czwartek, 27 kwietnia 2017

Nieamerykanie, których warto czytać.

Oto mogę w końcu przedstawić wam wyniki mojej pracy nad postami tematycznymi do wyzwania! Doszłam do wniosku, że robienie co miesięcznych podsumowań nie ma sensu, ponieważ zajmuje zbyt dużo czasu i w żaden sposób was nie motywuje. Będę opowiadać więc o tym, jak to wyglądało u mnie w skali roku i od czasu do czasu opublikuje jakiś dłuższy tekst na temat Czytam nie tylko Amerykanów!

Co prawda miałam zacząć od czegoś zupełnie innego, ale nad tamtym muszę jeszcze sporo popracować, więc na pierwszy rzut idą moje polecenia odnośnie nieamerykańskich autorów, do których twórczości serdecznie was zachęcam. Jest ich tutaj zaledwie dziesięciu, choć mogłoby zdecydowanie więcej. Starałam się, żeby nie wyszedł z tego tasiemiec i wybrałam według mnie najlepszych ze wszystkich :) Znajdziecie tutaj pisarzy przeróżnych narodowości, nie tylko Polaków i nie tylko Europejczyków!

Jakub Ćwiek


Urodzony w 1982 roku polski pisarz, publicysta i konferansjer. Aktywny działacz swojego fandomu. Studiował kulturoznawsto na Uniwersytecie Śląskim. Jest członkiem Śląskiego Klubu Fantastyki. Charakterystycznym elementem jego twórczości są liczne nawiązania do książek, filmów, seriali, utworów muzycznych, a nawet mitologii czy baśni. Debiutował w 2005 roku zbiorem opowiadań Kłamca, który miałam przyjemność czytać i jestem nim wprost zachwycona. Jest znany również z serii Chłopcy. Czytałam także ostatnie jego książki, czyli Grimm City i Przez stany POPświadomości - po których widać ogromny postęp w stylu Ćwieka. Dziesięciokrotnie nominowano go do Nagrody im. Janusza A. Zajdla oraz raz do Śląkfy.

Marta Kisiel


Urodzona w 1982 roku polska pisarka fantasy potocznie nazywana ałtorką. Z wykształcenia polonistka. Debiutowała opowiadaniem Rozmowa dyskwalifikacyjna na łamach internetowego magazynu Fahrenheit w 2006 roku. Zaś w 2010 roku nakładem wydawnictwa Fabryka Słów ukazała się jej pierwsza książka, Dożywocie, które doczekało drugiego wydania. Na swoim koncie ma również Nomen Omen i kontynuację Dożywocia, czyli Siłę Niższą. Wszystkie czytałam i są po prostu G-E-N-I-A-L-N-E. Pełne ciekawych historii, zabawnych gagów oraz gierek językowych. Kto nie czytał ten trąba!

John Flanagan


Urodzony w 1944 roku australijski pisarz. Najbardziej znany z serii książek pod tytułem Zwiadowcy. Pracował w agencji reklamowej. Po napisaniu satyrycznego, obraźliwego wiersza na temat kolegi, został dołączony do grona copywriterów. Jest również współtwórcą sukcesu sitcomu Hi, Dad! Historia Willa początkowo była bajką na dobranoc dla syna, jednak szybko przerodziła się w kilkanaście tomów. Na swoim koncie aktualnie ma już 14 części Zwiadowców, 6 części Drużyny oraz 3 niewydanej jeszcze w Polsce A Jesse Parker Mystery. Flanagan stanowi dużą część mojego życia i nie wyobrażam sobie, że pewnego dnia zabraknie w nim jego twórczości.

George Orwell


Pod tym pseudonimem ukrywa się Arthur Eric Blair - urodzony w 1903 roku brytyjski pisarz i publicysta, zmarły w 1950 roku. Był zagorzałym krytykiem systemu totalitarnego, co stanowi temat dwóch, najbardziej znanych dzieł Orwella, Roku 1984 i Folwarku Zwierzęcego. Obie przeczytałam, choć nie były moimi lekturami i obie są genialnymi komentarzami do sytuacji politycznej w krajach komunistycznych. Pierwsze jest zdecydowanie bardziej brutalna oraz bogatsza w opisy. Jest jednym z moich ulubionych twórców klasyki gatunku.

Nina George


Urodzona w 1973 roku niemiecka pisarka i dziennikarka, wydawała również pod pseudonimem Anne West oraz małżeńskim nazwiskiem Nina Kremer. Od 14. roku życia pracowała w zakładach gastronomicznych. Szkołę rzuciła tuż przed maturą. Pracę zaczęła łączyć z praktyką dziennikarską w magazynie dla mężczyzn. Na papier przelewała swoją nienawiść do klientów, którzy zachowywali się wobec niej nieprzyzwoicie. Obecnie w Polsce wydano trzy jej książki - Lawendowy Pokój, Księżyc na Bretanią oraz Księgę Snów. Wszystkie czytałam. Otworzyły mi oczy na pewne problemy, a ostatnia w pewien sposób pomagała pogodzić się ze stratą obu babć w krótkim odstępie czasu. George ma bardzo ciekawy i nieco ciężki styl pisania.

Piotr Patykiewicz


Urodzony w 1973 roku polski pisarzy fantastyki. Studiował politologie, a potem pracował jako dziennikarz lokalnej gazety. Zadebiutował w 1996 roku opowiadaniem Czorty w piśmie Fenix. Jego pierwsza książka, Zły brzeg, ukazała się w 2006 roku. Obecnie ma na swoim koncie siedem powieści, z których czytałam dwie. Była to seria Dopóki nie zgasną gwiazdy. Jestem zachwycona z obu, ponieważ były niesamowicie wciągające, zaskakujące, miały cudownych bohaterów oraz styl, a co najważniejsze wyróżniają się na tle innych książek postapokaliptycznych. Wciąż liczę na kolejną część!

