wtorek, 16 maja 2017

"Wielki Marsz" Stephena Kinga

okładka, wielki marsz, stephen kingAutor: King Stephen
Przekład: Korombel Paweł
Tytuł polski: Wielki Marsz
Tytuł oryginalny: The Long Walk
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Wydanie polskie: 1979
Liczba stron: 244
Cena okładkowa: 20 zł
Moja ocena: 5/10

Stephen King to pisarz, który zyskał sobie moje bezgraniczne zaufanie nawet pomimo dwóch wcześniejszych wpadek w postaci książek, których po stu stronach kończyć nie chciałam. Doszłam do wniosku, że te pozycje w danej chwili mojego życia nie spodobają mi się i nie zrozumiem ich przekazu. Tylko, że chciałabym przeczytać dokładnie wszystkie książki w dorobku króla grozy, więc kiedyś na pewno do nich wrócę. Wielki Marsz to kolejna taka powieść, ale jej niewielka objętość zachęciła mnie do skończenia. Czy ostatecznie zmieniłam zdanie co do tej  książki?

Stu nastoletnich chłopaków staje na starcie dorocznego Wielkiego Marszu, w którym linia mety wypada tam, gdzie życie odda przedostatni. Wystarczy cztery razy zwolnić poniżej sześciu kilometrów na godzinę, aby odejść na tamten świat. Wyścig ten ma stanowić alegoryczne przedstawienie przyszłości Stanów Zjednoczonych z perspektywy osiemnastoletniego Stephena Kinga i wiele osób jest pod wielkim wrażeniem tej historii. Sam pomysł na fabułę rzeczywiście jest świetny, jednak wykonanie niesamowicie odbiega od moich wyobrażeń i niezbyt mi się to podoba. Rozumiem, czego symbolem ma być Wielki Marsz, ale za żadne skarby nie mogę zrozumieć dlaczego ci wszyscy chłopcy dobrowolnie zgłosili się do czegoś tak okropnego, co w prawdziwym świecie nie miałoby racji bytu. Jestem niemal pewna, że niewielu znalazłoby się takich, którzy byliby gotowi narazić swoje życie w imię niepewnego bogactwa. Poza tym w większości momentów wydarzenia nie są nakręcane przez nic ciekawszego od chodzenia i zabijania. 

Jedynie poszczególne historie bohaterów choć trochę to wszystko ratują mimo, że w ostateczności z tych niezbyt ciekawych przeszłości wychodzą bardzo lekkomyślne postacie. Wyobrażacie sobie, żeby mając ciężarną żonę, wystąpić w wyścigu, w którym na dziewięćdziesiąt dziewięć procent zginiesz? Bo ja nie. Ani przez chwilę nie czułam, żeby którykolwiek z tych chłopaków był aż tak zdesperowany, żeby w tym czymś wystąpić.

Skończyłam Wielki Marsz tylko dlatego, że jest to bardzo krótka książka, ale szczerze powiedziawszy jestem bardzo zawiedziona. Nie dostałam tej obiecanej, niesamowitej, poruszającej historii, która miała we mnie wzbudzić wiele refleksji. Nawet chluba Stephena Kinga, czyli zakończenie nie było takie, jakie powinno. Nie wbiło mnie w fotel.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Będzie mi bardzo miło, jeśli pozostawisz po sobie komentarz, ponieważ bardzo mnie to motywuje do dalszego pisania o książkach. Pamiętaj jednak, że jest to miejsce na dyskusje na temat posta, a nie spam.

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...