środa, 7 lutego 2018

krzyk icemarku - stuart hill

Słowem wstępu do tego posta chciałabym tylko wyjaśnić, że ani czas, ani internet ani przede wszystkim wena nie są dla mnie łaskawe w ostatnim czasie, dlatego jest mnie tak mało zarówno tutaj jak i u was. Prawdopodobnie zaliczyłam swoją pierwszą sesję w życiu (wszystko w pierwszych terminach!), w końcu udało mi się też znaleźć nową pracę, na pewno nie marzeń ani w zawodzie, ale lepsze to niż nic. Zwłaszcza, że na gwałt potrzebowałam gotówki. No i oczywiście z tych względów zdecydowanie bardziej skupiłam się na życiu prywatnym, ale teraz jest już spokojniej, więc postaram się nadrobić wszystkie zaległości na blogu. Pojawi się kilka recenzji książek, które przeczytałam w styczniu, ale mam nadzieję również w końcu podsumować miniony rok oraz grudzień i styczeń.

Maraton zaległych recenzji zaczniemy jednak od historii, która niesamowicie mnie zaskoczyła. Krzyk Icemarku mijałam tylko wzorkiem na księgarnianych półkach, bo opis nieszczególnie mnie zaciekawił i nie słyszałam też żadnych opinii o tej książce - nawet negatywnych. Paradoksalnie jednak kupiłam ją razem z drugim tomem na promocji w Biedronce i sięgnęłam po nią podczas maratonu, który w okresie świątecznym organizowałam razem z Darią z Biblioteczki Ciekawych Książek. Jej czytanie zajęło mi najwięcej czasu, ale w żaden sposób go nie żałuję.

Thirrin Freya Silnoręka Lindenshield to zaledwie czternastoletnia dziewczynka, której przyszło objąć władzę w okupowanym przez wojska imperium polipontyjskiego, Icemarku. Jej ojciec zginął w bitwie, która pozwoliła zatrzymać najeźdźce i zyskać czas dla młodej królowej na zebranie wojsk i sprzymierzeńców. Thirrin wraz ze swoim doradcą czarownikiem Oskanem wyrusza w podróż na daleką i mroźną północ aby zawrzeć pakt z wampirami, wilkołakami, duchami lasu, a nawet śnieżnymi lampartami. Czy stwory rodem z prawdziwego koszmaru okażą się skuteczną bronią przeciwko skrajnie racjonalnym najeźdźcą?

Spodziewałam się po tej książce czegoś naprawdę złego i myślałam, że odłożę ja po góra stu stronach kompletnie zawiedziona, a było wręcz przeciwnie. Nawet nie była tak dziecinna jak mi się wydawało, że będzie. Owszem, czuć, że jest to fantastyka dla młodszej młodzieży, ale zdecydowanie coś bardziej rozbudowanego niż young adult z elementami fantastycznymi. Stuart Hill stworzył własne uniwersum i widać, że solidnie się do tego przyłożył, ponieważ przewijają się nawet rozmyślenia bohaterów o jego rozległości, o innych krainach czy ludach, a nawet przeszłości. Brakowało mi w tym wszystkim jedynie mapki chociażby terenów, na których rozgrywała się główna akcja książki, aby lepiej się rozeznać w podróżach bohaterów. Fabuła wielokrotnie mnie zaskakiwała, choć znajdzie się tutaj na pewno wiele schematów jak choćby jedno imperium ponad wszystkimi innymi państwami, młoda królowa, walka dobra ze złem. Pomimo tego, że grupą docelową są osoby, które dopiero wyrastają z wieku dziecięcego to momentami historia jest naprawdę brutalna i autor nie szczędzi opisów rozlewu krwi podczas bitew.

Główna bohaterka momentami bywa irytująca, swoją wyniosłością i skupianiem się tylko nad militarnym aspektem rządzenia państwem, ale również i Thirrin ma swoje lepsze oblicze. Nie jest wyidealizowana - posiada szereg wad i zalet, a także gorsze momenty. Chce być dobrym wojownikiem i dobrą królową, ale chwilami czuje się zbytnio tym przytłoczona. Ukojenia swoich strachów szuka w pracy fizycznej. Bardzo polubiłam Oskana oraz nauczyciela młodej królowej. Czarownik pomimo, że bardzo szybko zyskał awans społeczny i względy u następczyni tronu to wciąż pozostawał sobą - skromnym, dobrym i sympatycznym chłopaczkiem wychowanym w lesie. Guwernant zaimponował mi swoją miłością do historii, przekazywania wiedzy oraz swojego państwa. Wampiry i wilkołaki były takie, jak opisywały je klasyki horroru, choć znalazły się również momenty, aby zażartować z ich natury. Część z postaci została jednak przedstawiona w sposób dość płaski.

Książka Stuarta Hilla nie do końca jest genialnym fantasy i naprawdę wiele mu do tego brakuje, ale świetnie się przy niej bawiłam. Historia niesamowicie mi się podobała i często zaskakiwała, a także bardzo polubiłam głównych bohaterów. Myślę, ze grupie docelowej, czyli młodzieży, która uwielbia fantastykę powinna się spodobać, a ja z chęcią sięgnę po kolejny tom.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Będzie mi bardzo miło, jeśli pozostawisz po sobie komentarz, ponieważ bardzo mnie to motywuje do dalszego pisania o książkach. Pamiętaj jednak, że jest to miejsce na dyskusje na temat posta, a nie spam.

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...