Trudi Canavan


Urodzona w 1969 roku australijska pisarka, publicystka, ilustratorka i projektankta. Pracuje, jako szefowa działu graficznego czasopisma poświęconego fantastyce. Otrzymała nagrodę Aurealis dla najlepszego opowiadania fantasy. Ma na swoim koncie trzy cykle fantasy. Zaczęłam zapoznawać się dopiero z dwoma, ale już je uwielbiam. Są niesamowicie wciągające i zaskakujące. Zawsze znajdę tam bohaterów, których wprost nie można nie kochać. Wszystkie są całkiem spore objętościowo. ;)

Remigiusz Mróz


Urodzony w 1987 roku polski pisarz oraz autor cyklu publicystycznego Kurs Pisania. W 2016 roku za powieść Kasacja otrzymał Nagrodę Czytelników Wielkiego Kalibru. Z wyróżnieniem ukończył Akademię Leona Koźmińskiego w Warszawie, uzyskał stopień doktora nauk prawnych. I długo zastanawiałam, czy na pewno powinnam o nim napisać w tym poście, ponieważ ostatnie głośne wydarzenie z Mrozem w tle pozostawiło zły posmak w mojej głowie. Doszłam jednak do wniosku, że chodzi przede wszystkim o jego twórczość, a tą w sumie całkiem lubię. Pomimo sporej objętości, naprawdę szybko i przyjemnie się czyta. Najbardziej polubiłam serię o Chyłce i Zordonie. Niesamowicie zżyłam się z tymi bohaterami.

Leena Lehtolainen


Urodzona w 1964 fińska pisarka kryminałów. Najbardziej znana z serii o policjantce, Marii Kallio. Pierwszą książkę opublikowała w wieku zaledwie dwunastu lat. Studiowała literaturę w Helsinkach. Przeczytałam zaledwie dwie jej książki, ale jestem nimi wprost zachwycona, ponieważ Maria jest niesamowitą bohaterką, a akcja była niezwykle zaskakująca. Jest mi tylko szkoda tego, jak polskie wydawnictwa potraktowały jej twórczość - wydająca serię nie tylko nie po kolei, ale również na chybił trafił, z tego co wiem to po polsku można przeczytać jedynie 4., 5., 6., 10. oraz 11. tom

Artur Laisen


Na sam koniec jedno z największych odkryć zeszłego roku, czyli autor Studni Zagubionych Aniołów oraz CK Monogatari, które niesamowicie zachwalałam. Poza tym jeden z niewielu pisarzy - w sumie to chyba jedyny - z którym udało mi się porozmawiać. Niezwykle sympatyczny i inteligenty człowiek, który posiada całkiem sporą wiedzę na tematy, które go interesują. Jego twórczość cechuje się wysokim poziomem dopracowania.

A wy jakich nieamerykańskich pisarzy lubicie najbardziej? Podzielicie się z nami swoją listą? :)


wtorek, 25 kwietnia 2017

"Polowanie"

źródło
Większość dzieci charakteryzuje się bardzo bujną wyobraźnia i skłonnością do opowiadania wyssanych z palca historyjek ze "swojego życia". Wracając nawet do moich własnych lat spędzonych na przydomowym podwórku, w zerówce czy pierwszych klasach podstawówki, przypominam sobie sytuacje ilekroć wcisnęłam komuś jakiś kit, a ta osoba przez długi czas, przeze mnie żyła w błędzie. Jednak nigdy nie przekroczyłam tak zwanej granicy przyzwoitości, za którą kryły się bezpodstawne oskarżenie względem ludzi z mojego otoczenia, a w takiej właśnie sytuacji znalazł się główny bohater Polowania.

Pracownik miejscowego przedszkola, Lukas, zostaje oskarżony, przez jedną ze swoich podopiecznych, o molestowanie seksualne. Śledztwo i odpowiednie procedury w tej sprawie zostaje bardzo szybko rozpoczęte. Mężczyzna traci pracę, dobre imię oraz możliwość zamieszkania z synem. Niebawem znajdują się kolejne, rzekomo molestowane przez niego dzieci. Ich wersje wydarzeń są, co prawda, takie same, jednak nie mają odzwierciedlenia w rzeczywistości.

Podczas maratonu filmowego, który urządziłyśmy sobie z przyjaciółką w czasie ferii, zdecydowanie królowały horrory i filmy z Madsem Mikkelsenem w roli głównej. Powiedziałabym, że szkoda iż dopiero przez kilka ostatnich lat występował w jakiś większych produkcjach, bardziej podchodzących pod nasz gust, ale nawet w duńskich dramatach jest niesamowitym aktorem. Jego gra wręcz nie pozwala oderwać wzroku od ekranu i całkowicie przyćmiewa inne postaci. Przyznam szczerze, że to przede wszystkim jego oraz tą głupią dziewczynkę najlepiej zapamiętałam z całego seansu. Wręcz idealnie odzwierciedlał rolę człowieka, któremu z dnia na dzień ziemia zwaliła się pod nogami, grzebiąc wszelkie nadzieję na szczęśliwe życie.

Jednak sam główny bohater filmu nie czyni i potrzebny jest jeszcze jakiś czynnik, żeby zadowolić widza - sceneria oraz fabuła. Tutaj również wszystko jest dopięte na ostatni guzik. Akcja dzieje się w małym miasteczku, gdzie każdy zna każdego od podszewki, przez co życie Lukasa, po oskarżeniach Klary, staje jeszcze bardziej skomplikowane. Nie ma możliwości ukrycia się w tłumie i ucieczką przed głównym powodem swojego cierpienia. Nawet po uniewinnieniu, jest celem szykanowania oraz poniżania przez własnych sąsiadów, którzy posuwają się nawet do zabicia jego psa oraz odmówienia mu zrobienia zakupów w jednym sklepie w okolicy. Mężczyzna zostaje przez nich doprowadzony na skraj załamania nerwowego.

