sobota, 30 stycznia 2016

"Ruiny Gorlanu" Johna Flanagana - recenzja książki.

Autor: Flanagan John
Przekład: Kroszczyński Stanisław
Tytuł polski: Ruiny Gorlanu
Tytuł oryginalny: Rangers Apprentice. Ruins of Gorlan
Seria: Zwiadowcy #1
Wydawnictwo: Jaguar
Wydanie polskie: 2011
Wydanie oryginalne: 2004
Ilość stron: 319
Cena okładkowa: 32,90 zł
Moja ocena: 9/10

Przyszłość piętnastoletniego Willa zależy od decyzji możnego barona. Sam Will najchętniej zostałby rycerzem, ale - drobny i zwinny - nie odznacza się tężyzną fizyczną, niezbędną do władania mieczem. Tajemniczy Halt proponouje chłopakowi przystanie do zwiadowców - ludzi owianych legendą, którzy, jak wieść niesie, parają się mroczną magią, potrafią stawać się niewidzialni... Początki nauki u mistrza Halta to jednocześnie początek wielkiej przygody i prawdziwej męskiej przyjaźni.

~okładka


Czytałam tę książkę po pierwszy w wieku około dwunastu lat i wtedy byłam nią niesamowicie zachwycona, więc podchodząc drugi raz w wieku osiemnastu lat szczerze obawiałam się, że tym razem okażę się za stara i tym razem przygody Willa będą dla mnie jedynie naiwną historyjką. Jednak sentyment pozostał i tym razem bawiłam się równie dobrze co za pierwszym razem, co przedstawia Zwiadowców w miejscu niemal Harry'ego Pottera, jako historię uniwersalną i ponad czasową. Niewątpliwie zbudowana na schematach, które pewnie odepchnęły nie jednego czytelnika, jednak zaprawdę powiadom wam, jeśli ją odrzuciliście to musicie do niej wrócić, bo schematy są tylko w opisach i ogólnej budowie historii, kiedy już zanurzycie się w niesamowite przygody Willa i jego przyjaciół to na długo o nich nie zapomnicie i będzie się zastanawiać, w jaki sposób Flanaganowi udało sie was w taki sposób wykiwać. Dodatkowo ze Zwiadowcami jest dokładnie tak samo, jak z seriami kryminalnymi - poszczególne tomy łączą się ze sobą tylko wątkami obyczajowymi, ale przedstawiając zupełnie inne sprawy. Flanagan na potrzeby tej historii stworzył osobne uniwersum bazujące na naszym świecie, ale jednak to jego własny świat. Dla mnie bardzo ważnym elementem i ogromnym plusem są mapki dołączane do niektórych częsci przedstawiający mniejszy lub większy fragment tego świata - w zależności od potrzeb.

Kolejna książka, w której mamy szeroki wachlarz bohaterów, ale pomimo tego nie da się w nich zgubić, bo każdy jest sobą, każdy jest inny i ma własny, niepowtarzalny charakter. Wszystko kręci się wokół Willa. Wychowany w sierocińcu myśli, że jest nikim i nigdy nic nie osiągnie, ale ma marzenia, które może nie do końca, ale w pewnym sensie się ziiściły. Z każdym kolejnym miesiącem i rokiem nauki u Halta zyskuje ogromną pewność siebie i mądrość. Ważni są również jego przyjaciele z sierocińca - Horace, Alyss, Jenny i George, którzy pomimo rozłąki nie zeszli na dalszy plan, a stali się jeszcze bliźsi. No i każdy kolejny przyjaciel zyskany w trakcie kolejnych przygód.

O stylu Flanagana właściwie nie ma co zbyt dużo mówić, bo nie jest ani pełny jakiegoś wyszukanego słownictwa, ani wyróżniający się. Właśnie w tym i wszechwiedzącym, trzecioosobowym narratorze tkwi sekret, dlaczego tak oplata swoimi mackami oraz nie pozwala wypuścic.

