Przekład: Wilusz Tomasz
Tytuł polski: Joyland
Tytuł oryginalny: Joyland
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Wydanie polskie: 2016
Wydanie oryginalne: 2013
Wydanie oryginalne: 2013
Liczba stron: 292
Cena okładkowa: 14,90 zł (wydanie pocket)
Moja ocena: 7/10
Rzadko sięgam po nowsze pozycje napisane przez Stephena Kinga, ponieważ najpierw bardzo chciałabym nadrobić wszystkie jego starsze powieści, ale Joyland było kompletnym przypadkiem. Do teraz zszokowana spoglądam na datę wydania tej powieści, ponieważ sądziłam, że pochodzi ona z czasów, gdy król płodził swoje największe dzieła, które dzisiaj znajdują się w klasyce literatury grozy i w trakcie czytania byłam cały czas o tym przekonana. Zorientowałam się dopiero w momencie, gdy zasiadłam do pisania recenzji. Wynika z tego, że jest to moje drugie spotkanie ze współczesną twórczością Kinga, a skoro Bazar Złych Snów spełnił moje oczekiwania względem niego to pewnie zastanawiacie się czy również Joyland jest warte zachodu, prawda?
Joyland to po Martwej Strefie i Zielonej Mili powieść, która najbardziej mnie wzruszyła. Autentycznie, kiedy przeczytałam ostatnie słowa nie mogłam powstrzymać potoku łez, ponieważ nawet z tą paranormalną otoczką historia przedstawiona na jej kartach jest tak niesamowicie prawdziwa i zupełnie inna niż wszystko, co wcześniej napisał Stephen King. Określiłabym ją mianem bardzo delikatnej i w pewnym momencie dodającej nadziei, by po chwili brutalnie ją odebrać. Ta króciutka książka to niezwykła opowieść o studencie Devinie Jonesie, którego życie to sinusoida. Poznajemy go w momencie, kiedy wszystko znowu zmierza ku najgorszemu. Chłopak przeczuwa, że wakacyjny wyjazd jego dziewczyny do pracy nie jest przypadkowy i to ich ostatnie wspólne chwile. Impulsywnie postanawia również znaleźć sobie jakieś dobrze płatne zajęcie na ten czas i trafia do sezonowego lunaparku zwanego Joylandem, gdzie jego życie zmieni się na zawsze pod wpływem kilku wspaniałych osób. Początek książki jest nieco nudnawy i akcja rozwija się bardzo wolno, ale kiedy dojdziecie już do rzeczy wprost nie da się od niej oderwać. Z niecierpliwością oczekiwałam ostatecznego rozwiązania akcji, które całkowicie złamało mi serce. Oczekiwałam zupełnie innego jej przebiegu, ale to co dostałam również zaspokoiło moje pragnienia, ponieważ każdy element miał jakieś ważne znaczenie dla całości i odegrał ważną rolę w życiu Devina.
Sam główny bohater to wspaniały, honorowy i emocjonalny młody facet, którego życie legło w gruzach po dziwnym zerwaniu ze swoją pierwszą dziewczyną i teraz, z małą pomocą nowych przyjaciół, stara się je naprawić. Spotkał w Joylandzie kilku wspaniałych ludzie, jak Erin i Tom czy mały Mike, ale znalazło się również miejsce na takich, którym zdecydowanie wierzyć nie powinien. Jak zawsze wszyscy bohaterowie byli świetnie wykreowani i nawet drugoplanowym poświęcone zostało wystarczająco dużo miejsca.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Będzie mi bardzo miło, jeśli pozostawisz po sobie komentarz, ponieważ bardzo mnie to motywuje do dalszego pisania o książkach. Pamiętaj jednak, że jest to miejsce na dyskusje na temat posta, a nie spam.