Tytuł polski: Tajemny Ogień
Tytuł oryginalny: The Secret Fire
Seria: Tajemny Ogień #1
Tytuł oryginalny: The Secret Fire
Seria: Tajemny Ogień #1
Wydawnictwo: Otwarte
Wydanie polskie: 2015
Wydanie oryginalne: 2015
Wydanie polskie: 2015
Wydanie oryginalne: 2015
Liczba stron: 380
Moja ocena: 6/10
Ze względu na duże urwanie głowy w ostatnim czasie, dużo ostrożniej dobieram sobie lektury i bardziej skłaniam się ku mniej absorbującym uwagę pozycją. Co ciekawe znajdują się wśród nich również książki, których z jakiegoś powodu wcześniej nawet nie chciałam wpisywać na swoją listę czytelniczą. Tym razem podziałało na mnie nazwisko C.J. Daugherty, z którą poprzednie spotkanie nie było zbytnio udane, a potem jej projekt w duecie z Cariną Rozenfeld zaczął zbierać sporo pozytywnych recenzji i doszłam do wniosku, że może mimo wszystko powinnam spróbować. Teraz mogę przyznać, że wcale nie żałuję tej zmiany decyzji.
Taylor Montclair jest najlepszą uczennicą w swoim liceum. Trwa właśnie ostatni rok jej nauki w szkole średniej i dziewczyna zaciekle walczy o dostatnie się na wymarzone studia historyczne w Oksfordzie. Mają pomóc w tym udzielane przez internet korepetycje. Jej uczniem zostaje rówieśnik z Paryża, zbuntowany Sacha Winters. Nastolatkowie szybko dochodzą do faktu, że ich losy nie splotły się przez przypadek.
Tajemny Ogień jest świetnym wstępem do całości historii, ponieważ nie zdradza nam zbyt dużo, jedynie podstawowe informacje o sytuacji, w jakiej znajdują się główni bohaterowie, przeszłości, która sprawiła, że się w niej znaleźli oraz jakie stoi przed nimi zadanie. Akcja rozwija się przez to wolno, ale ma mocne wejście i w późniejszym czasie również poprzetykana jest kilkoma zaskakującymi wydarzeniami. W jej tle czai się specyficzny, alchemiczny klimat, który jest nie tylko bardzo dobrze przemyślany, ale również innowacyjny. Poza tym podoba mi się nieunikniony wątek miłosny. Poprowadzono go w całkiem ciekawy i nienachalny sposób.
Niestety książka posiada jedną, bardzo znaczącą wadę - jest oparta na oklepanym już motywie walki dobra ze złem. Większość postaci od razu można przypisać do jakiejś konkretnej strony w tym pojedynku. Taylor nie skrzywdziłaby muchy, a łamanie zasad przyprawia ją o palpitacje serca. Dziadka Aldricha oraz Louisę zdecydowanie należy od razu zapisać po jej stronie. Jedynie Sacha, który początkowo jest załamany przez ciążącą na nim klątwę, rujnuje swoje życie i stosunki rodzinne, wydaje nie być postacią tylko i wyłącznie czarną albo białą. Na plus działa też fakt, że nie poznajemy tożsamości głównego antagonisty, a jedynie mamy świadomość jego istnienia przez stwory, którymi posługuje się do swoich demonicznych celów.
Wspólna powieść C.J. Daugherty i Cariny Rozenfeld okazała się ciekawą przygodą oraz jedną z lepszych powieści młodzieżowych, jakie czytałam. Była wciągająca, zaskakująca oraz całkiem dobrze przemyślana, choć opartą ją na dobrze już znanym schemacie. Z ogromną chęcią przeczytam kolejne tomy, żeby poznać dalsze losy bohaterów, do których można się przywiązać.
Za możliwość przeczytania serdecznie dziękuję Wydawnictwu Otwarte
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Będzie mi bardzo miło, jeśli pozostawisz po sobie komentarz, ponieważ bardzo mnie to motywuje do dalszego pisania o książkach. Pamiętaj jednak, że jest to miejsce na dyskusje na temat posta, a nie spam.