Piszę to ostatnio dość często, ale po raz kolejny trudno znaleźć mi odpowiednie słowa na temat tej konkretnej powieści. Co wycisnę z siebie kilka zdań to znów je usuwam, ponieważ w niezbyt wystarczający sposób pokazują co chciałabym powiedzieć lub po prostu zbyt wiele zdradzają na samym wstępie. Muszę ważyć każdy wyraz, ponieważ Ameryka w Ogniu należy do tych książek, których być może nigdy nie będę w stanie właściwie zrecenzować. Ona po prostu w ten odpowiedni sposób uderza w samo sedno problemu, który porusza.
W 2074 roku Stany Zjednoczone pogrążają się w drugiej wojnie secesyjnej. Tym razem powodem podziału jest kwestia ustawy, która zakazuje wydobywania kopalnianych źródeł energii, kiedy jest to głównym źródłem utrzymania biednego południa. Całość historii obserwujemy z punktu widzenia sześcioletniej Sarat, która z biegiem historii zmienia się z beztroskiej dziewczynki w kobietę, która jest bezlitosnym narzędziem w rękach jednej ze stron konfliktu.
To już jest ten moment, że muszę zacząć opowiadać o tym, co takiego urzekło mnie w powieści Omara El Akkady, ale w dalszym ciągu to dla mnie niesamowicie trudne. Już sama książka nie należy do prostych i przyjemnych. Nie jest to tylko opowieść o wojnie, która w niedalekiej przyszłości może dopaść nas samych, ale również bardzo bolesna historia przemiany człowieka, dzieje rodziny czy obraz społeczeństwa pod jej wpływem. Sarat gra tutaj pierwsze skrzypce.
Autor przytacza kilka faz życia dziewczyny, gdzie nie tylko wojna, ale również i ludzie mieli ogromny wpływ na jej tragiczny wybór drogi życiowej. Sarat to taka typowa chłopczyca, która nie lubi się malować, a płeć przeciwna interesuje ją jedynie jako kompani do zabawy czy pracy. Jest silną, niezależną i odważną jednostką, jednak nie zawsze myśli o daleko idących konsekwencjach swoich czynów. Z tego powodu dość prosto nią manipulować.
Na jej tle możemy również obserwować losy rodziny Chestnutów, na których wojna odbiła ogromne piętno. Od początku starali się o polepszenie swojego bytu, jednak doprowadziło to tylko do śmierci głowy rodziny. W późniejszym wieku, również poprzez działania wojenne, dzieci straciły również matkę, a najstarszy z nich został okaleczony do końca życia. Zaraz po Sarze to właśnie młodego Simona było mi najbardziej żal. Chłopak pełen był gniewu po stracie ojca oraz z powodu nieakceptacji ze strony matki. Wstąpił do legii buntowników, a potem stał się ciężarem dla sióstr i cudem dla ludzi, którzy tłumnie do niego przybywali. Z kolei siostra bliźniaczka głównej bohaterki, Dana, była jakby gdzieś z boku. Była jej totalnym przeciwieństwem. Wielokrotnie się kłóciły, a jednak były dla siebie wyjątkowe.
Przez to, że Sarat często zmieniła miejsca swojego pobytu obserwowaliśmy różne strony społeczeństwa w czasie konfliktu zbrojnego. Najpierw ci, którzy są jakby obok. Nie biorą bezpośredniego udziału w walkach, ale to ich najbardziej dotykają straty. Następnie społeczność obozu dla uchodźców czy ludzie, którzy końca poszukują już tylko w cudach takich, jak Simon. Przede wszystkim jednak ci, którzy są bezpośrednio zamieszani w cały ten bałagan.
Najważniejszym i najmocniejszym punktem całej historii są oczywiście bohaterowie, jednak nie mogę zapomnieć o fabule, która wielokrotnie mnie zaskakiwała. Sam styl autora idealnie pasuje do tego typu książki. Wydaje się nieco surowy, jednak genialnie i barwnie sprawozdaje wydarzenia. Choć może nie wprost, ale genialnie opisuje również emocje i uczucia bohaterów.
