stonehange. O ile An po prostu pogubił się w swoich uczuciach i szaleństwach, o tyle Sarah kompletnie zdała się na wolę Jago, który pomimo faktu, że ją kocha, wciąż pozostaje jej rywalem oraz pod wpływem własnej rodziny, która desperacko chce zwyciężyć.

Wszystkie wydarzenia Klucza Niebios związane z rywalizacją Graczy odbywają się na tle anarchii, w której pogrążyła się Ziemia po ogłoszeniu, że za kilkadziesiąt dni ludzi czeka zagłada. Wszyscy masowo wykupują żywność, benzynę oraz broń, a potem kierują się w głąb lądu. Władza nawołuje do zjednoczenia ludzkości we wspólnym oczekiwaniu na ostateczny koniec, masowo obniżają ceny pozwalając na spełnienie marzeń nawet najbiedniejszym, gdy tymczasem ulice pustoszeją w strachu przed grasującymi gangami.

Klucz Niebios jest niesamowitą kontynuacją genialnie zapowiadającej się apokaliptycznej serii młodzieżowej. Pokusiłabym się nawet o stwierdzenie, że jest nieco lepszy od pierwszego tomu, ponieważ posiada wyższym poziom komplikacji fabularnych. Bohaterowie są dużo bardziej zróżnicowani. Można lepiej poznać ich motywacje, charaktery oraz słabości, a także ocenić jednostki a nie grupę. Pod całość podłożone jest świetnie skonstruowane tło ludzkości pogrążonej w chaosie, która stanęła przed obliczem swojego końca. Zakończenie po raz kolejny sprawiło, że nie mogę doczekać kontynuowania historii Endgame.

Za możliwość przeczytania serdecznie dziękuję Wydawnictwu Sine Qua Non.

wtorek, 14 lutego 2017

"Księżyc nad Bretanią" Niny George

Autor: George Nina
Przekład: Kuczyńska-Szymala Daria
Tytuł polski: Księżyc nad Bretanią
Tytuł oryginalny: Die Mondspielerin
Wydawnictwo: Otwarte
Wydanie polskie: 2015
Wydanie oryginalne: 2010
Liczba stron: 336
Moja ocena: 8/10

Teoretycznie mam jeszcze przed sobą całe życie, dzięki czemu wszelkie ścieżki stoją dla mnie otworem i mogę dowolnie wśród nich wybierać te odpowiednią, która przyniesie mi szczęście oraz spełnienie. Jednak nawet ja zaczynam już zastanawiać się nad upływającym czasem i faktem, że przecież mogę podjąć złą decyzje, a potem przez długie dziesięciolecia tkwić w tym błędzie podobnie, jak główna bohaterka Księżyca nad Bretanią. Której historia stawia przed czytelnikiem mnóstwo pytań, ale jedno w szczególności: Czy naprawdę nigdy nie jest za późno, aby rozpocząć wszystko na nowo?

Sześćdziesięcioletnia Marianne podejmuje pierwszą w życiu samodzielną decyzje. Postanawia umrzeć, aby uwolnić się od swojego nędznego życia, w którym rezygnowała z wszystkiego na rzecz swoich bliskich. Każdy dyktował jej co ma robić, a ona dobrowolnie się temu poddawała. Teraz jednak chce położyć kres tym manipulacją i skacze z jednego z paryskich mostów, wprost do Sekwany. Szczęście jednak nie pozwala jej umrzeć, a całkowity zbieg okoliczności kieruje do malutkiego miasteczka nad bretońskim wybrzeżem, które okazuje się być jej miejscem na Ziemi.

Księżyc nad Bretanią okazał się, według mnie, najlepszą i najciekawszą powieścią Niny George, ze wszystkich wydanych do tej pory w naszym kraju. To właśnie historia Marianne i mieszkańców małego Kerdruc wciągnęła mnie od pierwszych stron i nie pozwalała się oderwać, póki nie poznałam zakończenia. Po raz kolejny trafiłam do przepięknej, malowniczej Francji, nad której opisami mogłam się napawać w trakcie spontanicznej podróży kobiety z Paryża na bretońskie wybrzeże. W jej trakcie doznała ogromnej zmiany - z szarej myszki, którą można pomiatać, zmieniła się we wspaniałą, silną kobietę, mimo że również jej nie brak wad. Wszystko to stało się z ogromną pomocą niezwykle przyjaznych mieszkańców nadmorskiego miasteczka, którzy niemal od razu rzucili się z pomocą, choć sami nękani są przez własne problemy i wewnętrzne konflikty. Marianne nie pozostaje im dłużna i stara się robić, co może. Służy radą oraz bardzo ciekawymi pomysłami na ułatwienie życie m.in. kobiecie chorej na demencje starczą. Z czasem narasta wokół niej prawdziwa legenda, ale przeszłe życie znów zapuka do jej drzwi.

Oprócz Marianne, która przeszła naprawdę niesamowitą zmianę, rozkwitła wśród Bretończyków, na stronach Księżyca nad Bretanią można poznać kilka innych wspaniałych bohaterów. Jednymi z pierwszych osób są nieszczęśliwie zakochany kucharz o niecodziennym wyglądzie, Jeanremy, niezwykle sympatyczna kelnerka, Laurine oraz posiadająca tragiczną przeszłość właścicielka restauracji, Genevieve. W późniejszym czasie Niemka trafia do domu schorowanych staruszków, ekscentrycznej Pascale oraz nieufnego Emile'a, który pomaga jej przełamać zakorzenione w głowie poczucie, że nic nie potrafi. Wpływ na jej zmianę ma poniekąd "przebojowa starsza pani" Colette, właścicielka galerii sztuki. Dzięki niej Marianne odkryła piękno swojego ciała.

Księżyc nad Bretanią to moja ulubiona powieść Niny George spośród wszystkich trzech, które do tej pory przeczytałam. Najbardziej mnie wciągnęła, a pisanie jej recenzji sprawiło mi najwięcej kłopotu (jak pewnie widać). Prawdopodobnie najbardziej podobało mi się w niej przedstawienie przemiany Marianne z popychadła w szczęśliwą, samodzielną kobieta, która robi co chce, a nie co się jej każe, a zaraz potem postawa mieszkańców Kerdruc i malownicze opisy francuskich krajobrazów, jednak mam problem z odnalezieniem właściwych słów na opisanie tych wszystkich odczuć.


Za możliwość przeczytania serdecznie dziękuję Wydawnictwu Otwarte
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...