Dzieciństwo Niebożątka upływa beztrosko na zabawach ze swoim aniołem stróżem, Lichem, oraz innymi dożywotnikami. Do momentu, aż zostaje zmuszony przez wujka Konrada do pójścia do prawdziwej szkoły. Tam okazuje się, że jego wizja świata całkowicie różni się od jego rówieśników, przez co wielokrotnie staje obiektem drwin. Jednak niebawem na własnej skórze przekonuje się, że nie jest tylko zwykłym dzieckiem, a jego bliscy to najwspanialsza rzecz, jaka go w życiu spotkała.
Kolejna powieść mojej ulubionej autorki to nie tylko zabawny - w niektórych momentach mniej - epizod z życia Konrada i jego ferajny, ale również wspaniała opowieść o dorastaniu. Nie często, aby coś zrozumieć musimy sami poznać to na własnej skórze. Dokładnie tak samo Bożek musi się przekonać o tym, jak ważna jest dla niego jego rodzina i to, czego go nauczyła, w przeciwieństwie do kolegów z klasy, którzy się z niego śmieją. Cała akcja prowadzi go do niebezpiecznej sytuacji, w której to właśnie najbliżsi śpieszą mu z pomocą. Do tego przygoda chłopca bardzo mnie wciągnęła i oczywiście nie mogło się obejść bez standardowego dla Kisiel nawiązania do literatury czasów romantyzmu.
Zapewne już się domyśliliście, że największym plusem tej książki są bohaterowie oraz relacje między nimi. Pozornie bardzo proste i jednowymiarowe, jednak idealnie dopełniają portery z głównej osi fabularnej tego uniwersum. Karmilla jest bardzo opiekuńcza wobec swojego syna i najchętniej chowałaby go pod kloszem. Konrad i Turu przemawiają jej do rozsądku w kwestii wychowania Bożka. Dodatkowo wujek Konrad w oczach chłopca wygląda na surowego, a jednocześnie bardzo troskliwego. A Licho... jak to Licho jest we wszystkim najbardziej pokrzywdzone i pomijane, ale pozostaje życzliwe i pomocne.
Bardzo cieszę mnie fakt, że nie zniechęciłam się do tej powieści ze względu na grupę odbiorców. Po raz kolejny dostałam ciekawą i pouczającą powieść z ulubionymi bohaterami w roli głównej. Kisiel wybrała świetny temat dla dzieciaków i przedstawiła go w genialny sposób. Na szczególną pochwałę zasłużyła kreacja bohaterów. Mnie już niestety nie pozostaje nic poza polecaniem wam Małego Licha....
Zapewne już się domyśliliście, że największym plusem tej książki są bohaterowie oraz relacje między nimi. Pozornie bardzo proste i jednowymiarowe, jednak idealnie dopełniają portery z głównej osi fabularnej tego uniwersum. Karmilla jest bardzo opiekuńcza wobec swojego syna i najchętniej chowałaby go pod kloszem. Konrad i Turu przemawiają jej do rozsądku w kwestii wychowania Bożka. Dodatkowo wujek Konrad w oczach chłopca wygląda na surowego, a jednocześnie bardzo troskliwego. A Licho... jak to Licho jest we wszystkim najbardziej pokrzywdzone i pomijane, ale pozostaje życzliwe i pomocne.
Bardzo cieszę mnie fakt, że nie zniechęciłam się do tej powieści ze względu na grupę odbiorców. Po raz kolejny dostałam ciekawą i pouczającą powieść z ulubionymi bohaterami w roli głównej. Kisiel wybrała świetny temat dla dzieciaków i przedstawiła go w genialny sposób. Na szczególną pochwałę zasłużyła kreacja bohaterów. Mnie już niestety nie pozostaje nic poza polecaniem wam Małego Licha....
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Będzie mi bardzo miło, jeśli pozostawisz po sobie komentarz, ponieważ bardzo mnie to motywuje do dalszego pisania o książkach. Pamiętaj jednak, że jest to miejsce na dyskusje na temat posta, a nie spam.