Autor:
Steel Danielle
Przekład:
Kołodziej Irena
Tytuł
polski: Zwycięzcy
Tytuł
oryginalny: Winners
Wydawnictwo: Amber
Wydanie
polskie: 2013
Wydanie
oryginalne: 2013
Ilość
stron: 319
Cena
okładkowa: 39,80 zł
Moja
ocena: 5/10
Siedemnastoletnia
Lily Thomas marzy o olimpijskim złocie, więc temu marzeniu oraz
treningom i narciarskiej karierze podporządkowuje siebie. Tragiczny
wypadek w jednej chwili przekreśla jej przyszłe życie oraz
nadzieję ojca na jej wielkie sukcesy sportowe. Jednocześnie splata
historię Lily z losami neurochirurga, doktor Jessie Mathews, która
w noc operacji dziewczyny została sama z czwórką dzieci, Joe'ego,
finansisty, któremu zniszczono karierę, Carole, psycholog z
bliznami na ciele i duszy oraz Teddy'ego, którego los pokrzywdził
jeszcze bardziej niż Lily.
Mój
kolejny łup biblioteczny, które podczas ostatnich polowań okazały
się dość słabe, a tą książkę wzięłam tylko dlatego, że miło
kojarzył mi się z zimą i sportami, które uwielbiam –
narciarstwem. Nie miałam wobec niej wygórowanych wymagań. Spełniła je, ale czegoś tam brakowało.
Świat
w „Zwycięzcach” wydaje się doskonale wykreowany i brutalny ale
do bólu schematyczny, bo dosłownie każdemu bohaterowi w pewnym
momencie wali się jego idealnie poukładane życie i, tylko na
ogromne szczęście nie brakuje na nich choć maleńkich rysek, ale
wszyscy jakoś się z tym godzą. Do momentu tego wielkiego krachu,
który łamie ich na kawałeczki, którego nie chcą do siebie
dopuścić, ale potem ktoś ich uświadamia, że przecież da się
żyć dalej. Oni próbują i następuje wielki happy end, wszyscy są
szczęśliwi. Idąc dalej mogę też pochwalić kreację bohaterów,
bo pomimo tego jednego wielkiego schematu i podobieństw w ich
historiach każdy ma swój własny charakter i inaczej reaguje na
niepowodzenia, czy sukcesy, choć przydzieliłabym je zupełnie innym osobom niż zrobiła to autorka.
Pomimo,
że Danielle Steel jest autorką obyczajówek, które powinno czytać
się szybko, łatwo i przyjemnie, ma dość ciężkie pióro i czyta
się wolno – co kilka chwil odczuwałam potrzebę zerknięcia,
kiedy wreszcie skończy się ten rozdział. Rozłożenie tekstu
pomiędzy poszczególne historię było idealne, ale trochę
niesprawiedliwe, ponieważ kilku z nich, którzy podobno są równie
ważni, co Lily, zostało pozostawione bardzo mało miejsca do
popisu. No i mogę przyznać, że autorce udało się mnie, przez
całą książkę, dwa razy zaskoczyć.
Podeszłam
do tej pozycji z dystansem i bardzo zaniżonymi oczekiwaniami.
Chciałam się tylko przy niej zrelaksować i zaczerpnąć trochę
zimy w upalny, letni dzień. Udało mi się to, ale kosztem lekkiego
odmóżdżenia i niedosytu, jakby Danielle nie wykrzesała z siebie
wszystkiego co może i tę książkę dało się napisać lepiej, z
większą ilością zaskoczeń i tragedii życiowych.
Hmmm a ja mam kompletnie inne zdanie o tej autorce faktem jest, że jedne jej książki czytam zpprzyjemnością inne mnie męczą, ale i tak po nie sięgam. Wprawdzie tej pozycji nie znam ale może się na nią skuszę żeby poznać swoje zdanie ;)
OdpowiedzUsuńksiazkomiloscimoja.blog spot.com
Jak dla mnie zbyt przewidywalne ;)
UsuńA ja się jakoś z dala trzymam od tej autorki od zawsze, bo mi się kojarzy z tanimi romansami ;)
OdpowiedzUsuńInsane z http://przy-goracej-herbacie.blogspot.com/
A ja nie mam ochoty sięgać po kolejne :D
UsuńNominowałam cie do tagu The Socjal Media Book Tag. Chętnie zobaczę twoją wersję tego tagu. Link http://ksiazkomaniaczka2.blogspot.com/2015/08/normal-0-21-false-false-false-pl-x-none_21.html
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
Usuńhttp://pondzeznaje.blogspot.com/2015/08/liebster-award-1-zeznanie-poza-zeznaniem.html Nominowałam cię do Liebster awards :3 byłoby miło, gdybyś odpowiedziała na moje pytania ;)
OdpowiedzUsuńDziękuję! Z chęcią odpowiem :)
UsuńDanielle Steel kojarzy mi się tylko z romansidłami, coś ala Nora Roberts. I po tej recenzji chyba nie zmienię co do niej zdania :/ Pozdrawiam, nowa czytelniczka
OdpowiedzUsuńnieuleczalnyksiazkoholizm.blogspot.com
To akurat romansidło nie było, ale zdecydowanie wszystko zbyt dobrze się tam układało :)
UsuńKsiążka niestety nie jest w moim typie :(
OdpowiedzUsuńTo nie czytaj ;)
UsuńZawsze kiedy natykałam się na tę autorkę w bibliotece, mówiłam sobie: ,,To nie dla mnie". I pierwszy raz w życiu chyba się ni pomyliłam ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
www.kaniafrania.blogspot.com
Możliwe :D
UsuńTo nazwisko jest mi dobrze znane. Widzę książki tej autorki wszędzie, ale jej twórczość chyba nie jest dla mnie :)
OdpowiedzUsuńDla mnie też nie ;)
UsuńNazwisko tej autorki mnie wyjątkowo odstrasza, chociaż nie czytałam żadnej jej książki :p Raczej nie zamierzam tego zmieniać!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
http://magiel-kulturalny.blogspot.com/
A ja nie zamierzam sięgać po kolejne ;p
UsuńCzytała kiedyś jedną książkę Steel, ale zdecydowanie nie dla mnie
OdpowiedzUsuńDla mnie też nie :D
UsuńNie przypadły mi do gustu książki tej autorki :)
OdpowiedzUsuńMi też nie :)
UsuńNarty? Lily? Thomas? Złoto olimpijskie? CZEMU MI SIĘ TO WSZYSTKO KOJARZY Z THOMASEM MORGENSTERNEM?
OdpowiedzUsuńNie czytałam żadnej książki tej autorki i nie wiem, czy się skuszę, ale po opisie bym to zrobiła. Teraz nie wiem, czy warto. Zobaczymy, nie będę specjalnie się za nią oglądać, ale kto wie, może wpadnie mi kiedyś w ręce.
+Nominowałam Cię do TAG-u "Literackie miasteczko"! Więcej przeczytasz tutaj: http://recenzandia.blogspot.com/2015/08/literackie-miasteczko-tag.html
No cóż, nietrudno tego nie skojarzyć :D
UsuńDziękuję ;)
Nie czytuję często takich książek, nie przepadam za nimi. Wątpię, bym kiedyś się zdecydowała na "Zwycięzców"...
OdpowiedzUsuń