czwartek, 12 marca 2020

przemyślenia z perspektywy pieszego/pasażera


Kilka miesięcy temu na blogu Anity, przeczytałam jej przemyślenia z perspektywy kierowcy. Od razu zainspirowało mnie to do przedstawienia ruchu drogowego z perspektywy innego jej członka, którego przedstawicielem jestem ja, czyli pieszego i pasażera. Chciałabym wskazać pewne rzeczy, którego według mnie są problemem. Zmagam się z nimi już od paru ładnych lat, a dokładnie od czasu, kiedy zostałam uczniem szkoły średniej.

Pan ludzi wieziesz czy ziemniaki?

Zacznijmy od ponarzekania na komunikację autobusową. I szczerze powiedziawszy nie kończy się to na opryskliwych kierowcach, którzy jeżdżą zdecydowanie zbyt szybko - oczywiście bez generalizacji, bo znam kilku naprawdę sympatycznych. Od urodzenia mieszkam w małej miejscowości i kiedyś największym problemem była tutaj częstotliwość kursownia PKSów, bo przyznajmy szczerze dwie pary połączeń dziennie brzmią tragicznie. W pewnym momencie pojawił się jednak nowy, prywatny przewoźnik, który na początku był doskonałą alternatywą i szybko wyparł spółkę państwową. Tym samym osiadł na laurach i pasażer już go totalnie nie obchodzi. Regularnie podnosi ceny biletów o kilkadziesiąt groszy, bez względu na koszty paliwa. Uwierzycie, że 10 lat temu trasa z mojej wioski do miasteczka obok i z powrotem kosztowała mnie tyle ile dzisiaj przejazd w jedną stronę? I nie, największy skok cen nie pojawił się w tym roku. Dodatkowo wszyscy zdają sobie sprawę, że nadwyżka wcale nie idzie do kieszeni pracowników, bo zarabiają oni najniższe stawki krajowe. Wszystkich dochodzą też słuchy, że kierowcy otrzymują kary finansowe za spóźnienia, pasażerów na gapę i złe umycia autobusu czy wypadki. Nie wspominając o innych przypadkach naginania zasad pracy. Ostatnim minusem, który w sumie mogę znaleźć w życiu pasażerów jest nagminne niezatrzymywanie się busów na przystankach po zmroku. Jestem w stanie to zrozumieć w przypadku jakiegoś miejsca na totalnym odludziu, na którym rzadko ktoś wsiada lub wysiada, ale nie w środku wioski. Może w tej chwili nieco narzekam, ale zdarzało mi się nawet to, choć - za przeproszeniem - zasranym obowiązkiem kierowcy jest zatrzymanie się na tym przystanku albo chociaż zwolnienie i upewnienie się, czy nikt tam nie czeka.

Bez odblasku jesteś niewidoczny.

Zdecydowanie się z tym zgadzam, ale kierowcy wręcz nadużywają tego stwierdzenia. Gdy idę na lub z przystanku, który znajduje się poza wioską i jest już po zmroku to koniecznie włączam latarkę lub ubieram odblask. Jednak, gdy idę przez wioskę, która jest oświetlona latarniami, to nie mam takiego obowiązku. Wręcz przeciwnie, to obowiązkiem kierowcy jest zwolnienie w terenie zabudowanym i wielu nieprzyjemnych zdarzeń dałoby się uniknąć, gdyby tego dopilnowali. 

Jaka ta młodzież jest dziś niewychowana.

Temat rzeka, czyli nieustępowanie miejsca starszym. Sama nie mam z tym problemu, jednak gdy obok lub za mną jest wolne miejsce to nie widzę takiego powodu. Irytuje mnie jednak najbardziej, gdy kobieta, która ledwo weszła w średni wiek, staje mi nad głową i całą drogę narzeka, jaka to ta młodzież jest niewychowana. Jakby, jej słowa nie robią na mnie wrażenia i wywołują wręcz odwrotny skutek. Na pewno nie wstanę i nie ustąpię jej tego miejscach. Ustępuję miejsca staruszkom, ledwo trzymającym się na nogach, kobietom w ciąży, ludziom z małymi dziećmi na rękach lub niepełnosprawnym. Pozostali mają takie same prawo usiąść, jak ja. 

Wyszła z tego nieco nagonka na firmę organizującą przewozy w moich okolicach. Wydaje mi się jednak, że nie jest to przypadek odosobniony i część z was również może niektórych z tych sytuacji doświadczać. Jeśli tak, to koniecznie podzielcie się tym w komentarzach lub po prostu napiszcie jakie sytuacje was boli w ruchu drogowym.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Będzie mi bardzo miło, jeśli pozostawisz po sobie komentarz, ponieważ bardzo mnie to motywuje do dalszego pisania o książkach. Pamiętaj jednak, że jest to miejsce na dyskusje na temat posta, a nie spam.

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...