Podsumuję to tę recenzje tylko jednym zdaniem: czytajcie Zwiadowców, a jeszcze najlepiej polecajcie swoim dzieciom, młodszemu rodzeństwu oraz innym młodziakom, bo to do nich głównie kierowana jest ta książka i takie historie powinni czytać.

środa, 27 stycznia 2016

TBR na Walentynkowy Maraton Czytelniczy!

Spodobała wam się pierwsza edycja maratonu czytelniczego, który zorganizowałam razem z Kitty z Biblioteczki Ciekawych Książek, w okresie świątecznym? Dla ciebie właśnie powstaje kolejna odsłona! W dniach 16-21 luty 2016 roku znowu zasiądziemy do zmierzenia się z pięcioma książkami w ciągu pięciu dni. :) Właśnie wtedy wypadają moje ferie, a Daria nie miała nic przeciwko takim wyzwaniom w trakcie dni szkolnych, więc oto jest! Dzisiaj macie szanse zapoznać się z kategoriami tej edycji oraz naszymi planami (na blogu Darii w tym czasie dzieje się to samo!)

Dzieje Tristana i Izoldy
Miała być duma i uprzedzenie, ale po prawie godzinnych przeszukiwaniach zbiorów bibliotecznych nie dokopałam się do ani jednej powieści Austen. Nie było ich w literaturze obcej, a działu pod jakimś takim tytułem klasyka literatury nigdzie nie było widać. Podkradnę sobie, więc pomysł do Darii, bo na drugim miejscu stawiałam Romeo i Julię, ale nie jestem pewna, czy na pewno mam swój egzemplarz, a tych państwo na pewno gdzieś zachomikowałam.
Morelowy Sad
To była pozornie najłatwiejsza kategoria, ale zawsze mam problem, czy powieść stricte obyczajową, której główny wątek mimo wszystko kręci się wokół miłości można nazwać romansem. Koniec końców skusiłam się na tę całkiem miło dla oka okładkę. Opis twierdzi, że to historia o miłości, więc: romans? Romans.

Rywalki
Komentarz całkowicie zbędny, bo wpatrywałam się w te okładkę przez bity miesiąc nim przyjaciółka kupiła mi ją na urodziny. ;)

Jesienna Miłość
Kategoria, która sprawiła mi największą trudność, bo nie potrafiłam znaleźć książki o ciekawym tytule ze słowem miłość. Jedynie jakieś badziewne typu Awantura o Miłość. Aż w końcu natrafiłam na dość znaną mi frazę z bloga Oli, która nie potrafiła jednoznacznie powiedzieć, co o niej sądzi.

Papierowe Miasta
Nie mam pojęcia, czy to nie jest może trochę naciągane, ale no na okładce jest dziewczyna i chłopak, czyli para, a czego innego znaleźć w bibliotece nie mogłam ;)

A jak to wygląda z wami? Podejmujecie się wyzwania? A jeśli tak to - jakie książki będziecie czytać? ;)

sobota, 23 stycznia 2016

"Na złym tropie" Leeny Lehtolainen - recenzja książki.

Autor: Lehtolainen Leena
Przekład: Musielak Sebastian
Tytuł polski: Na złym tropie
Tytuł oryginalny: Väärän jäljillä
Seria: Maria Kallio #10
Wydawnictwo: Rebis
Wydanie polskie: 2012
Wydanie oryginalne: 2008/2012
Ilość stron: 396
Cena okładkowa: 33,90 zł
Moja ocena: 9/10

Po dramatycznych przeżyciach związanych z poprzednim śledztwem Maria Kallio odeszła z komendy policji w Espoo. Próbuje odnaleźć spokój, pracuje nad rządkowym programem opieki nad ofiarami przemocy w rodzinie. Podczas jednej z wizyt u przyjaciółki Maria poznaje Juttę Särkikoski, dziennikarkę sportową, która ujawniła fakt korzystania z ze środków dopingujących przez dwóch fińskich miotaczy. Jutcie kilkukrotnie grożono śmiercią i rychło okazuje się, że nie były to słowa rzucone na wiatr i, że nie tylko ona jest w niebezpieczeństwie. W Marii szybko budzi się instynkt detektywa i mimo początkowego oporu wraca do pracy w policji. Zaczyna się pościg za mordercą.


