Przekład: Sylwestrzak-Wszelaki Agata
Tytuł polski: Trucicielka
Tytuł oryginalny: Concerto a la memoire d'un ange
Wydawnictwo: Znak
Wydanie polskie: 2011
Wydanie oryginalne: 2010
Wydanie oryginalne: 2010
Liczba stron: 246
Cena okładkowa: 32,90 zł
Moja ocena: 9/10
Z niesamowitym zaufaniem podchodzę do książek autorów, których czytałam jako ledwie kilkunastoletnia dziewczynka i wtedy niesamowicie zachwycałam się ich twórczością. Choć co prawda ze Schmittem łączy mnie tylko i włącznie jedno małe spotkanie w drugiej klasie gimnazjum, przy okazji omawiania Oskara i Pani Roży, którzy wycisnęli ze mnie wszyściutkie łzy, to i tak mogę zaliczyć go do tych powyższych pisarzy, których darzę niesamowitym sentymentem. Jednak nie potrafię wytłumaczyć, dlaczego nawet długie lata później nie sięgam po inne ich małe arcydzieła. Wiem tylko, że w jego przypadku nie popełnię więcej tego błędu i niebawem poznam całą jego twórczość.
Tytułowa trucicielka to sędziwa kobieta niegdyś oskarżona o zabójstwo swoich trzech mężów i kochanka, ale jakimś dziwnym trafem została uniewinniona. Nie darzyłam jej zbytnią sympatią, ponieważ nawet w momencie trwania opisywanej historii nie wyciągnęła wniosków ze swojego postępowania, a nawet była z nich dumna. Była kompletnym egoistą i nawet prawdziwa miłość nie była w stanie jej zmienić. Zaraz po niej poznajemy marynarza, który podczas kilkumiesięcznego rejsu otrzymuje informacje o tym, że zmarła jedna z jego córek, lecz niestety nie wiadomo która. Mężczyzna ma trzy dni do powrotu do domu i otrzymania okropnej informacji. W tym czasie w jego głowie rozgrywa się istna wojna, ale dzięki niej dochodzi do bardzo ważnego stwierdzenia i na zawsze odmienia swoje życie. Co prawda było to opowiadanie z dość często wykorzystywanym motywem i nieco schematyczne, ale i tak niesamowicie mnie zaskoczyło i chyba najbardziej poruszyło. Mamy też do czynienia z życiem dwójki mężczyzn, których wzajemny wpływ odmienił ich osobowości nie do poznania i doprowadził do podobnie marnego końca, a wystarczyło do tego jedynie jednego, małego błędu. No i jeszcze na koniec możemy dowiedzieć się, jak bardzo wysoka pozycja społeczna i dążenie do wygranej może zniszczyć miłość.
Bohaterowie opowiadań Erica-Emmanuela Schmitta są bardzo wyraziści i charakterni. Przez długi czas nie pozwalają rozmyć się na tle innych niesamowitych historii. Poza tym, jeśli tylko pomyśli o treści ich historii to niemal natychmiast ich obraz i imiona staje nam przed oczami.
Nie mogę również nie pozachwycać się nad stylem pisania autora, ponieważ to niewiarygodne, jak w tak krótkich tekstach można zawrzeć tak wiele szczegółów i przemyśleń, a przede wszystkim w tak wyrazisty sposób zaznaczyć drugie dno całej historii. Nie jest to również jakiś strasznie pomaptyczny język. Owszem jest trochę poważniejszy niż potoczny i wyraźnie wyczuwa się w nim bardzo wyraźną nutkę francuskiego pióra, ale czytało mi się bardzo szybko i przyjemnie.
Z książek Erica-Emmanuela Schmitta można wyciągnąć naprawdę wiele mądrości, a przy tym nie zabierają wiele czasu ani energii. Bardzo przyjemnie spędza się przy nich wieczory z ciepłą herbatkę i równie przyjemnie o nich pisze. Gorąco wam je polecam, a sama zabieram się do poznawania pozostałych jego dzieł.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Będzie mi bardzo miło, jeśli pozostawisz po sobie komentarz, ponieważ bardzo mnie to motywuje do dalszego pisania o książkach. Pamiętaj jednak, że jest to miejsce na dyskusje na temat posta, a nie spam.