Przekład: Mazurek Izabella
Tytuł polski: Królowa Tearlingu
Tytuł oryginalny: The Queen of The Tearling
Seria: Królowa Tearlingu #1
Seria: Królowa Tearlingu #1
Wydawnictwo: Galeria Książki
Wydanie polskie: 2016
Wydanie oryginalne: 2014
Ilość stron: 496
Cena okładkowa: 36,90 zł
Moja ocena: 8/10
Wyobraźcie sobie, że ludzkość nagle traci wszystkie osiągnięcie naukowe, jakie do tej pory udało się zdobyć i poziom naszego życia spada do niemal średniowiecza. Nikt już nigdy więcej nie kupi sobie najnowszego komputera, telewizora czy smartphone'a, a co gorsza nie będzie już szpitali i lekarstw, które pomogą w walce z chorobą. Historia po raz kolejny zatoczy koło i poszczególnymi państwami nie będą rządzić już demokratyczne organy pośrednie, a królowie ponownie zasiądą na swych tronach. Poradzilibyście sobie w takiej rzeczywistości?
Właśnie taki świat rozciąga przed nami Erika Johansen, tylko dobrych kilka pokoleń później, kiedy społeczeństwo przyzwyczaiło się już do swojej niedoli i zadomowiło w nowym miejscu. Utworzyły się relacje międzypaństwowe. Niezdrowe relacje międzypaństwowe. Mortmesne można przyrównać do upadłego przed laty ZSSR, a Tearling do krajów bloku wschodniego ukrytych pod żelazną kurtyną. Szkarłatna Królowa trzyma piecze nad całym światem, terroryzuje i zastrasza mieszkańców, którzy każdego dnia muszą być gotowi na trafienie w szeregi niewolników. Kelsea całe życie była przygotowywana do objęcia władzy w Tearlingu, ale nie mówiono jej wszystkiego. Gdy przychodzi dzień jej dziewiętnastych urodzin zaczyna odkrywać wszystkie tajemnice i jednocześnie odnaleźć się w tym chaosie i natłoku informacji. Muszę szczerze przyznać, że pomimo kompletnego zagubienia wychodzi jej to świetnie, bo zawsze na pierwszym miejscu stawia dobro swoich obywateli. Królowa Tearlingu wywoła we mnie refleksje na tym, jaki powinien być dobry władca. W szczególności, kiedy młoda królowa dowiedziała się prawdy o swojej biologicznej rodzinie - matce, babce i wuju. Zaczęłam się nad tym zastanawiać dopiero po przeczytaniu całości, ponieważ niesamowicie wciągająca, pochłaniająca i pędząca na łeb na szyje akcja nie dała mi ani chwilę wytchnienia. Autorka miała niesamowicie ciekawy pomysł na historię osadzoną w niepowtarzalnym uniwersum.
Na szczególną uwagę w Królowej Tearlingu zasługuje sama główna bohaterka, ponieważ pomimo iż nie jest postacią idealną - targały nią wątpliwości, popełniała błędy i nie jest pięknością - okazała być się świetnym kandydatem do objęcia tronu. Głównie dlatego, że przy podejmowaniu spraw państwowych najważniejsze było dla niej dobro obywateli i uparcie trwała przy swoich postanowieniach. Cechowała się niezwykłą empatią, odwagą i mądrością. Była gotowa dać szansę każdemu, oprócz ludzi obarczonych najcięższymi winami, którzy nie wykazywali. Otaczała się równie barwnymi postaciami m. in. lojalnym Buławą czy udręczoną ciężkim losem pokojówką z nadzieją na lepsze życie u jej boku. Również główny antagonista skrywa przed nami niesamowicie ciekawą zagadkę, której rozwiązania nie mogę się doczekać.
Styl pisania Eriki Johansen jest bardzo przystępny i niesamowicie wciąga w świat niemal z kanonicznego fantasy, ale jednak dzięki zastosowanemu zabiegowi, czyli Przejściu, jest zupełnie inny. Stwarza całkiem nową, interesującą wizję przyszłości. Autorka nie bawi się w czułości i bezlitośnie brnie przez historię Kelsei, przy użyciu rozbudowanych opisów, przyjaznych szybkiemu czytaniu. Nim się obejrzycie będzie mieli całą książkę za sobą.
Królowa Tearlingu to ledwie wstęp do całości historii, ale już przy nim niesamowicie spędziłam czas przez co nie mogę się doczekać sięgnięcia po kolejne części, które mam nadzieję utrzymają wysoką poprzeczkę, jaką postawiła przed sobą Erika Johansen. Serdecznie ją wam polecam i mam nadzieję, że z tego skorzystacie, bo naprawdę warto.