~okładka

W żaden sposób nie zraźcie się faktem, że jest tak odległy tom serii, ponieważ tomy w seriach kryminalnych łączą się zazwyczaj tylko i wyłącznie wątkami obyczajowymi tak jest też w tym przypadku. No i w przeciwieństwie do Kiedy Bogowie Umierają nie poznajemy tutaj rozwiązania żadnego śledztwa z poprzednich tomów. Na pewno będę je na pewno czytać w tak pogmatwanej kolejności, ponieważ w podobnej zostały wydane... i to nie wszystkie - co jest niewątpliwie ogromnym minusem dla wydawnictwa. Na tym też kończy się całe moje marudzenie, ponieważ książka sama w sobie jest niesamowicie genialna i spędziłam przy niej niezwykłe półtorej dnia. Dała mi przede wszystkim kilkanaście godzin niezwykłej zabawy, ponieważ jak większość z was pewnie się orientuje, kocham Finlandię i czytanie o niej pozwoliło mi poznać kilka istotnych i mniej istotnych informacji o niej, a o których wspominałam już w podsumowaniu drugiego dnia Świątecznego Maratonu Czytelniczego organizawanego przeze mnie i Kitty. Mamy w niej wzgląd przez moje ulubione oko - oko kibica, choć może nie tej dyscypliny co trzeba. Śledztwo toczy się na tle finskich lekkoatletów, ale wspomina się również o innych dyscyplinach, jak łyżwiarstwo czy skoki narciarskie. Jest ono szczerze powiem kompletnie zagmatwane i właściwie do samego końca nie wiadomo, o co w nim chodzi, ponieważ jak sam tytuł nam wskazuje główna bohaterka cały czas znajduje się na złym tropie.

Bohaterów jest dużo i początkowe i zapamiętanie może sprawić całkiem spory problem z powodu - dla normalnego człowieka - niecodziennych imion i nazwiska, ale moje całkiem częste stykanie się z językiem fińskim pozwoliło mi całkiem szybko się ogarnąć. Najwięcej mogę powiedzieć o głównej bohaterce, Marii Kallio, która jest szczerze powiedziawszy robiła na mnie wrażenie całkiem stanowczej i zdecydowanej kobiety, ale momentami, jakby się gubiła i pozwalała robić ze sobą, co się komu żewnie podoba. Kochała pomogać ludziom i spędzać czas z rodziną, choć to drugie często było dominowane przez to pierwsze. Jednak niesamowicie imponowała mi tym, że zawsze starała się przeznaczać czas dla swoich dzieci, choć na chwilę usiąść i poczytać im książkę. Na długo zapamiętam też pewnie Ville Puuppononena, nie tylko z powodu zabawnego nazwiska, ale skłonności do ironicznych żartów, oraz Ursulę, dlatego że pod twardą skorupą krył się ktoś bardzo skrzywdzony.

Styl Leehtolainen jest dość podobny do stylu Charlotte Link, choć trochę mocniej porażający. Nie umiem go w jakiś konkretny sposób, ale na myśl o nim jednym skojarzeniem jest sztywny język urzędowy. Może nie jest to zbyt zachęcające, ale nie wygląda tak strasznie, jak brzmi. Mi się całkiem podobał.

Moja pierwsza fińska książka okazała się od razu strzałem w dziesiątkę. Na pewno przekonała do kolejnych spotkań z Leeną Lehtolainen, ale również pozostałymi fińskimi pisarzami ;)

środa, 20 stycznia 2016

Co niesie luty?