Najbardziej w tym wszystkim bolała mnie postawa rodziców dziewczynki, którzy pomimo wyrzutów sumienia i głębokiej przyjaźni, jaka łączyła ich z Lukasem, nie posuwali się do odpowiedzialności. Jakby dotknęła ich kompletna znieczulica. Nie dość, że na początku nie odnowili kontaktu z nim, to jeszcze wielokrotnie byli świadkami zachowania mieszkańców względem mężczyzny, a mimo to nie reagowali. Nie uświadomili nawet własnego dziecka, że postąpiło niewłaściwie. Przy okazji dwóch scen dosłownie miałam ochotę ich zamordować.

Polowanie to niezwykle poruszający film o tym, jak jedno wypowiedziane przez dziecko zdanie może zniszczyć życie porządnemu człowiekowi. Producenci z niezwykłą skrupulatnością przyłożyli się do swojego zadania i oddali w nasze ręce produkt idealny, którego wisienką na torcie jest gra głównego bohatera. Bardzo gorąco polecam go wszystkim, a przede wszystkim fanom gatunku i aktora wcielającego się w rolę Lukasa. Ten film może naprawdę wiele wnieść w wasze życie.

niedziela, 23 kwietnia 2017

W najbliższym czasie...

Chciałabym tylko wykorzystać chwilę spokoju, żeby opowiedzieć wam o najbliższych premierach, które mnie zainteresowały. Są to w większości kolejne tomy serii, które rozpoczęłam lub rozpocznę czytać w najbliższym czasie, dzięki uprzejmości wydawnictw, z którymi współpracuję - ich recenzję na pewno ukażą się na blogu - ale potraktowałam ten post również, jako pretekst do poszukania innych ciekawych pozycji, które chciałabym przeczytać. Oto one:

Autor: Lee Tosca
Tytuł: Pierworodna
Seria: Piętno Krwawej Hrabiny #2
Wydawnictwo: IUVI
Premiera: 26 kwietnia 2017
Dlaczego chcę przeczytać?
Niebawem zabieram się za lekturę pierwszego tomu. Jestem niezwykle ciekawa nawiązania do historii Anglii, a także - jak widać na okładce - ma ona jakiś związek z Londynem, a ja uwielbiam czytać o Londynie!
Więcej informacji: http://iuvi.pl/ksiazka/pierworodna/



Autor: Zdybska Maria
Tytuł Wyspa Mgieł
Seria: Krucze Pierścienie #1
Wydawnictwo: Genius Creations
Premiera: 10 maja 2017
Dlaczego chce przeczytać?
Rzadko zawodzę się na książkach od tego wydawnictwa. Jeśli nie są genialne to przynajmniej dobrze się przy nich bawię. Poza tym głównie wydają polskich debiutantów, których bardzo chcę wspierać.
Więcej informacji: https://geniuscreations.pl/ksiazki/wyspa-mgiel-maria-zdybska/



Autor: Guzek Marcin A.
Tytuł: Komandoria 54
Seria: Szare Płaszcze #1
Wydawnictwo: Genius Creations
Premiera: 10 maja 2017
Dlaczego chcę przeczytać?
jw.
Więcej informacji: https://geniuscreations.pl/ksiazki/szare-plaszcze-komandoria-54-marcin-a-guzek/







Autor: Dennard Susan
Tytuł: Wiatrodziej
Seria: Czaroziemie #2
Wydawnictwo: Sine Qua Non
Premiera: 10 maja 2017
Dlaczego chcę przeczytać?
Pierwsza część całkiem mi się podobała, więc chciałabym poznać dalsze losy bohaterów.
Więcej informacji: http://www.wsqn.pl/ksiazki/wiatrodziej/





Autor: Ćwiek Jakub
Tytuł: Grimm City. Bestie
Seria: Grimm City #2
Wydawnictwo: Sine Qua Non
Premiera: 10 maja 2017
Dlaczego chcę przeczytać?
Nie dość, że napisana przez jednego z moich ulubionych pisarzy to jeszcze kolejna część niesamowitego, mrocznego thrillera fantastycznego będącego jednocześnie retellingiem baśni od braci Grimm. Czego chcieć więcej?
Więcej informacji: http://www.wsqn.pl/ksiazki/grimm-city-bestie/


Autor: Gray Claudia
Tytuł: Tysiąc odłamków ciebie
Wydawnictwo: Jaguar
Premiera: maj 2017
Dlaczego chcę przeczytać?
Wydaje mi się, iż będzie to coś innego niż zwykła młodzieżówka. Przede wszystkim - mam nadzieję - będzie w niej dużo informacji o teoriach naukowych m.in. teorii światów równoległych i będzie też wątek kryminalny. :)
Więcej informacji: http://wydawnictwo-jaguar.pl/books/tysiac-odlamkow-ciebie/

Autor: Marwood Alex
Tytuł: Najmroczniejszy sekret
Wydawnictwo: Albatros
Premiera: 10 maja 2017
Dlaczego chcę przeczytać?
Pierwsza książka tej autorki, która ukazała się w Polsce, bardzo mi się podobała. Była świetnym thrillerem psychologicznym, o czym będziecie mogli przeczytać w recenzji, która ukaże się za czas jakiś. Niemniej z tego powodu chciałabym przeczytać również inne jej książki.
Więcej informacji


