sobota, 26 października 2019

Nomen Omen - Marta Kisiel


Miałam ten tekst rozpocząć zupełnie inaczej. Chciałam powiedzieć wam, żebyście nie czuli zdziwieni czy też zaskoczeni, że recenzja Nomen Omen pojawia się tutaj po raz drugi. Z przykrością jednak musiałam stwierdzić, że nie poczyniłam wcześniej posta o mojej ulubionej powieści mojej ulubionej autorki. Jest mi z tym nieco dziwnie, bo na pewno wspominałam wam o niej miliony razy. Dzisiaj jednak naprawiam ten błąd i wrzucam calutki tekst poświęcony jedynie Nomen Omen.

Salomea Klementyna Przygoda została przez życie pokarana nie tylko nietypowym imieniem, ale również dziwaczną rodziną. Matka chce za wszelką cenę uwolnić jej rozbuchany erotyzm. Ojciec mentalnie żyje w XIX wieku, a młodszy brat to zakała ludzkości, nierób i darmozjad. Jedynie babcia Isia stara się wesprzeć ukochaną wnuczkę. To za jej namową dziewczyna wyprowadza się do Wrocławia, gdzie zamieszkuje pod dachem nieco ekscentrycznej starszej pani. Wszystko w życiu Salki zaczyna się układać po jej myśli... Do momentu, gdy Niedaś próbuje utopić ją w Odrze.

Czytałam tą książkę już trzeci raz i po prostu muszę na opak zacząć od oceniania zakończenia, ponieważ za każdym razem jest ono dokładnie tak samo rozczulające i jednocześnie idealnie pasuje do całości. Sama fabuła to doskonały przykład prozy Marty Kisiel, którego od tak po prostu nie da się odłożyć bez skończenia. Nie wiem czy będę potrafiła opowiedzieć to w ten odpowiedni sposób, ale spróbujmy. Chodzi o ten rodzaj powieści, w której na każdym kroku czeka nas niesamowity gag lub zwrot akcji. Autorka potrafi wprowadzić świetne żarty sytuacyjne, a wszystko to jest jeszcze dokraszone genialnym stylem pisania i wciągającą historią. W pewnym momencie zaczyna się robić poważnie, bo odwołujemy się do literatury romantyzmu oraz czasów II wojny światowej, ale nawet wtedy nie znika ten typowy dla Nomen Omen nieco niepoważny i żartobliwy klimat. Jest to jakby, nieco przerysowany/wyolbrzymiony opis rzeczywistości z dużą doża wątków fantastycznych.

Salka jest nieco niezdarna i może trochę przewrażliwiona w pewnych sprawach, ale to naprawdę fajna postać. Stara się uciec przed wybrykami członków swojej rodziny, ale one chodzą za nią jak mantra. Jeśli widzi w czymś szansę to nie owija w bawełnę, tylko od razu bierze się do roboty. Niedaś zaś to typowy student - w głowie mu tylko imprezy i najbliższe 24 godziny. Nawet nie do końca wie co się dzieje na zajęciach. Babcia Isia to cudowna kobieta, która kocha swoje wnuki i zawsze znajdzie czas i dobrą radę dla Salki. Ma jednak swoje słabości oraz nieco mroczną przeszłość. W międzyczasie poznajemy też równie ekscentrycznych Bartke i Basię, którzy stają się bardzo ważnymi postaciami. O starszej pani jednak nie będę za dużo mówić, bo to wyjaśnienie całej sytuacji to chyba moja najbardziej ulubiona scena. ;)

Podsumowując, Nomen Omen to po prostu genialna powieść, od której nie tylko nie da się  oderwać, ale również nie da się do niej nie wrócić. Styl Marty Kisiel jest niesamowity - idealnie potrafi łączyć tematy poważne z żartami. Wielokrotnie odwołuje się do ważnych elementów naszej kultury i potrafi przy tym niesamowicie zaciekawić. Co jednak najważniejsze stworzyła postacie, o których nie da się zapomnieć, ponieważ są niemal jak żywe i każdy ma swój własny, niepowtarzalny charakter oraz dziwactwa. Jeżeli jeszcze nie czytaliście żadnej jej powieści to koniecznie zapoznajcie sie z choć jedną! Na początek jednak szczególnie polecam właśnie Nomen Omen.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Będzie mi bardzo miło, jeśli pozostawisz po sobie komentarz, ponieważ bardzo mnie to motywuje do dalszego pisania o książkach. Pamiętaj jednak, że jest to miejsce na dyskusje na temat posta, a nie spam.

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...