wtorek, 15 maja 2018

murder park. park morderców - jonas winner


Od dłuższego czasu nie miałam najmniejszej ochoty na przeczytanie thrillera, bo po cokolwiek bym nie sięgnęła było dla mnie zbyt przewidywalne, a więc nabrałam swego rodzaju niesmaku wobec gatunku. Zaczęłam jednak obserwować dość dużą ilość osób, które czytają ogromne ilości tego typu książek, dlatego nie dziwię się, że w pewnym momencie zatęskniłam za dusznym klimatem grozy i przerażenia, które niesie za sobą obecność seryjnego mordercy czy odkrywania tajemnic zbrodni sprzed lat. Szukałam nietypowej historii, napisanej przez nieznanego mi dotąd autora, który wywołałby u mnie ciarki na skórze, jak przy wgłębianiu się w historie z serii o Jane Rizzoli i Maurze Isles, aż w końcu nadarzała się okazja przeczytania Murder Parku. Czy spełnił on moje oczekiwania?

Dwadzieścia lat temu na Zodiac Island doszło do trzech makabrycznych morderstw młodych kobiet, skutkiem czego zamknięto działający tam popularny park rozrywki. Teraz pewne osoby chcą otworzyć kolejny, którego motywem przewodnim mają być seryjni mordercy. Oprócz tego ma działać program randkowy, zbliżający do siebie singli poprzez imitowanie wśród nich obecności zabójcy. Jeszcze w trakcie budowy na wyspę zostają zaproszeni przedstawiciele mediów, aby zareklamować przedsięwzięcie. Tempo akcji jednak szybko wymyka się spod kontroli, a uczestnicy powoli zaczynają podejrzewać, że odpowiedzialność za zbrodnie sprzed lat poniosła niewłaściwa osoba.

Może sam pomysł na fabułę Murder Parku nie wydaje się czymś oryginalnym oraz zaskakującym, jednak mam słabość na punkcie tematu seryjnych morderców i to głównie ta otoczka przyciągnęła do powieści Jonasa Winnera. Dość szybko też się w nią wciągnęłam, przez co za każdym razem trudno mi było się od niej oderwać póki nie poznałam rozwiązania zagadki, a niestety nie miałam możliwości, żeby przeczytać całość na jedno posiedzenie. Na ogromną korzyść historii działa również bardzo męski i surowy styl autora, który w genialny sposób dawkuje napięcie. Główna akcja przerywana jest przez zapisy rozmów psychologa z uczestnikami, którzy jak się okazuje nie znaleźli się tam przypadkowo. Początkowo jest też ona nieco powolna, ale Jonas Winner szybko przechodzi do meritum i nadaje historii dynamizmu, coraz bardziej podkręcając tempo. Jeśli zaś chodzi o samo zakończenie, to niezwykle mnie zaskoczyło i nigdy nie spodziewałabym się, że w taki sposób zostanie to rozwiązane.

Historię śledzimy z punktu widzenia Paula, syna ostatniej ofiary mordercy sprzed dwudziestu lat i dziennikarza śledczego. Został nim z powodu podświadomej traumy, która pozostała w nim po śmierci matki. Był jeszcze małym dzieckiem i niewiele pamięta z tego dnia, jednak zawsze interesowali go seryjni mordercy, a szczególnie gorliwie przyglądał się aktom sprawy zabójcy z Zodiac Island. Pozostali bohaterowie również są mniej lub bardziej powiązani z tamtymi zbrodniami. Starałam do nikogo za bardzo nie przywiązywać, bo w pewnym momencie podejrzewałam nawet samego głównego bohatera o obecne wydarzenia. Jednak z wielu z nich nie można było nazwać stabilnymi emocjonalnie, bo chowali w sobie ciężkie traumy sprzed lat lub po pewnymi względami byli socjopatami.

Choć nie był on dla mnie do końca czymś czego szukałam, to na pewno będę miło wspominać lekturę Parku Morderców. Jonas Winner napisał świetny, trzymający w napięciu thriller opierając się na znanych i popularnych motywach, a dodatkowo jego styl stworzył niesamowity klimat. Niewątpliwie największym plusem historii jest zaskakujące zakończenie oraz nieufność wobec każdego z bohaterów. Myślę, że spodoba się wielbicielom gatunku, ale również może być dobrym pierwszym spotkaniem z tego typu literaturą.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Będzie mi bardzo miło, jeśli pozostawisz po sobie komentarz, ponieważ bardzo mnie to motywuje do dalszego pisania o książkach. Pamiętaj jednak, że jest to miejsce na dyskusje na temat posta, a nie spam.

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...