Zainteresowała was któraś z tych premier? A może sami czekacie teraz na jakieś niesamowite książki? :)


sobota, 22 kwietnia 2017

"Trucicielka" Erica-Emmanuela Schmitta

Autor: Schmitt Eric-Emmanuel
Przekład: Sylwestrzak-Wszelaki Agata
Tytuł polski: Trucicielka
Tytuł oryginalny: Concerto a la memoire d'un ange
Wydawnictwo: Znak
Wydanie polskie: 2011
Wydanie oryginalne: 2010
Liczba stron: 246
Cena okładkowa: 32,90 zł
Moja ocena: 9/10

Z niesamowitym zaufaniem podchodzę do książek autorów, których czytałam jako ledwie kilkunastoletnia dziewczynka i wtedy niesamowicie zachwycałam się ich twórczością. Choć co prawda ze Schmittem łączy mnie tylko i włącznie jedno małe spotkanie w drugiej klasie gimnazjum, przy okazji omawiania Oskara i Pani Roży, którzy wycisnęli ze mnie wszyściutkie łzy, to i tak mogę zaliczyć go do tych powyższych pisarzy, których darzę niesamowitym sentymentem. Jednak nie potrafię wytłumaczyć, dlaczego nawet długie lata później nie sięgam po inne ich małe arcydzieła. Wiem tylko, że w jego przypadku nie popełnię więcej tego błędu i niebawem poznam całą jego twórczość.

Trucicielka to zbiór czterech krótkich opowiadań oraz fragmentu żywcem wyjętego z dziennika samego autora. Choć początkowo nie zamierzałam do niego zaglądać, tylko zająć się samą fikcją, później nie mogłam sobie odmówić tej przyjemności. Od każdego części wprost nie mogłam się oderwać póki nie dowiedziałam się, jakie będą ich zakończenia. Każde na swój własny sposób mnie urzekło. Skłoniło do refleksji nad ludzkim postępowaniem. W pewnym momencie nawet kazało samemu się zatrzymać oraz obejrzeć i upewnić, czy na pewno jestem dobrym człowiekiem wobec innych osób. Eric-Emmanuel Schmitt w bardzo kontrowersyjny sposób poruszył aspekty, które z pozoru wcale takie nie są. 

Tytułowa trucicielka to sędziwa kobieta niegdyś oskarżona o zabójstwo swoich trzech mężów i kochanka, ale jakimś dziwnym trafem została uniewinniona. Nie darzyłam jej zbytnią sympatią, ponieważ nawet w momencie trwania opisywanej historii nie wyciągnęła wniosków ze swojego postępowania, a nawet była z nich dumna. Była kompletnym egoistą i nawet prawdziwa miłość nie była w stanie jej zmienić. Zaraz po niej poznajemy marynarza, który podczas kilkumiesięcznego rejsu otrzymuje informacje o tym, że zmarła jedna z jego córek, lecz niestety nie wiadomo która. Mężczyzna ma trzy dni do powrotu do domu i otrzymania okropnej informacji. W tym czasie w jego głowie rozgrywa się istna wojna, ale dzięki niej dochodzi do bardzo ważnego stwierdzenia i na zawsze odmienia swoje życie. Co prawda było to opowiadanie z dość często wykorzystywanym motywem i nieco schematyczne, ale i tak niesamowicie mnie zaskoczyło i chyba najbardziej poruszyło. Mamy też do czynienia z życiem dwójki mężczyzn, których wzajemny wpływ odmienił ich osobowości nie do poznania i doprowadził do podobnie marnego końca, a wystarczyło do tego jedynie jednego, małego błędu. No i jeszcze na koniec możemy dowiedzieć się, jak bardzo wysoka pozycja społeczna i dążenie do wygranej może zniszczyć miłość.

Bohaterowie opowiadań Erica-Emmanuela Schmitta są bardzo wyraziści i charakterni. Przez długi czas nie pozwalają rozmyć się na tle innych niesamowitych historii. Poza tym, jeśli tylko pomyśli o treści ich historii to niemal natychmiast ich obraz i imiona staje nam przed oczami.

Nie mogę również nie pozachwycać się nad stylem pisania autora, ponieważ to niewiarygodne, jak w tak krótkich tekstach można zawrzeć tak wiele szczegółów i przemyśleń, a przede wszystkim w tak wyrazisty sposób zaznaczyć drugie dno całej historii. Nie jest to również jakiś strasznie pomaptyczny język. Owszem jest trochę poważniejszy niż potoczny i wyraźnie wyczuwa się w nim bardzo wyraźną nutkę francuskiego pióra, ale czytało mi się bardzo szybko i przyjemnie.

Z książek Erica-Emmanuela Schmitta można wyciągnąć naprawdę wiele mądrości, a przy tym nie zabierają wiele czasu ani energii. Bardzo przyjemnie spędza się przy nich wieczory z ciepłą herbatkę i równie przyjemnie o nich pisze. Gorąco wam je polecam, a sama zabieram się do poznawania pozostałych jego dzieł.


czwartek, 20 kwietnia 2017

Mini Maratonowy Tag Książkowy #2

Pewnie z jakiś rok temu, choć nie do końca jestem pewna, wraz z dziewczynami z Mini Maratonów Czytelniczych stworzyłyśmy swój własny tag książkowy. Podobało nam się to do tego stopnia, że administratorka grupy, czyli Kitty wysunęła pomysł powtórzenia tej inicjatywy i znowu udał nam się całkiem fajny tag z nietypowymi kategoriami. Właśnie dzisiaj chciałabym wam je przedstawić i mam nadzieję, że ktoś będzie chciał zrobić go na swoim blogu, choć nikogo wprost nie nominuję, bo kiedyś sama wspominałam, że nie chcę być do niczego nominowana chyba, że jest to coś naprawdę interesującego i innego niż trzy czwarte tagów krążących po blogosferze.

