czwartek, 12 grudnia 2019

podsumowanie listopada


Listopad minął mi niesamowicie szybko. Zapewne przez wzgląd na to, że nie różnił się zbyt wiele od poprzednich miesięcy i bardzo szybko poczułam zbliżające się święta oraz koniec roku kalendarzowego. Zaraz po wypłacie zaczęłam kupować prezenty gwiazdkowe i niemal w stu procentach je już skompletowałam, a nawet jeden z nich już wręczyć. Z tego też również powodu ciężko mi się był zabrać do podsumowania kolejnego miesiąca, choć wbrew pozorom nie był on wcale taki zły.

Przeczytałam dokładnie cztery książki, z których jestem naprawdę zadowolona. Połowa z nich to pozycje, nad którymi musiałam posiedzieć trochę dłużej. Wymagały ode mnie zdecydowanie więcej uwagi i analizy. Zaczęłam od skończenia Fałszywego Pieśniarza Martyny Raduchowskiej, który według mnie był niesamowitym zwieńczeniem całej serii - gdyby jednak pojawił się dalszy ciąg przygód Idy to na pewno po nie sięgnę! Następnie skupiłam się na Psy pożrą ciało Jezebel, które było naprawdę ciężką lekturą z użyciem wielu środków stylistycznych i drugim dnem. Zaraz potem szybciutko połknęłam Wampira Wojciecha Chmielarza, którego mogę nazwać najgorszą książką tego miesiąca. Nie była co prawda jakimś super wielkim gniotem i grafomanią, jednak nie poczułam ani klimatu grozy, ani nie zżyłam się z bohaterami. Zakończenie też nie było dla mnie jakimś wielkim zaskoczeniem. Książka była po prostu przeciętna. Całość zamknęłam lekturą przegenialnego Ślepnąć od świateł Jakuba Żulczyka. Powieść ze świetnie wykreowanym gangsterskim półświatkiem Warszawy, do tego psychika głównego bohatera wręcz mroziła krew w żyłach. Po tej lekturze wiem na pewno, że chcę więcej Żulczyka.

Na blogu wyglądało to trochę gorzej, bo pojawiły się zaledwie trzy posty. Zapewniam was jednak, że w pewnym sensie odzyskałam już chęci do pisania oraz blogowania i w najbliższym czasie na pewno pojawi się ich zdecydowanie więcej. Jeśli zaś chodzi o to, co napisałam w listopadzie to - po raz pierwszy od dawna podsumowałam miniony miesiąc, czyli październik. Do tego opowiedziałam wam o tym, dlaczego warto przeczytać debiutancką serię Katarzyny Bereniki Miszczuk, choć są to typowe młodzieżówki. Na sam koniec zaś zaproponowałam, jakie pozycje możecie kupić dla swoich najbliższych pod choinkę.

A jak wam minął miesiąc? Pochwalcie się w komentarzu lub zostawcie link do swojego podsumowania. I trzymajcie kciuki za mnie kciuki przy pisaniu kolejnych postów!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Będzie mi bardzo miło, jeśli pozostawisz po sobie komentarz, ponieważ bardzo mnie to motywuje do dalszego pisania o książkach. Pamiętaj jednak, że jest to miejsce na dyskusje na temat posta, a nie spam.

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...