środa, 30 marca 2016

"Studnia zagubionych aniołów" Artura Laisena - recenzja książki.

Autor: Laisen Artur
Tytuł polski: Studnia Zagubionych Aniołów
Seria: Teraia #1
Wydawnictwo Genius Creations
Wydanie polskie: 2015
Ilość stron: 398
Cena okładkowa: 39,99 zł
Moja ocena: 10/10

Astronom ze Szklanej Wieży nieustannie śledzi splątane linie losu, różne światy połączone wspólnymi historiami, dziejącymi się wciąż od nowa. Każda z nich jest osobną opowieścią, będącą zarazem częścią nieskończonej całości. Każdy bohater ma tam swoje miejsce, swój czas i role.

Młodzi Warszawiacy - Joanna, Tomasz, Kinga i Michał - niespodziewanie zostają wyrwani ze znanej im codzienności. Przekroczywszy granice naszego świata, odnajdują się w baśniowym Hamanie - krainie, której idylliczność może okazać się jedynie kruchą skorupą, skrywającą niepokojące i niebezpieczne wnętrze. O co toczy się gra, w którą zostali wplątani? Na czym polega niebezpieczeństwo zagrażające Światowi Błękitu? Czy zbliżająca się kometa naprawdę zwiastuje powrót Mrocznej Gwiazdy - tajemniczego Demona z Zewnątrz, o którym wspominają pradawne legendy? Podejmując wyzwanie uczestnictwa w nadchodzących wydarzeniach każdy z przybyszów będzie musiał odnaleźć własną opowieść.

Mityczni Jeźdźcy Światła uwięzieni w Studni Zagubionych Aniołów czekają...


opis wydawcy

Z każdą kolejną książką polska autora jestem coraz bardziej przekonana, że mamy w dzisiejszych czasach pisarzy na miarę tych dawnych. Mamy świetnych klasyków, a dzisiejsze czasy rodzą niesamowitych fantastów - między innymi Martę Kisiel, Jakuba Ćwieka, a teraz i również Artura Laisena - z których każdy ma w sobie coś niesamowicie pociągającego i unikalnego. W przypadku dwóch pierwszych pisarzy wiecie już, co w nich pokochałam, a teraz powinnam wam powiedzieć, co przemówiło do mnie w prozie Laisena - właściwie to wszystko począwszy od stylu poprzez bohaterów a kończąc na świecie przedstawionym.

Studnia Zagubionych Aniołów to zaledwie powolny wstęp do dużo większej całości, ale jest tak niesamowicie zbudowany, że już w tej chwili nie mam wątpliwości, że będzie to coś niesamowitego, co powinno wzburzyć rynkiem wydawniczym i na długo pozostać w sercach czytelników, a już na pewno moim.

Artur Laisen dokładnie i misternie, niemal jak farmaceuta czy saper, knuje intrygę rozgrywającą się na kartach pierwszego tomu serii Teraia. Na samym początku autor zasypuje nas przemyślanym, ale jednak nieco chaotycznym zwitkiem wielu punktów widzenia, które z czasem zaczynają się zazębiać. Jednocześnie do samego końca nie wyjawia wszystkiego, co chwila zaskakując nas nowymi informacji. Nie zdziwię się, jeśli właśnie przez nich książka ta skojarzy wam się z kultowymi Opowieściami z Narnii C.S. Lewisa, jednak z ręką na sercu mogę obiecać, że jest to coś zupełnie innego i oryginalnego. Owszem, występuje motyw przepowiedni i zagrożenia w jednym z równoległych światów -  oba są genialnie wykreowane, choć drugiego zaznałam zdecydowanie zbyt mało - w których rozgrywa się akcja, ale Studnia Zagubionych Aniołów to historia skierowana do starszego, bardziej wprawionego czytelnika, który w książkach szuka już nie tylko i wyłącznie rozrywki oraz zapełnienia wolnego czasu. Początkujący mógłby przestraszyć się szczegółowego, bogatego oraz niekiedy lekko poetyckiego języka.

Z niektórymi bohaterami trudno się zżyć, ponieważ równie szybko, jak się pojawili tak szybko znikają. Sama nie do końca jeszcze wiem, co sądzić nawet o postaciach. Na pewno każdy z nich jest inny - Joanna i Tomasz twardo stąpają po ziemi, starając się ukryć swoją delikatność, ale na swój własny sposób Kinga to niepoprawna i przesądna marzycielka, a Michał jest... dość tajemniczy i na pewno mocno w tym wszystkim namiesza, choć nie przewiduję w którą stronę. Poza nimi polubiłam również bardzo opiekuńczego i dojrzałego kuzyna dziewczyn, Krzysztofa, i mam nadzieję, że pojawi się jeszcze w późniejszych częściach cyklu.

Książka Artura Laisena pozostawiła mnie z wielkim znakiem zapytania oraz wieloma przemyśleniami w głowie, na które sama nie jestem w stanie sobie odpowiedzieć. Pozostaje mi tylko niecierpliwe oczekiwanie na kolejne tomy serii Teraia.

Za możliwość przeczytania serdecznie dziękuję wydawnictwu Genius Creations

2 komentarze:

  1. Wow, przyznam, że pierwszy raz słyszę o tej książce, ale bardzo mnie zachęciłaś do przeczytania. Chyba przede wszystkim tym, że to nie tylko rozrywka, że wymaga zaangażowania czytelnika. No i faktycznie, mamy pełno świetnych, polskich autorów :)
    Muszę jeszcze dodać - okładka cuuudowna!

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo lubię książki z dokładnie wykreowaną intrygą, dlatego to na pewno coś dla mnie ;)

    OdpowiedzUsuń

Będzie mi bardzo miło, jeśli pozostawisz po sobie komentarz, ponieważ bardzo mnie to motywuje do dalszego pisania o książkach. Pamiętaj jednak, że jest to miejsce na dyskusje na temat posta, a nie spam.

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...