Suomi dla Oli K. - bohater z zasadami

Z ostatnio przeczytanych książek na myśl przychodzi mi jedynie Alice Ulapala z serii Endgame, która była reprezentantką ludu Koori z Australii. Pomimo bestialskiej rywalizacji pomiędzy Graczami pozostała sobą i zachowała dobre serce. Uratowała Shari z rąk psychopatycznego Baitsakhana, a potem za wszelką cenę chroniła jej córkę przed rolą przypisaną jej przez Stwórców.

Ola K. dla Suomi - bohaterka z obsesją na jakimś punkcie

W Od złej do przeklętej główna bohaterka i jej znajome pod wpływem złego ducha zaczęły nadmiernie przejmować się swoim wyglądem. Do tego stopnia, że nadkładały go nad własne zdrowie i bezpieczeństwo. Ogromnie mnie to irytowało w tym tomie, dlatego otrzymałam ode mnie zaledwie 6/10 gwiazdek.

Meredith dla Justyśka - fajna bohaterka-mama

Jia Garu z Królów Dary była niesamowitą matką i wspaniałą oraz wyrozumiałą żoną. Niesamowicie ją polubiłam pomimo tego, że nie zawsze postępowała we właściwy sposób. Jej decyzje często mnie szokowały, ale w ostateczny rozrachunku jest to jedna z moich ulubionych bohaterek w całej książce.

Justyśka dla Meredith - bohater nie bojący się nowych wyzwań

Każdy tom Zwiadowców pełen jest nowych, niesamowitych przygód oraz wyzwań postawionych przed bohaterami. Will od samego początku stawał przed nimi z podniesioną głową, przy czym wykazywał się również ogromną odwagą, wiedzą oraz sprytem. Za to wszystko niesamowicie go pokochałam i zawsze będę wspominać z rozrzewnieniem.

Kitty Ailla dla Jellyfish - główny bohater jest studentem

Sydney z Maybe Someday spotkała się z ogromnym rozczarowaniem rodziców, jeśli chodzi o jej wybór kierunku studiów. Niestety doszło nawet do tego, że pozostawili ją całkowicie samą, bez pieniędzy z daleka od domu, bo nie zdecydowała się studiować prawa. Dziewczyna jednak bardzo dobrze sobie poradziła - udaje się pogodzić naukę z pracą na swoje utrzymanie, a przede wszystkim robi to co chce, studiuje muzykę i marzy o posadzie nauczycielki.

Jellyfish dla Kitty Ailla - silna, twarda i harda bohaterka

Życie sprawiło, że Damaya, Sjenit i Essun muszą być naprawdę twardymi i silnymi babkami, żeby przeżyć w Bezruchu. Pierwsza z nich to zaledwie dwunastoletnia dziewczynka, odrzucona przez rodziców ze względu na swoje umiejętności. Musi odnaleźć się w całkowicie nowym świecie. Sjenit jest zmuszona do czegoś, czego tak naprawdę nie chce robić. Z kolei Essun musi walczyć o życie swojej córki, porwanej przez ojca, gdy tymczasem świat pogrąża się w Piątej Porze Roku.

bookworm dla Patrycja "Pyciaaa" - bohaterka, która odbywa podróż w przenośni

Margo odbywa niesamowicie przerażającą, metaforyczną podróż. Z dziewczynki pragnącej się wyrwać z pogrążonego w kompletnej patologii, prowincjonalnego miasteczka do osoby całkowicie, a może nawet i jeszcze gorzej niż większość, w tym wszystkim zatopionej. Jej postać bardzo mnie interesowała, choć nie zawsze wywoływała pozytywne odczucia.

Patrycja "Pyciaaa" dla bookworm - książka, która wywołała w tobie niemożliwą do opanowanie burzę emocji


Szczerze powiedziawszy, ostatnio bardzo mało książek wywołuje we mnie jakieś mocne burze emocji, ponieważ częściej czytam książki, w których po prostu zachwycam się nad pomysłem czy wykonaniem. Chyba nawet nie jestem w stanie sobie przypomnieć książki z wcześniejszego czasu, która sprawiła, że nie mogłam się pozbierać, miałam kaca książkowego czy po prostu się rozpłakałam.

Miasto Książek dla Doomisia - książka idealna według ciebie

Wciąż jedyną prawidłową odpowiedzią na to pytanie są Królowie Dary Kena Liu. Spędziłam z tą książką kilka naprawdę niesamowitych, pełnych przygód dni i nigdy tego nie pożałuję. Historia Wysp Dary jest mega wciągająca, wielowątkowa i niezwykle kunsztowna. Zawsze będę ją polecać wszystkim miłośnikom literatury fantastycznej.

Doomisia dla Miasto Ksiażek - książka z miastem, w którym chciałbyś się znaleźć


Maleńkie Kerdruc w powieści Niny George Księżyc nad Bretanią to malownicze, nadmorskie miasteczko. Bohaterów otaczają przepiękne widoki Oceanu Atlantyckiego skąpanego w promieniach francuskiego słońca. Poza tym mieszkańcy są, jak stare dobre małżeństwo - zawsze potrafią sobie nawzajem pomagać, niebacząc na wcześniejsze spory.


Życie w Książkach dla WiktoriaCzytaRazemZWAmi - dobra książka z motywem mitologii



W takich momentach najcieplej będę wspominać Kłamcę, który umilił mi dzień i niesamowicie rozweselił. Jakub Ćwiek powołuje do życia bogów z przeróżnych mitologii oraz religii. przede wszystkim nordyckiej. Głównym bohaterem jest zbuntowany, skandynawski patron kłamstwa, Loki. Wygnany z Walhali i najęty przez anioły wkracza do akcji, kiedy ich moc już nie pomaga.



