środa, 23 stycznia 2019

pierwsze słowo - marta kisiel


Dzisiaj po raz kolejny staję przed bardzo trudnym zadaniem wypowiedzenia się na temat książki, która po prostu musiała być dobra. Poziom skomplikowania wzrasta ze względu na fakt, iż jest to zbiór opowiadań. Jest w nim więcej historii, o których chciałabym opowiedzieć jak najwięcej, żeby was przekonać o ich genialności i przy okazji nie zdradzić zbyt wiele z fabuły. Misja z pozoru wydaje się prawie niewykonalna, a jednak podejmę się tego wyzwania.

Pierwsze Słowo to antologia trzynastu opowiadań z całego okresu twórczości mojej ulubionej pisarki, Marty Kisiel. Choć autorka rozpoczyna go słowami, że tak naprawdę nie umie pisać opowiadań jest wręcz odwrotnie. Lektura książki przyniosła mi niesamowicie dużo emocji i wrażeń - od śmiechu poprzez zdziwienie i wzruszenie, aż po łzy. Po raz kolejny udowodniła mi, że potrafi pisać nie tylko opowieści oparte na zabawnych sytuacjach, ale również takie uderzające prosto w serducho.

Wszystko zaczyna się od jej debiutu literackiego, czyli Rozmowy dyskwalifikacyjnej. Przeróżne postacie zbierają się w kolejce do Komisji do spraw Oryginalności Dzieł i Arcydzieł. Widzę w niej metaforyczny, zabawny komentarz do dzisiejszego społeczeństwa czy niektórych powieści. Szczególnie wzruszające okazały się być Kathabasis czy tytułowe Pierwsze Słowo, które opowiadają o przepięknej relacji matka - dziecko. Mamy tutaj również możliwość ponownego przeczytania pierwszego rozdziału Dożywocia czy dodatku do niego w postaci Szaławiły. To pierwsze było fajnym powrotem do perypetii ulubionych bohaterów, a drugie, przeczytane po raz pierwszy, niezwykle mnie urzekło i jeszcze bardziej zaostrzyło apetyt na kolejny tom. Jadeit i Miasto motyli i mgły były historiami owianymi otoczką tajemnicy i trzymającymi napięcie. W zamku tej nocy z kolei w zabawny sposób parodiuje scenę z Kordiana, kiedy tytułowy bohater szykował zamach na cara. Całe światy Dawida niezwykle trafnie opisywały niektóre zachowania ludzi w internecie. Najbardziej jednak przemówiło do mnie opowiadanie o Stanisławie Koziku, starszym mężczyźnie, który umarł w pracy i kompletnie nikt tego nie zauważył.

Antologie, do tego zebrane z różnych okresów twórczości, zazwyczaj bywają nierówne pod względem jakościowym. W tym przypadku muszę jednak przyznać, że wszystkie opowiadania bardzo mi się podobały i nie mogłam oderwać się od lektury, póki nie poznałam zakończenia akurat czytanego. Dowodzi to, o ogromnym kunszcie  autorki już od początku jej kariery, a do tego cały czas się rozwija.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Będzie mi bardzo miło, jeśli pozostawisz po sobie komentarz, ponieważ bardzo mnie to motywuje do dalszego pisania o książkach. Pamiętaj jednak, że jest to miejsce na dyskusje na temat posta, a nie spam.

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...