Czas w tym tygodniu niesamowicie mnie nagli, bo wiecie ja sądziłam, że będę miała czas spokojnie przygotować się do tego swojego dream tripu bez żadnych obowiązków szkolnych, tymczasem kilka się ich nazbierało. Przede wszystkim to ja miałam zamiar się jutro wyspać, żeby potem w nocy nie spać w pociągu, ale niestety muszę się zwlec z łóżka o szóstej rano i przyjechać do szkoły napisać próbny egzamin teoretyczny z pierwszej kwalifikacji zawodowej. I dlatego też dziś nie będzie TAGu tak, jak planowałam. Zastąpię go jakimś postem na szybko, który właściwie przygotowywał się już od dawna poprzez systematyczne przeglądanie zapowiedzi. Oto, co wypatrzyłam na luty!

  
  
  
  
  
  
  
  
 

Znowu wyszło tego całkiem sporo... i pewnie znowu nic z tego nie kupię, ale przynajmniej moja lista książek na lubimy czytać się powiększa i mam z czego wybierać. :P Zaciekawiło was coś?

poniedziałek, 18 stycznia 2016

Wywiad z Książkoholikiem #5

Z serii takich małych ciekawostek to wywiad z tą bloggerką miał się pojawić w zeszłym miesiącu, ale z powodu spraw różnych Pyza zaklepała sobie termin styczniowy, który potem okazał się być również niezbyt sprzyjający, ale jakoś sobie poradziłyśmy i oto jest! Dla mnie to chyba taka mała nauczka, żeby bardziej precyzyjnie formułować pytania. :) A jak wam się podoba?

S: Chciałabym, żebyś opowiedziała mi swoją historię z czytaniem - jak to wszystko się zaczęło? Od jakiejś konkretnej książki czy może coś innego sprawiło, że pokochałaś czytanie? - oraz prowadzeniem bloga - dlaczego go założyłaś? Od razu miałaś na niego pomysł, czy jednak kształtował się już w trakcie pisania? Znalezienie szerszej publiczności było ciężkie? :)

P: Bardzo szybko nauczyłam się czytać -- rodzina była przekonana, że jak się nauczę, to zamiast dręczyć innych ("poczytajcie mi, poczytajcie, tak, wiem, że jest wcześnie rano!"), będę po prostu czytała sama. Ale dość długo jeszcze działałam tak na dwa fronty -- za to teraz z trudem przysłuchuję się, kiedy ktoś mi czyta (ale staram się tego nauczyć z powrotem, bo kuszą mnie audiobooki i możliwości, jakie dają). Natomiast jeśli chodzi o blog, powstał on jako postanowienie noworoczne -- w zeszłym roku. Spodobało mi się to na tyle, że postanowiłam pisać dalej. Przyznaję, że sprawia mi to dużo radości, tak po prostu. Wiedziałam, że chcę pisać o książkach -- i o czytaniu, bo to są dwie rzeczy, które lubię niemal od zawsze i które mnie stale interesują. Jeśli chodzi o czytelników, to jest właściwie pytanie do nich -- strasznie mnie cieszy, że ktoś czyta to, co piszę, i jeszcze chce dyskutować o tym albo na jakiś pokrewny temat, który się w trakcie takiej rozmowy pojawi.

S: Hmmm z tym "pomysłem" chodziło mi bardziej o koncepcje bloga niż o sam jego temat. Czy to od razu były "Pierogi pruskie", a ty od razu byłaś Pyzą, czy to wpadłaś na to dopiero po jakimś czasie? :)

P: "Pierogi pruskie" pojawiły się właściwie od razu, kiedy zastanawiałam się nad nazwą, a Pyzą byłam już od jakiegoś czasu, więc z tym nie było problemu.

