Tytuł polski: Siła Niższa
Seria: Dożywocie #2
Wydawnictwo: Uroboros
Wydanie polskie: 2016
Wydanie polskie: 2016
Liczba stron: 319
Moja ocena: 8/10
Niesamowicie długo wyczekiwana kontynuacja Dożywocia nareszcie znalazła się w moich rękach! Jak wszyscy wiecie Marta Kisiel to moja ulubiona polska pisarka, dlatego na każdą jej książkę czekam i będę czekać z równie wielką niecierpliwością. Jestem wprost przepełnioną ciekawością w jaki sposób tym razem uda się mnie rozśmieszyć i zaskoczyć ałtorce. A wy jesteście ciekawi, jak to było tym razem?
Po doszczętnym spłonięciu Lichotki Konrad Romańczuk wraz ze swoim okrojonym składem dożywotników przeprowadza się do nowego lokum. Szczęsnego i Krakersa gdzieś wcięło, z utopców ostał się tylko jeden a małe Licho i jego właściciel nie potrafią odnaleźć się w tej sytuacji. Pech chciał, że do wszystkiego wtrąciła się jeszcze Siła Niższa i rzuca im kolejne przeszkody pod nogi.
Siła Niższa wywołała we mnie mieszane uczucia, znaczy wciąż uważam ją za świetną książkę i niesamowicie się przy niej uśmiałam, ale początek tej historii wprowadził mnie raczej w przygnębienie niż stan nieustanej głupawki. Dużo było w nim melancholii i jesiennej chandry, która w tej chwili otacza nas zewsząd i początkowo niezbyt przypadło mi to do gustu, bo chciałam się rozerwać i zapomnieć o tej chlapie za oknem. Teraz jednak myślę, że to był dobry pomysł. Marta Kisiel pokazała nam wszystkim, że poza śmiechem i głupstwami potrafi odnaleźć się też w nieco cięższych klimatach. A dalej? Dalej było już tylko coraz lepiej i coraz bardziej ałtorkowo. Na powrót wróciły wszystkie perypetię bohaterów, o których tak niesamowicie czytało mi się w poprzednim tomie, a nawet pojawiło się ich zdecydowanie więcej i kilku z nich wprost nie da się nie lubić!
Przede wszystkim jednak główni bohaterowie są tak samo niesamowici i na swój sposób sympatyczni. Znerwicowany Konrad i wciąż niesamowicie uroczokochane Licho, które początkowo trochę się pogubiło, ale na szczęście na powrót odnalazło dawny wigor. Jako kompana odnaleziono mu kolejnego anioła Tsadkiela, którego nie będę wspominać zbyt dobrze z powodu jego gburowatości i perfekcjonizmu we wszystkich możliwych aspektach życia. Poza tym powraca Karmilla w dość ciekawej sytuacji życiowej... No i Turu Brząszczyk! Prosty facet z hobby, ale za to niesamowicie wielkim sercu. Tylko samej Siły Niższej jakoś mi tak mało było.
Marta Kisiel znowu dała niesamowity popis swoich umiejętności polonistycznych i za pomocą ogromnej ilości środków stylistycznych i gierek słownych stworzyła świetną kontynuację przygód Konrada Romańczuka. Potrzebowałam trochę czasu, żeby przetrawić jej początek, ale koniec końców Siła Niższa jest godną następczynią Dożywocia z kordonem równie niesamowitych bohaterów.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Będzie mi bardzo miło, jeśli pozostawisz po sobie komentarz, ponieważ bardzo mnie to motywuje do dalszego pisania o książkach. Pamiętaj jednak, że jest to miejsce na dyskusje na temat posta, a nie spam.