WiktoriaCzytaRazemZWAmi dla Życie w Książkach - najlepszy klasyk, jaki czytałeś



Bezdyskusyjnie w tej kategorii wygrywa klasyka literatury grozy, czyli Frankenstein Mary Shelley, którego pomimo ciężkiego języka, pochłonęłam w ciągu zaledwie dwóch dni. Nie jest to książka, która przeraża nadmiarem przemocy oraz krwi, tylko psychologicznym portretem bohaterów - naukowca skrajnie przerażonego swoim tworem oraz niewinnej istoty popchniętej na skraj szaleństwa ze względu na odrzucenie przez społeczeństwo.



Kategorii jest całkiem sporo, kilka z nich sprawiło mi nie lada problem, a samo napisanie posta zajęło mi całkiem sporo czasu, ale dobrzy się przy tym bawiłam. Przypomniałam sobie mnóstwo książek, które kiedy przeczytałam i bardzo mi się podobało. Czytaliście którąś z nich? Podzielacie moje zdanie a może uważacie wręcz przeciwnie?



wtorek, 18 kwietnia 2017

"Jabłka Adama"

źródło
Twórczość Marty Kisiel rozbudziła we mnie ogromną miłość do czarnego humoru stosowanego w przeróżnych utworów. Jestem do niego tak przyzwyczajona, że w pewnych momentach wyłapuję go tam, gdzie pewnie twórca niekoniecznie chciał go umieszczać, ale mimo to wciąż mi mało. Jest naprawdę niewiele czarnych komedii z prawdziwego zdarzenia, gdzie ważny jest nie tylko sam żart, ale również i historia. Na ratunek przyszła mi moja przyjaciółka i jej ukochany aktor Mads Mikkelsen w jednej z dość popularnych duńskich produkcji.

Zamiast na kilka ostatnich miesięcy odsiadki w więzieniu Adam trafia do protestanckiej parafii, w której miejscowy pastor, Ivan, prowadzi ośrodek resocjalizacji dla więźniów. Zaraz na wejściu prosi go o postawienie sobie celu, do którego chciałby dążyć podczas pobytu w tym miejscu. Mężczyzna od niechcenia i pół żartem rzuca pomysłem upieczenia szarlotki z jabłek rosnących tuż przy świątyni. Niebawem przekona się jednak, że wychodzenie z największego dołka zaczyna się małymi kroczkami.

Cały film zaczyna się dość niewinnie, od uroczej sceny, dość znanej z polskich produkcji - niepierwszej młodości autobus dalekobieżny zatrzymuje się na kompletnym odludziu i wysiada z niego mężczyzna, z niewielką torbą podróżną, inny mężczyzna przyjechał go odebrać, bo oczywiście przystanek znajduje się dobrych parę kilometrów od miejscowości. Przyznam, że właśnie taki swojski klimat panował przez cały czas antenowy, ale sama fabuła była czymś zupełnie innym oraz zdecydowanie lepszym niż to, co serwują nam nasi producenci. Jabłka Adama mają swój momentami trudny do zrozumienia oraz specyficzny przekaz, a bohaterowie mogą pochwalić się interesującymi historiami. Poza tym dosłownie co chwilę wybuchałam śmiechem z powodu wypowiedzi bohaterów czy też zabawnych scen.

Adam jest człowiekiem z bardzo długą, kryminalną przeszłością. Nie wierzy w Boga, tylko podąża przez życie wraz z ideami, którymi kierował się Adolf Hitler. Jest negatywnie nastawiony do wszelkich prób wyciągnięcia go z tego bagna. Do Ivana trafia tylko ze względu na fakt, że będzie mu tam lżej niż w więzieniu. Cały czas szuka dróg na skróty. Jednak rzucona od niechcenia obietnica upieczenia szarlotki z wyhodowanych przed kościołem jabłek jest jedynie początkiem, małym kroczkiem w szybkim wychodzeniu na ludzi. Ivan stanowi jego kompletne przeciwieństwo. Przez cały czas bezgranicznie wierzy w boską miłość i widzi świat tylko w kolorach tęczy. Wręcz nie dopuszcza do siebie złych myśli, choć życie wielokrotnie potraktowało go okrutnie. W przeciwieństwie do Adam ma również ogromne szczęście. Wydaje się w czepku urodzonym, ponieważ z każdych tarapatów wychodzi zawsze obronną ręką.

Postacie drugoplanowe również były w tym filmie między innymi pozostali podopieczni Ivana, miejscowy lekarz czy kobieta szukająca pociechy u Boga. Niestety jednak zaledwie tyle o nich zapamiętałam. W trakcie oglądania wydawali się ciekawymi postaciami, ale niestety z biegiem czasu ich sylwetki rozmyły się pod wpływem wyolbrzymienia głównych bohaterów. Mogę was jedynie zapewnić, że nie są płaskie ani schematyczne, po prostu mało wyraziste w stosunku do Adama i Ivana.

Jabłka Adama oprócz rozbawienia, wpaja kilka ważnych życiowych wartości oraz prawd. Przede wszystkim zmusza jednak do refleksji nad własnym życiem - cieszenia się z tego co mamy, bo w każdej chwili możemy spaść jeszcze niżej. Relacje Ivana z jego podopiecznymi pokazują, że nigdy nie jest za późno na zmianę swojego życia, na zostanie dobrym człowiekiem.