S: Wracając do poprzedniej odpowiedzi - jedno z niewielu postanowień noworocznych, które się udało! :D A jak jest w tym roku? Postawiłaś sobie jakieś? Głównie chodzi mi o książkowe - wymyśliłaś własne? Dołączyłaś do jakiegoś organizowanego przez innych bloggerów czy vloggerów? A może po prostu tylko założyłaś liczbę książek, którą powinnaś przeczytać, żeby być zadowoloną?

P: Tak w ogóle to przyznaję, że bardzo lubię wszelkie wyzwania, robienie sobie list książek i tego typu rzeczy -- w wybieraniu, co przeczytam, kryje się przecież tyle przyjemności! A co do tegorocznego: zrobiłam założenie, że trochę odgruzuję półki i przeczytam 24 książki, które mam. Ale żeby nie było nudno i żebym miała jakieś wytyczne, wymyśliłam do tych książek kategorie. Czy może na odwrót: wymyśliłam kategorie i teraz będę sobie do nich dopasowywać książki. To skutek wyzwania z zeszłego roku, właśnie takiego "kategorycznego", które bardzo przypadło mi do gustu. Ale generalnie chodzi mi po prostu o to, żeby czytać systematycznie. Liczba jest jakimś miłym bonusem, ale nie koniecznością.

S: Czyli jest to dla ciebie zabawą? Ubarwieniem codzienności i wprowadzeniem małego dreszczyku, a nie przymusem?

P: Na pewno nie przymusem! W końcu aktywność blogowa polega, tak w każdym razie mi się wydaje, na tym, że robi się coś, co się lubi i co człowiekowi sprawa frajdę. W tym sensie zabawą blogowanie jest dla mnie na pewno. W innym sensie -- nie do końca, bo tak w ogóle to podchodzę poważnie do tego, co robię: staram się, żeby teksty były ciekawe, pojawiały się regularnie (piszę codziennie, w tym roku wzięłam sobie wolne od pisania weekendy), biorę udział w dyskusjach, które się pod nimi toczą, i dokładam starań, żeby to, co robię, robić jak najlepiej. 

S: Znowu małe nie porozumienie - nie chodziło o blogowanie, a o wyzwania/postanowienia noworoczne związane z książkami. :) Twoje posty są niesamowicie ciekawe, a często również takim dość ciekawym i zabawnym spojrzeniem z innej strony na pewne sprawy np. jak z tymi typami czytelników w transporcie publicznym. Często ciekawi mnie, jak udaje ci się to zebrać samemu jednocześnie czytając. Czy część podpowiadają ci znajomi? I czy wiedzą w co się bawisz?

P: Ach -- postanowienia! Nie, to też nie kwestia przymusu, ale zabawy. Traktuję je trochę jak takie drogowskazy w rodzaju "a co by tu teraz poczytać?". Bo podejrzewam, że większość czytelników też tak ma -- to znaczy jeśli za dużo książek leży i czeka, żeby je przeczytać, to człowieka paraliżuje trudność w wyborze pod tytułem "ale co teraz?". A wyzwanie jakoś tam podpowiada: a może tę, może tamtą, może do biblioteki byś poszła... Jestem zresztą nowicjuszką wyzwaniową, zeszłoroczne, znalezione na Popsugar, było pierwszym, w które się bawiłam, i bardzo mi się spodobała jego formuła. Dziękuję za miłe słowa dotyczące moich wpisów -- jasne, czasami robię taki research wśród znajomych, zawsze staram się sobie zapisywać ciekawe rzeczy, które usłyszę, ale większość pracy jednak wykonuję sama.

S: A gdybyś sama miała stworzyć wyzwanie czytelnicze nie tylko dla siebie, ale również czytelników swojego bloga? Jak by ono wyglądało? ;)

P: Myślę, że to tegoroczne można traktować jako wyzwanie także dla innych -- jeśli ktoś będzie miał ochotę, niechaj się częstuje!