Właśnie taki świat rozciąga przed nami Erika Johansen, tylko dobrych kilka pokoleń później, kiedy społeczeństwo przyzwyczaiło się już do swojej niedoli i zadomowiło w nowym miejscu. Utworzyły się relacje międzypaństwowe. Niezdrowe relacje międzypaństwowe. Mortmesne można przyrównać do upadłego przed laty ZSSR, a Tearling do krajów bloku wschodniego ukrytych pod żelazną kurtyną. Szkarłatna Królowa trzyma piecze nad całym światem, terroryzuje i zastrasza mieszkańców, którzy każdego dnia muszą być gotowi na trafienie w szeregi niewolników. Kelsea całe życie była przygotowywana do objęcia władzy w Tearlingu, ale nie mówiono jej wszystkiego. Gdy przychodzi dzień jej dziewiętnastych urodzin zaczyna odkrywać wszystkie tajemnice i jednocześnie odnaleźć się w tym chaosie i natłoku informacji. Muszę szczerze przyznać, że pomimo kompletnego zagubienia wychodzi jej to świetnie, bo zawsze na pierwszym miejscu stawia dobro swoich obywateli. Królowa Tearlingu wywoła we mnie refleksje na tym, jaki powinien być dobry władca. W szczególności, kiedy młoda królowa dowiedziała się prawdy o swojej biologicznej rodzinie - matce, babce i wuju. Zaczęłam się nad tym zastanawiać dopiero po przeczytaniu całości, ponieważ niesamowicie wciągająca, pochłaniająca i pędząca na łeb na szyje akcja nie dała mi ani chwilę wytchnienia. Autorka miała niesamowicie ciekawy pomysł na historię osadzoną w niepowtarzalnym uniwersum.
Na szczególną uwagę w Królowej Tearlingu zasługuje sama główna bohaterka, ponieważ pomimo iż nie jest postacią idealną - targały nią wątpliwości, popełniała błędy i nie jest pięknością - okazała być się świetnym kandydatem do objęcia tronu. Głównie dlatego, że przy podejmowaniu spraw państwowych najważniejsze było dla niej dobro obywateli i uparcie trwała przy swoich postanowieniach. Cechowała się niezwykłą empatią, odwagą i mądrością. Była gotowa dać szansę każdemu, oprócz ludzi obarczonych najcięższymi winami, którzy nie wykazywali. Otaczała się równie barwnymi postaciami m. in. lojalnym Buławą czy udręczoną ciężkim losem pokojówką z nadzieją na lepsze życie u jej boku. Również główny antagonista skrywa przed nami niesamowicie ciekawą zagadkę, której rozwiązania nie mogę się doczekać.
Styl pisania Eriki Johansen jest bardzo przystępny i niesamowicie wciąga w świat niemal z kanonicznego fantasy, ale jednak dzięki zastosowanemu zabiegowi, czyli Przejściu, jest zupełnie inny. Stwarza całkiem nową, interesującą wizję przyszłości. Autorka nie bawi się w czułości i bezlitośnie brnie przez historię Kelsei, przy użyciu rozbudowanych opisów, przyjaznych szybkiemu czytaniu. Nim się obejrzycie będzie mieli całą książkę za sobą.
Królowa Tearlingu to ledwie wstęp do całości historii, ale już przy nim niesamowicie spędziłam czas przez co nie mogę się doczekać sięgnięcia po kolejne części, które mam nadzieję utrzymają wysoką poprzeczkę, jaką postawiła przed sobą Erika Johansen. Serdecznie ją wam polecam i mam nadzieję, że z tego skorzystacie, bo naprawdę warto.
.fanpage * instagram * twitter * lubimy czytać
Trudno mi uwierzyć, że jeszcze kilka miesięcy temu odganiałam się rękami i nogami od tej książki, a teraz znajduje się na liście najbardziej pożądanych przeze mnie książek. Tylko, że w tej twardej oprawie- jest przepiękna <3
OdpowiedzUsuńNa pewno planuję i cieszę się, że tak ci się podobała <3 A to już druga pozytywna recenzja tej książki dzisiaj, więc coraz większa motywacja :)
OdpowiedzUsuńStrasznie mnie kusi ta książka. Jej fabuła wydaje się być naprawdę interesująca, dodatkowo mnóstwo osób ma o niej naprawdę dobre opinie. No cóż, pozostaje odszukać "Królową" w bibliotece. :p
OdpowiedzUsuńDziękuję Ci za tę recenzję, bo dzięki niej nareszcie wiem dokładniej, co to za książka. ;) Od jakiegoś czasu pokazuje mi się w podpowiedziach w różnych miejscach, ale nigdy nie miałam okazji bliżej jej się przyjrzeć. A wychodzi na to, że to coś dla mnie!
OdpowiedzUsuńMiałam bardzo podobne wrażenia - strasznie polubiłam główną bohaterkę, bo była taką zwykłą dziewczyną, która ma swoje wady i nieraz popełnia błędy czy miewa wątpliwości. No i ten tajemniczy Buława, który mocno mnie intrygował ;) Mam nadzieję, że niedługo uda mi się sięgnąć po drugi tom.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
houseofreaders.blogspot.com
Stwierdzam, że koniecznie muszę przeczytać tę książkę!
OdpowiedzUsuńhttp://world-of-books48.blogspot.com/
Dawno mnie tu u Ciebie nie było i widzę, że zaszły zmiany! :D Pięknie! :D
OdpowiedzUsuńA co do książki, to od paru miesięcy czeka na mojej półce, ale jakoś ostatnio nie mam ochoty na fantastykę, więc chyba jeszcze trochę poczeka :>
Pozdrawiam
secretsofbooks.blogspot.com