Niesamowicie bawiłam się podczas seansu tej duńskiego produkcji i w przyszłości na pewno chciałabym obejrzeć ich więcej, ponieważ mają niesamowity potencjał. Śmiałam się, płakałam i płakałam ze śmiechu w trakcie zapoznawania z historią Adama oraz Ivana. Polecam wam go serdecznie, jeśli lubicie filmy wywołujące skrajne emocje w jednym momencie. Nie jest to może arcydzieło kina, ale ze względu na samą fabułę warto go znać i się zachwycać.


niedziela, 16 kwietnia 2017

"Kapłanka w Bieli" Trudi Canavan

Autor: Canavan Trudi
Przekład: Cholewa Piotr W.
Tytuł polski: Kapłanka w Bieli
Tytuł oryginalny: Priestess of the White. Age of the Five. Book One
Seria: Era Pięciorga #1
Wydawnictwo: Galeria Ksiąki
Wydanie polskie: 2005
Wydanie oryginalne: 2009
Liczba stron: 679
Moja ocena: 7/10

Nie wiem, czy jeszcze pamiętacie, ale chyba już kilkukrotnie na łamach tego bloga opowiadałam o tym, że żywot Biblioteczki nie rozpocząłby się, gdyby nie Trudi Canavan. To właśnie jej Złodziejska Magia wywołała na mnie tak ogromne wrażenie, że zapragnęłam podzielić się swoją opinią na jej temat z innymi. Niemal rok później w moich rękach w końcu znalazła jedna z jej wcześniejszych powieści i nie mogłam nie powstrzymać się przed natychamiastowym sięgnięciem po nią. Czy Kapłanka w Bieli utrzymała poziom, który przed nią postawiłam? Przekonajcie się sami.

Pierwszy tom Ery Pięciorga przedstawia nam niesamowitą wielowątkową powieść o nowo powstającym imperium, które już znajduje się u progu wojny z państwem magów o wiele potężniejszych od nich. W Hanii od setek lat rządzą Biali, czyli kapłani szczególnie obdarzeni przez piątkę bogów, których są ich przedstawicielami. Ich głównym zadaniem jest zjednoczenie całej północnej części kontynentu pod jednym sztandarem, gdy tymczasem magowie z południa zbierają wojska i szykują się do starcia. Na te niespokojne czasy przypada wybranie ostatniej Białej. Zostaje nią Auraya Dyer, pochodząca z malutkiej wioseczki na granicy z Dunwayem, która ledwo dziesięć lat temu wstąpiła w kapłańskie szeregi.  Od tego momentu jej życie zmienia się o sto osiemdziesiąt stopni, a ona sama nie ma zbyt wiele czasu na przystosowanie się do nowych warunków. Początkowo akcja była dość powolna, ponieważ Canavan wprowadzała nas w świat Aurai, ale im dalej w las tym wszystko coraz bardziej się rozkręcało, a wydarzenia biegły w niesamowicie szybkim tempie. Przez to wielokrotnie udawała się jej mnie niesamowicie zaskoczyć, wprawić w osłupienie a nawet doprowadzić do łez.

Przede wszystkim wbrew pozorom nie jest to tylko książka o Aurai. Szczerze powiedziawszy to ze wszystkich postaci wątek Białej interesował mnie najmniej, ponieważ obok niej Canavan postawiła mi jeszcze wielu innych bohaterów z niezwykle interesującymi historiami do opowiedzenia. Przy nich wszystkich Dyer wydawała postacią niemal papierową, ponieważ jej jednym wkładem w całą historię były tylko i wyłącznie genialne pomysły na zarządzanie państwem. Jej historię, w większości opowiedzianą w prologu da się streścić w jednym zdaniu, gdy tymczasem gdzieś obok przemyka bohater, którego zagadki wciąż jeszcze nie rozwiązano np. Emerahl i Leiard. Również polubiłam bardzo niesamowicie uroczy wątek Tryssa, jak i jego samego. Był tutaj takim pomysłowym Dobromirem i wprowadzał wiele ciepła na karty Kapłanki w Bieli. Nawet, kiedy na powojennym pobojowisku próbowano ratować tych, którzy jeszcze jakoś zipali oraz godnie pożegnać poległych.

Muszę przyznać, że koncepcja na Erę Pięciorga podoba mi się dużo bardziej niż w przypadku Prawa Millenium. Odnoszę wrażenie, że tym razem Trudi Canavan udało się w dużo lepszy i ciekawszy sposób stworzyć uniwersum oraz dokładniej je przemyśleć. Dużo lepiej czytało mi się, kiedy nie musiałam przeskakiwać od jednego świata do drugiego odrywając się od wydarzeń, które dużo bardziej mnie interesowały.

Kolejne spotkania z Trudi Canavan zaliczam do jeszcze bardziej udanych. Niesamowicie wciągnęłam się w Kapłankę w Bieli. Przeżyłam kolejną niesamowitą przygodą z cudownymi bohaterami, przez co z niecierpliwością oczekuje na możliwość przeczytania kolejnych tomów. Również wam serdecznie ją polecam i mam nadzieję, że spodoba się równie mocno, co mi.

piątek, 14 kwietnia 2017

Absolutnie nie powinny...


Jakiś czas temu zdecydowałam, że nie będę odpowiadać na nominację, ponieważ chciałabym przekazywać wam wartościowe teksty, a nie przerywniki, w których znajduje się właściwie to samo tylko pod inną kategorią i napisane innymi słowami. Od tamtego czasu zazwyczaj sama wymyślam treści postów tematycznych lub robię wybrane przez siebie posty łańcuszkowe, które czymś się wyróżniają na tle innych. Tym razem jednak postanowiłam odpowiedzieć Ani z Małego magicznego świata, która przeniosła do polskiej blogosfery TAG, którego tłumaczenie brzmiałoby mniej więcej tak, jak tytuł tego postu. Bardzo mi się on podoba, ponieważ wnosi coś nowego w tematykę bloga, takie spojrzenie z innej perspektywy na pewne aspekty niektórych książek.


1. Książka, która nie powinna mieć kontynuacji.


W tej chwili na myśl przychodzi mi jedynie seria o Harrym Potterze, ponieważ wciąż jestem całkowicie przeciwna Harry'emu Potterowi i Przeklętemu Dziecku. Dla mnie ta historia nastoletniego czarodzieja skończyła się na siódmym tomie i żaden twór, który nazywa się kolejną część nie będzie jej niszczył. Zwłaszcza, jeśli bardziej przypomina internetowe opowiadania wielbicieli, bo nagminnie łamie się tam przepisy rządzące światem czarodziejów.