S: Z chęcią wzięłabym udział, ale niestety już widzę, że do pewnych kategorii książki na pewno nie znajdę, ale tobie i innym którzy wezmą udział wielkie powodzenia! :) Widziałam też, że większość recenzji na Twoim blogu to recenzje książek starszych lub mało znanych. Z jakiego powodu tak się dzieje? 

P: Dobre pytanie -- właściwie nie wiem, jak na nie odpowiedzieć. Na pewno jedną z przyczyn jest to, że rzadko udaje mi się dostać w swoje ręce nowości: zazwyczaj czekam, aż już większość osób je przeczyta i nie ma wielkiej kolejki w bibliotece, kupuję też głównie inne niż powieści książki. Najczęściej więc pożyczam od znajomych albo wypożyczam i w związku z tym te nowości już nie są wcale takimi nowościami. A poza tym bardzo lubię starsze książki, dużo ich pojawia się w moim domu ze względu na słabość do antykwariatów i kiermaszy bibliotecznych. A że mniej znane...? Właściwie nie wiem, wybieram to, co wydaje mi się interesujące, wszystko inne dzieje się niejako przy okazji :).

S: Chciałabyś coś jeszcze dodać od siebie? Bo właściwie wszystkie pytania ode mnie. :)

P: Cieszę się, że udało nam się porozmawiać. :)

S: Ja również i dziękuję bardzo!

sobota, 16 stycznia 2016

"Objawienie" Daniela Grepsa - recenzja książki.

Autor: Greps Daniel
Tytuł polski: Objawienie
Wydawnictwo: Fabryka Słów
Wydanie polskie: 2009
Ilość stron: 318
Cena okładkowa: 24,99 zł
Moja ocena: 6/10

Kwadratowa szczęka. Pobrużdżone czoło. Nos, jak dziób tukana. Usta obwisłe pod ciężarem goryczy. Oto Wiktor Kot, szeregowy obywatel przeciętnego miasteczka. Aż do dnia, w którym odkrywa, że ściany płaczą, za drzwiami wychodka potwory układają się do snu, a właściciele wielkich psów wypisują na krzyżach dziwne ostrzeżenia. Nic nie jest takie, jakim się wydaje - nawet on sam. Wiktor Kot nie jest wariatem. To wszyscy wokół zwariowali.


~ okładka

Sięgałam bez najmniejszych oporów, bo powieścią Jakuba Ćwieka Fabryka Słów zyskała sobie u mnie bezgraniczne zaufanie w sprawie polskiej fantastyki. Jednak chyba właśnie się lekko na nich zawiodła. Nie mówię, że powieść Daniela Grepsa jest zła. Wręcz przeciwnie Objawienie to niesamowite przedstawienie umysłu osoby chorej na schizofrenię, które niesamowicie mnie zaskoczyło - początkowo nie umiałam nawet znaleźć schematu, po ktorym autor chciał to wszystko poprowadzić. Motołam się to w jedną, to w drugą stronę, aż w końcu zaczęłam sądzić, żę coś zaczynam rozumieć, ale nie potrafiłam i wciąż nie potrafię chronologicznie ustawić wydarzeń w książce, ponieważ pod sam koniec wszystko zaczyna się kompletnie mieszać. Aż w końcu... No właściwie nie wiadomo co, bo Greps zostawia nas z jedną wielką niewiadomą. Czy to zakończenie było wytłumaczeniem wszystko czy tylko kolejnym, chorym urojeniem Wiktora? Najgorsze w tym wszystkim jest to, że to jest powieść jednotomowa i teoretycznie nie ma żadnej możliwości dowiedzenia się czegoś na ten temat, chyba że napisałabym do samego autora...

Tak, jak mówiłam wcześniej postać Wiktora to niesamowite przedstawienie osoby chorej na schizofrenię, która nie potrafi już rozróżnić swoich urojeń od świata rzeczywistego, a co najlepsze sama nie potrafiłam tego zrobić! Opis nie kłamie. Wiktor rzeczywiście nie potrafi przekonać samego siebie, że jest chory, choć czasem ma przebłyski i zaczyna się nad tym zastanawiać. Dla niego to każdy poza nim jest wariatem, aż w końcu doprowadza go do niesamowicie przerażających wyobrażeń i teorii.