W dalszym ciągu mam wrażenie, że ten tekst nie jest w stu procentach taki, jak bym chciała. Możliwe jednak, że nic lepszego nie uda mi się napisać, wiec nie będę narzekać. Ameryka w Ogniu jest niezmiernie trudną książką. Mimo, że jej sens i ciężar dociera najmocniej dopiero w momencie zakończenia. Autor dogłębnie przedstawia nam psychikę bohaterów w obliczu wojny oraz straty. Nie jest to na pewno książka dla każdego, ale mam nadzieję, że jeśli kogoś z was w tym momencie zainteresowała to się na niej nie zawiedzie.
To już jest ten moment, że muszę zacząć opowiadać o tym, co takiego urzekło mnie w powieści Omara El Akkady, ale w dalszym ciągu to dla mnie niesamowicie trudne. Już sama książka nie należy do prostych i przyjemnych. Nie jest to tylko opowieść o wojnie, która w niedalekiej przyszłości może dopaść nas samych, ale również bardzo bolesna historia przemiany człowieka, dzieje rodziny czy obraz społeczeństwa pod jej wpływem. Sarat gra tutaj pierwsze skrzypce.
Autor przytacza kilka faz życia dziewczyny, gdzie nie tylko wojna, ale również i ludzie mieli ogromny wpływ na jej tragiczny wybór drogi życiowej. Sarat to taka typowa chłopczyca, która nie lubi się malować, a płeć przeciwna interesuje ją jedynie jako kompani do zabawy czy pracy. Jest silną, niezależną i odważną jednostką, jednak nie zawsze myśli o daleko idących konsekwencjach swoich czynów. Z tego powodu dość prosto nią manipulować.
Na jej tle możemy również obserwować losy rodziny Chestnutów, na których wojna odbiła ogromne piętno. Od początku starali się o polepszenie swojego bytu, jednak doprowadziło to tylko do śmierci głowy rodziny. W późniejszym wieku, również poprzez działania wojenne, dzieci straciły również matkę, a najstarszy z nich został okaleczony do końca życia. Zaraz po Sarze to właśnie młodego Simona było mi najbardziej żal. Chłopak pełen był gniewu po stracie ojca oraz z powodu nieakceptacji ze strony matki. Wstąpił do legii buntowników, a potem stał się ciężarem dla sióstr i cudem dla ludzi, którzy tłumnie do niego przybywali. Z kolei siostra bliźniaczka głównej bohaterki, Dana, była jakby gdzieś z boku. Była jej totalnym przeciwieństwem. Wielokrotnie się kłóciły, a jednak były dla siebie wyjątkowe.
Przez to, że Sarat często zmieniła miejsca swojego pobytu obserwowaliśmy różne strony społeczeństwa w czasie konfliktu zbrojnego. Najpierw ci, którzy są jakby obok. Nie biorą bezpośredniego udziału w walkach, ale to ich najbardziej dotykają straty. Następnie społeczność obozu dla uchodźców czy ludzie, którzy końca poszukują już tylko w cudach takich, jak Simon. Przede wszystkim jednak ci, którzy są bezpośrednio zamieszani w cały ten bałagan.
Najważniejszym i najmocniejszym punktem całej historii są oczywiście bohaterowie, jednak nie mogę zapomnieć o fabule, która wielokrotnie mnie zaskakiwała. Sam styl autora idealnie pasuje do tego typu książki. Wydaje się nieco surowy, jednak genialnie i barwnie sprawozdaje wydarzenia. Choć może nie wprost, ale genialnie opisuje również emocje i uczucia bohaterów.
W dalszym ciągu mam wrażenie, że ten tekst nie jest w stu procentach taki, jak bym chciała. Możliwe jednak, że nic lepszego nie uda mi się napisać, wiec nie będę narzekać. Ameryka w Ogniu jest niezmiernie trudną książką. Mimo, że jej sens i ciężar dociera najmocniej dopiero w momencie zakończenia. Autor dogłębnie przedstawia nam psychikę bohaterów w obliczu wojny oraz straty. Nie jest to na pewno książka dla każdego, ale mam nadzieję, że jeśli kogoś z was w tym momencie zainteresowała to się na niej nie zawiedzie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Będzie mi bardzo miło, jeśli pozostawisz po sobie komentarz, ponieważ bardzo mnie to motywuje do dalszego pisania o książkach. Pamiętaj jednak, że jest to miejsce na dyskusje na temat posta, a nie spam.