2. Książka, w której narracja nie powinna być prowadzona z więcej niż jednego punktu widzenia.

Szczerze przyznam, że to chyba najtrudniejsza kategoria w całym tym poście i potrzebowałam na jej przemyślenia bardzo dużo czasu. Musiałam obejrzeć swoją biblioteczkę i jeszcze przejrzeć wszystkie przeczytane książki, ponieważ w pierwszej chwili nic nie mogłam wymyślić. W końcu jednak wpadłam na Umarłe Dusze Michaela Laimo. Jest pierwszą książką, którą zrecenzowałam na tym blogu i wspominałam tam, że niestety retrospekcje zniszczyły mi radość z odkrywania zagadki ukrytej między stronami.

3. Książka, która nie potrzebowała zmiany okładki w środku serii.

Nie mam pojęcia, ponieważ właściwie to nie kupuje żadnej serii, która nagle ni z tego ni z owego została wydana w całkowicie innej szacie graficznej niż dotychczasowa. Mogłabym w sumie powiedzieć, że Metro 2033, ale zdecydowanie bardziej podobają mi się te nowsze okładki, te z maskami gazowymi. Bardziej przyciągają wzrok niż te z stare z tunelami. Są bardziej wyraziste.

4. Książka, która nie potrzebowała trójkąta miłosnego.

Istnieje jedna adekwatna odpowiedź i jest nią seria Nocna Szkoła C.J. Daugherty, która bez trójkąta miłosnego oraz niesamowicie irytującej głównej bohaterki była całkiem ciekawą i trzymającą w napięciu powieścią młodzieżową. Tymczasem opiera się głównie na rozterkach miłosnych Allie, która zmieniała zdanie, co do tego, w kim jest zakochana częściej niż ja gubię rękawiczki, a cała zagadka związana z jej pobytem w Cimmerii gdzieś się gubiła i czasem wracała na chwilę.

5. Książka, która nie powinna być wliczona do serii.

Podobna odpowiedź, jak na pytanie pierwsze, czyli Harry Potter i Przeklęte Dziecko, ale żeby było ciekawiej poszukam jeszcze jakiejś innej serii i mogłabym na przykład wymienić Następczynie i Koronę Kiery Cass, które powinny być raczej sequelem niż kolejnym tomem, ponieważ ich akcja miała miejsce prawie dwadzieścia lat po zakończeniu Jedynej i opowiadała o zupełnie innej bohaterce. Nie mam nic przeciwko tym książkom, ale nie wliczałabym ich do tej samej serii, tylko raczej do jakiejś pokrewnej.

6. Książka, która nie potrzebowała zawieszenia akcji.

Ostatnio najbardziej w głowie tkwi mi zakończenie Piątej Pory Roku, ponieważ skończyła się znienacka i ten moment całkowicie zmącił mi myśli. Cały czas próbuję dojść do tego, o co tak właściwie chodziło Alabastrowi i jak będzie to rzutowało na akcję w późniejszych częściach. Przez to okropnie nie mogę doczekać się kolejnego tomu i wyjaśnienia całej tej zagadki.


7. Książka, w której narracja powinna być prowadzona z więcej niż jednego punktu widzenia.

Może Dusza Cesarza Brandona Sandersona? Niesamowicie ciekawi mnie, jak ta historia wyglądałaby z perspektywy Gaotony lub cesarza Ashravana. Bardzo ich polubiłam, dlatego myślę, że gdyby to któreś z nich opowiedziało o zadaniu Shai brzmiałaby równie ciekawie, a może nawet i ciekawiej, a także przedłużyłaby mój pobyt w tym niesamowitym świecie.

8. Książka, która nie zasłużyła na szum medialny.

Dotyk Julii. Pamiętam, że przeczytałam ją na długo po całym tym zamieszaniu wywołanym przez podekscytowanych bloggerów i vloggerów, ale spodziewałam się czegoś dużo ciekawszego oraz nowego. Tymczasem dostałam mdłą, schematyczną historię o nastolatce w obliczu dyktatorskiego systemu władzy i końca świata, a dodatkowo forma pisania przerosła jej treść.

9. Książka, która nie powinna była odnosić się do innej popularnej pozycji.

Okropnie nie lubię, kiedy wszystkie dopiero co wchodzące na rynek powieści dystopijne porównuje się do Igrzysk Śmierci. Rozumiem, że była to jedna z pierwszych takich powieści, która wyznaczyła ramy gatunku i postawiła wysoko poprzeczkę wszystkim innym, ale każda z nich jest nieco odmienna.

10. Książka, która nie zasługiwała na moją uwagę.

Ostatnią taką książką była Zima Roda Reesa, choć jeden wątek bardzo mnie zaciekawił i czytałam tylko dla niego, to pozostała część fabuły była okropnym błędem. W sumie to autor prawie że przekalkował wszystko z historii II wojny światowej. Oczekiwałam czegoś bardziej twórczego tymczasem był to kolejny plan wywyższenia rasy aryjskiej i likwidacji gorszych.

Chcę jeszcze podziękować wszystkim osobom, które odpowiedziały na te wszystkie pytania i ich odpowiedzi miały się tutaj znaleźć. Niestety, ale nie dość, że nie miałam głowy do opracowania ich to jeszcze oczekiwanie na pozostałe zajmowało już sporo czasu, więc zdecydowałam się tylko na swoje. Przepraszam was bardzo i mam nadzieję, że następnym razem uda mi się przygotować taki post, jaki chciałam.


A jak wy byście odpowiedzieli na te pytania? :)

.fanpage instagram twitter lubimy czytać
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...