Tak mocno zatraciłam się w swoim codziennym życiu, prowadzeniu bloga i zauważaniu błędów w seriach postów, które wymyśliłam, że zapomniałam o tych, które wyszyły mi... dobrze. Na każdym kroku przypominacie mi, że Wywiad z Książkoholikiem to świetna seria, że przeprowadzanie wywiadów wychodzi mi niesamowicie, ale do niemądrej mnie dopiero teraz to dotarło i poczułam chęć, żeby to robić dalej, dlatego przedstawiam wam wielki powrót tej serii. Po długiej przerwie moim pierwszym celem stała się osoba, którą cały czas miałam pod nosem, a jakoś nigdy przez myśl nie przeszło mi, żeby z właśnie z nią przeprowadzić wywiad, ale szybko poprawiam ten mały fail i oto przed wam Ola z Nieuleczalnego Książkoholizmu!
S:
Olu, mogłabyś odpowiedzieć mi swoją przygodę z czytaniem?
Zaczęło się od jakiejś konkretnej książki? Co natchnęło Cię
do założenia bloga?
O:
Może po kolei... Nie pamiętam, żeby był jakiś moment, w którym
zaczęłam czytać, a wcześniej tego nie było. Przyznam, że mama
od małego uczyła mnie literek, jak miałam pięć lat to już
czytałam innym dzieciom w przedszkolu. Więc naprawdę, zaczęło
się od elementarza i znienawidzonej czytanki o menuecie, z którego
uparcie robiłam mamuta. Pierwszą książką, którą bardzo dobrze
wspominam (chyba pierwsza przeczytana w stu procentach samodzielnie)
jest "Jacek, Wacek i Pankracek"... potem Baśnie, seria o
Hani Humorek i tak jakoś... poszło :) A co do bloga... Tutaj
wielka zasługa mojego cudownego przyjaciela, Kuby, który jest lekko
świrnięty na punkcie robienia "czegoś wielkiego". To on
namówił mnie, żebym się odważyła i założyła swoje miejsce w
sieci. Wcześniej oglądałam dużo booktube’a, początkowo
Nieuleczalny Książkoholizm miał być kanałem na YT, ale po
pierwsze, odezwały się moje kompleksy, a po drugie, jestem krakusem
i nie chciało mi się wydawać pieniędzy na kamerę. Przyznam, że
nadal trochę obawiam się moich znajomych i ich reakcji, o blogu wie
naprawdę niewiele osób, a pisząc łatwiej mi zachować
anonimowość... ale to już totalnie na inny temat! Więc natchnął
mnie Kubuś! Dziękuję Ci za to!
S:
Czuję się dokładnie tak samo, jak ty. Boję się reakcji moich
znajomych na bloga, ale odważyłam się już powiedzieć kilku
osobom i w zasadzie były same pozytywne słowa np. że to świetny
pomysł. Jednak są to osoby, którym ufam w stu procentach, a nie
koleżanki z klasy. Przy zachowaniu anonimowości pomaga mi
prowadzenie bloga pod pseudonimem a nie imieniem i nazwiskiem.
Widziałam, że ty zdecydowała się na swoje imię oraz pierwszą
literę nazwiska. Nie miałaś pomysłu na nick czy po prostu inaczej
sobie tego nie wyobrażałaś?
O:
Szczerze mówiąc, wcześniej nie byłam tak bardzo anonimowa w
sieci. Tworzyłam mnóstwo fan-madów i fanfiction o „Czasie
Honoru”, moim ukochanym serialu. Prowadziłam bloga, udzielałam
się na forach, pisałam fanfiction. I byłam rozpoznawalna jako
"Alia" - właśnie czuję się jakbym się dekonspirowała.
A nie chciałam łączyć bycia Alią z blogiem książkowym, bo to
było coś innego. Posługiwałam się jeszcze jedną ksywką, którą
do dziś używam zawsze na forach literackich czy innych, a
mianowicie Kornik - jednak tutaj jest zbytnie podobieństwo do mojego
nazwiska, kilka osób tak do mnie mówi, takich, co do których nie
chciałabym, żeby wiedziały, że bloguję. Uznałam, że Ola K.
jest dużo bardziej anonimowe niż Kornik, bo sama znam przynajmniej
cztery Aleksandry, których nazwiska zaczynają się właśnie na tę
literę. A tworzenie innej ksywki byłoby już całkiem na siłę i
nie wyrażałoby mnie.
S:
Właściwie czemu nie łączyć Alii z Olą K.? I to i to jest
działalnością internetową. Sama też tworzyłam wcześniej
fanfiction pod moim pseudonimem i nie wyobrażam sobie tworzenia
innego internetowego pseudonimu dla siebie, ale może ty nie byłaś
do niego aż tak przywiązana?
O:
Mój serial życia skończył się jesienią 2014 roku, a blog
powstał niemal rok później. To dużo czasu, zwłaszcza kiedy masz
15/16 lat i dorastasz, zmieniając się naprawdę szybko... nadal
kocham „Czas Honoru”, ale nie jestem już tą samą osobą,
która, mówiąc kolokwialnie, jarała się zwiastunem i analizowała
każdą scenę miliony razy. Sama chciałam w pewien stopniu zamknąć
ten etap życia, tym bardziej, ze w momencie zakładania
Nieuleczalnego Książkoholizmu byłam dużo bardziej... dojrzała.
S:
Teraz bardzo dokładnie to rozumiem. Mam nadzieję jednak, że
znalazłaś sobie coś, co nadawało sens twojemu życiu po
zakończeniu „Czasu Honoru.” ;) Jakiś nowy serial? Książka?