Pióro Daniela Grepsa niesamowicie mi imponuje, bo niby jest lekkie, przyjemne i szybko się czyta, ale momentami zaczyna wręcz śmierdzieć lekturami szkolnymi za sprawą filozoficznych wywodów głównego bohatera na tematy głównie związane z wiarą. Jednym moim zastrzeżeniem jest użyta narracja - w przypadku takiego tematu książki zdecydowałabym się bardziej na pierwszoosobową, żeby jeszcze wiarygodniej przedstawić myśli pojawiające się w głowie Wiktora i jego urojenia.

Pomimo tak niskiej oceny jestem pewna, że Objawienie jeszcze przez długi czas będzie krążyć w moich myślach za sprawą tego otwartego zakończenia. Jestem z natury straszliwie ciekawska, dlatego możliwe, że nie spocznę póki nie dowiem się, czy to wytłumaczenie było prawdą czy jednak kolejną schizofreniczną wizją.

środa, 13 stycznia 2016

Animal Book TAG

Za nominację serdecznie dziękuję Kitty Ailli
Wybierzemy się dziś na całkiem ciekawą wycieczkę do mojego, małego literackiego zoo, gdzie przedstawię wam, jakie książki kryją się pod postaciami różnych zwierząt - począwszy od tych domowych, aż po dzikie i te mało znane. Komu w drogę temu aviomarin!

PIES
Twoja zaufana książka, do której często wracasz.
Rzadko odświeżam sobie książki, bo zwyczajnie brakuje mi na to czasu, który wolę poświęcić na szukanie nowych zaufanych pozycji. Do tej pory dwa razy w życiu przeczytałam Hopeless Colleen Hoover, Nomen Omen Marty Kisiel i Zwiadowców Johna Flangana i nic ponadto, ale ostatnio nabrała mnie ochota na odnowienie sobie Szklanego Tronu Sarah'y J. Maas oraz Zielonej Mili Stephena Kinga

KOT
Książka, w której bohater/ka chodzi własnymi ścieżkami i nie ma stałego towarzysza.
W przeciwieństwie do Darii dam tutaj inną książkę Jakuba Ćwieka - Kłamcę. Loki co prawda pracował dla aniołów, ale zawsze robił to sam bez niczyjej pomocy. Jego jednym towarzyszem były myśli i nadzieja, że Sygin kiedyś się obudzi. :)

ŻYRAFA
Książka, która dłużyła ci się niemiłosiernie i chciałaś ją jak najszybciej skończyć.
Ostatnio było tak z Anną we Krwi, która była niewielkiej objętości, ale niesamowicie mnie zawiodła, jednak nigdy nie zapomnę męczenia... Lalki.

SŁOŃ
Książka, którą przeczytałaś i która ma ponad 500 stron.
Dużo ich było! Lalka, Zbrodnia i Kara, Atlas Chmur, Miasto Niebiańskiego Ognia, Harry Potter i Insygnia Śmierci, Cień Wiatru, Złodziejska Magia, Anioł Burz, Łowca Snów, Sklepik z Marzeniami, Alicja w Krainie Zombie... i długo by jeszcze wymieniać.

MYSZ
Najkrótsza książka, jaką przeczytałeś
Kamizelka! Liczy się, prawda? Bo jeśli nie to mogę jeszcze wymienić Pełnię Andrzeja Gumulaka czy Oskara i Panią Różę Erica-Emmanuela Schmitta.

SMOK
Twoja ulubiona książka, gdzie pojawiły się istoty fantastyczne.
Ugh, nienawidzę takich kategorii, bo muszę wybierać pomiędzy kilkoma genialnymi książkami z jednego z moich ulubionych gatunków, ale co tam wypiszę kilka Harry Potter i Czara Ognia i Miasto Szkła.

