Tytuł polski: Maybe Someday
Tytuł oryginalny: Maybe Someday
Seria: Maybe #1
Tytuł oryginalny: Maybe Someday
Seria: Maybe #1
Wydawnictwo: Otwarte
Wydanie polskie: 2015
Wydanie oryginalne: 2015
Wydanie polskie: 2015
Wydanie oryginalne: 2015
Liczba stron: 488 (ebook)
Moja ocena: 6/10
Literatura młodzieżowa, zwłaszcza ta współczesna, przestała odgrywać w moim życiu jakąś znaczną rolę. Widać to pewnie po większej ilości recenzji książek poważniejszych, skierowanych do starszego odbiorcy. Przestałam się wreszcie oszukiwać, że wciąż jestem pełną pasji i ambicji nastolatką, a powoli staje się dorosłą kobietą, która powinna zacząć w dużo poważniejszej perspektywie patrzeć na swoją przyszłość i wreszcie je ułożyć. Jednak dorosłe życie oraz ostatnia klasa szkoły średniej niesamowicie mocno absorbują uwagę. Często do tego stopnia, że gdy wracam wieczorem do domu nie mam już siły myśleć, a chciałabym przeczytać chociaż kilka stron. Wtedy właśnie z pomocą przychodzą mi książki z nurtu young adult, które bawią, ale niekiedy pomiędzy wierszami ukryty jest jakiś bardzo istotny dla młodego pokolenia przekaz moralny.
W dniu dwudziestych drugich urodzin Sidney traci chłopaka, przyjaciółkę i dach nad głową, a co gorsza kompletnie nie ma gdzie się podziać, ponieważ nie chce wysłuchiwać narzekań rodziców na jej złe wybory. Z odsieczą przychodzi Ridge - chłopak, dla którego od pewnego czasu dziewczyna co wieczór, o tej samej porze wychodziła na balkon i słuchała, jak gra na gitarze, a potem pomogła mu napisać tekst do jego melodii. Zamieszkuje u niego, ale czy to sprowadzi ich historię na odpowiednie tory?
Hopeless czytałam już kilka lat temu i zrozumiałam, że ta książka nie jest jakoś szczególnie wspaniała. Jest po prostu dobra oraz odpowiednia dla nastolatek, ale też jednocześnie niesamowicie naiwna, schematyczna. Po prostu będę wspominać ją z sentymentem, ponieważ podobała mi się na pewnym etapie życia. Tego samego lub nawet czegoś gorszego oczekiwałam po Maybe Someday, a tymczasem w pewnych momentach miło się zaskakiwałam. Oczywiście sama historia wciąż nie jest jakimś arcydziełem literackim, tylko typowym romansem, ale młodą osobę może jednocześnie zabawić i nauczyć czegoś bardzo ważnego. Bohaterowie poznają się przez przypadek. Od razu zaczyna między nimi iskrzyć, ale wpierw trzeba pokonać przeszkody stojące na drodze do ich wspólnego szczęścia, a tych w sumie nie ma tak wiele tylko są po prostu trudne do przebycia - inne związki, niepełnosprawność, problemy z komunikacją. Na szczęście mają przy sobie przyjaciół, choć nie wszyscy są warci ich zaufania. Bardzo podobało mi się przedstawienie w tej książce różnic między stosunkami ludzi do nieuleczalnie chorych osób, a przede wszystkim fakt, że niekiedy nawet wiadomość o ich ułomności nie zmieni relacji z nią, a wręcz popchnie do prób zrozumienia w jaki sposób ona patrzy na świat. Niesamowicie zawiodła mnie zaś zakończenie. Było zbyt cukierkowe i niezbyt adekwatne do tytułu. Gdyby wyciąć z książki dwa ostatnie rozdziały pasowałoby zdecydowanie bardziej.
Zawiodłam się również na bohaterach. Momentami zachowywali się, jak rozwydrzone dzieciaki z bogatych domów, a niekiedy aż nazbyt dojrzale, jak na swój wiek. Szczególnie Sidney, która na każdym kroku podkreślała, że ma dwadzieścia dwa lata i, jak okropny jest to wiek, bo wydarzyło się tak wiele złego w dniu tych urodzin. Ani trochę nie śmieszyły mnie figle płatne sobie nawzajem przez współlokatorów mieszkania Ridge'a, ani nie pociągał mnie toksyczny związek Bridgette i Warrena. Wszystko to było niezbyt adekwatne do ich wieku. Rozumiem imprezy i hurtowe ilości alkoholu, ale jajka sadzone z płynem do naczyń w formie żartu?
Fabuła Maybe Someday ma niesamowity potencjał i w pewnych momentach naprawdę świetnie to wychodziło, jednak niekiedy wszystko psuła naiwność oraz niedojrzałe zachowania bohaterów. Niemniej niesie za sobą wspaniały przekaz, jak powinno traktować osoby niepełnosprawne, a muzyka w tle nadaje jej niesamowitej magii. Myślę, że powinna podobać się osobom w wieku 15-16 latu, choć oczywiście starsi miłośnicy romansów również znajdą w niej coś dla siebie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Będzie mi bardzo miło, jeśli pozostawisz po sobie komentarz, ponieważ bardzo mnie to motywuje do dalszego pisania o książkach. Pamiętaj jednak, że jest to miejsce na dyskusje na temat posta, a nie spam.