Cokolwiek innego?
O:
Hmm, była pustka, ale cieszę się, że „Czas Honoru” otworzył
mi oczy na historię. Może nie mam teraz takiego wkrętu jak
wówczas, ale nadal bardzo dotyka mnie najnowsza historia naszego
kraju - II wojna światowa, Żołnierze Wyklęci. Dodatkowo, przez
ponad pół życia byłam oazowiczką, teraz niestety moja wspólnota
się rozpadła.... No i moja druga wielka miłość, która na
początku była tylko z rozsądku, ale teraz naprawdę stała się
sensem życia - język włoski. Uczę się go od pięciu lat, z czego
już dwa prywatnie i coraz bardziej kocham. Uwielbiam mówić w tym
języku, czytać, słuchać piosenek. No, może jedyne, czego nie
lubię to congiutivo, najbardziej dziwny czas, jaki można wymyśleć,
ale pociesza mnie fakt, że nawet Włosi go nie używają i nie
lubią. Mam w planach zajmować się w życiu właśnie moim
italiano, ale jeszcze nie wiem, czy uczyć, czy może tłumaczyć
książki…
S:
A udało ci się już przeczytać jakąś książkę po włosku? :)
O:
Niestety, jeszcze nie, ale przyznam, że to tylko kwestia lenistwa.
Mam już kilka pozycji zakupionych, jedną nawet przywiozłam z
Włoch, ale ciągle coś wyskakuje – a to z biblioteki a to
egzemplarze recenzenckie… Ty też tak masz?
S:
Oczywiście! :D Właściwie to ostatnio mało czytam książek z
biblioteki, bo ciągle wskakują mi jakieś recenzenckie albo moje,
które kupiłam i nie mogę się powstrzymać przed ich
natychmiastowym przeczytaniem. Ale niestety nie miałam jeszcze
okazji przeczytać książki w obcym języku, choć zbieram się do
tego. Chciałabym przeczytać Harry’ego Pottera w oryginale. A ty
co planujesz przeczytać najpierw z tych zagranicznych?
O:
Kupiłam sobie "After", ale to tylko ze względu na to, że
jest napisane prymitywnym językiem i wiem, że go zrozumiem... No i
może tamtejsze słownictwo pomoże mi wyrwać jakiegoś Włocha xD
Poza tym odziedziczyłam po wujku "Fattoria degli animali",
czyli Folwark zwierzęcy oraz kilka romansideł i to raczej od nich
zacznę…
S:
A czemu nie od Folwarku? Dziękuję ci bardzo za ten wywiad i mam
nadzieję, że dobrze się bawiłaś. :)
O:
A nawet nie wiem... Obawiam się trochę Orwellowskiego stylu po
włosku, więc wolę zacząć od czegoś, co zrozumiem na pewno. To
ja dziękuję za wybranie mnie, a mogę jeszcze coś powiedzieć?
S:
Oczywiście!
O:
Na początku wywiadu opowiadałam Wam o mojej pierwszej miłości,
"Czasie Honoru". Ten serial uświadomił mi, że ludzie,
którzy walczyli za nasz kraj to nie nazwiska z podręcznika, tylko
prawdziwe osoby, takie jak my, często w naszym wieku. Oni w czasie
wojny kochali, bali się, mieli swoje marzenia, ale kiedy trzeba
było, umieli wszystko postawić na jedną kartę... A dziś możemy
im podziękować! Polska Poczta wraz z ekipą „Czasu Honoru” i
wrocławską fundacją Sensoria organizuje akcję w ramach której
możecie wysłać do powstańców warszawskich kartkę z
podziękowaniami, wyrazem pamięci o ich heroicznym czynie. Bezpłatne
kartki możecie zabrać z każdej poczty, możecie ograniczyć się
tylko do napisania kilku słów, które zmieszczą się na pocztówce
lub dołączyć list. Myślę, że warto w ten sposób pokazać tym
bohaterom, że wciąż są dla nas ważni... Wszystkie informacje
znajdziecie wklepując w google frazę "bohateron". Mam
nadzieję, że dacie się namówić. A Tobie, Suomi, raz jeszcze
dziękuję za zaproszenie! Było super!
.fanpage * instagram * twitter * lubimy czytać
Bardzo fajny wywiad! I ogólnie naprawdę ciekawy pomysł na cykl, będę teraz wypatrywać kolejnych odsłon ;) Nie myślałaś może nad pogrubieniem swoich kwestii? Wtedy chyba byłoby odrobinkę czytelniej, ale to oczywiście tylko moje subiektywne przemyślenie ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie :)
Ja podobnie jak Ola uwielbiam "Czas Honoru" - najlepszy i najbardziej wartościowy polski serial.
OdpowiedzUsuńA wywiad świetny - naprawdę fajnie się to czyta :)
Alia.... To rozumiem jakieś imię z tego serialu? :D Bo bardzo przypomina Aillę, więc dobrze, że nie zostałaś pod tą ksywką, bo jeszcze by nas ludzie mylili :D <3
OdpowiedzUsuńSuper wywiad :D Suomi, częściej wywiady rób! :P
Znam to uczucie zdenerwowania, kiedy się podaje komuś adres swojego bloga i nie wiadomo, jaka będzie reakcja! Na szczęście do tej pory nie spotkałam się z negatywną :)
OdpowiedzUsuńFajna seria, dobrze, że do niej wróciłaś :)
http://tekstykultury.pl/