JAMNIK
Najdłuższa seria książek, którą przeczytałaś lub zaczęłaś czytać.
Nie będzie sekretem, że są to Zwiadowcy ;) Całe 12 tomów, a w zeszłym roku wydawnictwo podjęło się wydania spin-offu do historii Willa, który jest właściwie prequelem, bo opowiada o nauczycielu chłopaka z czasów młodości.

KOŃ
Książka, dzięki której poczułeś się wolny.
Chyba nie wiem, bo jest wiele książek, które czegoś mnie w życiu nauczyły, ale chyba jednak postawię na coś mniej genialnego, co przeczytałam ostatnio, a recenzja ukaże się na początku lutego - Częściowcy Dana Wellsa dały nadzieję, że zawsze znajdzie się ktoś gotowy zaryzykować wszystko dla dobra ludzkości.

OSIOŁ
Książka, którą miałaś ochotę zostawić, ale ją doczytałaś i zakończenie ci się podobało.
Nie przypominam sobie takiej.

TCHÓRZOFRETKA
Książka, w której bohater/ka wydawała ci się tchórzliwy i niezdecydowany.
Edmund! W zeszłym tygodniu wylądował pod stołem na moim książkowym weselu, ale w swojej prawdziwej historii wszyscy wiedzą, co okropnego narobił...

LEW
Książka z bohaterem nieustraszonym i odważnym.
Baluka z Anioła Burz zrobiłby dosłownie wszystko, aby uratować Rielle!

OWCA
Książka, w której bohater wzbudził u ciebie współczucie.
Mona z Na złym tropie Leeny Lehtolainen, która miała piekło zarówno w szkole, jak i w domu.

KRET
Książka, po którą sięgnęłaś w ciemno nie znając fabuły ani autora.
Atlas Chmur, bo tak naprawdę do kupna skusiła mnie promocja w empiku, a wcześniej słyszałam, że nakręcono na jego podstawie film.

WILK
Książka przepełniona tajemniczością i grozą.
Dałabym tutaj... Unicestwienie Jeffa VanderMeera, które wywołało u mnie gęsią skórką, bo właściwie nie wiedziałam czego się spodziewać po kolejnym zdaniu.

NIETOPERZ
Książka, przez którą zarwałaś noc.
Raz w życiu zarwałam noc dla książki - Losing Hope Colleen Hoover, która jest sto razy lepsza niż Hopeless, przy której autentycznie płakałam.

DIABEŁ TASMAŃSKI
Książka, która niemiłosiernie cię irytowała i miałaś zamiar rzucić nią o ścianę.
Córka Alchemika Kathrine McMahon i bez komentarza...

Do zabawy serdecznie zapraszam medyka, bookworm oraz Shadow&Layken :)

poniedziałek, 11 stycznia 2016

100 książek, które chce przeczytać. - 2016

Swego czasu dość popularny temat filmików na polskim booktube'ie przeszedł też na blogosferę. Przeszedł też na mnie, bo od dłuższego czasu zastanawiałam się na zrobieniem takiej listy. Będzie się ona pojawiała co roku i, co roku będę sprawdzać ile książek z tej listy udało mi się przeczytać, a ich miejsce zajmą nowe. Szczerze przyznam, że było to dość trudne zadanie, bo jest mnóóóstwo książek, które chciałabym przeczytać, ale w końcu po jakiś dwóch godzinach dumania wyłowiłam przedstawicieli, którzy najbardziej mnie ciekawią. Oto oni!

   
  
  
   
  
  
  
  
  
  
  
  
  
  
  
  
  
  
  
  
  
  
  
  
  
  
  
  

  
   
  
  
  


Pewnie nie przeczytam z tej listy zbyt wielu książek, ale to całkiem fajne wyzwanie, więc postanowiłam się w czymś takim spróbować :) Też macie zamiar? Jakie książki będziecie czytać?
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...