Tytuł polski: Księga Snów
Tytuł oryginalny: Das Traumbuch
Tytuł oryginalny: Das Traumbuch
Wydawnictwo: Otwarte
Wydanie polskie: 2017
Wydanie oryginalne: 2016
Wydanie polskie: 2017
Wydanie oryginalne: 2016
Liczba stron: 424
Moja ocena: 8/10
Na świecie wydano już niezliczoną ilość książek, a wśród nich można wyróżnić takie, które zaparły nam dech w piersiach, zadowoliły nas, były średnie lub nawet słabe. Jednak, co jakiś czas zdarza mi się trafiać na książki, którym nie umiem, a po części nie chcę wydawać konkretnej oceny. Ostatnią taką książką były Złe Jana Michała Chmielewskiego, które przeraziły mnie swoją realnością i bliskością wydarzeń, a teraz muszę spróbować opowiedzieć wam o moim pierwszym spotkaniu z Niną George. Było ono zgoła inne i specyficzne, ale również bardzo do przemówiło.
Dwunastoletni Samuel Noam Valentiner jest wyjątkowym dzieckiem, choć jego życie nie jest tak usłane różami, jakby się wydawało. Czuję się we własnej rodzinie, jak piąte koło u wozu, jakby burzył jej harmonię. Chłopiec nigdy osobiście nie poznał swojego ojca, a kiedy wreszcie nadarzyła się ku temu okazja mężczyzna ulega poważnemu wypadkowi samochodowemu i zapada w śpiączkę. Sam regularnie odwiedza go w szpitalu, dzięki czemu jego życie splata się z losami byłej partnerki rodzica, Eddie oraz pogrążonej w stanie wegetatywnym Maddie, które doświadczyły uczucia, które niebawem go dosięgnie.
W trakcie czytania cały czas zastanawiałam się nad tym, o czym właściwie opowiada ta książka i przede wszystkim, jakie niesie za sobą przesłanie. Promowany przez wydawnictwo świat pomiędzy życiem a śmiercią jest jedynie elementem misternie skonstruowanej fabuły poruszającej problemy natury egzystencjalnej i postawę różnych ludzi wobec niej. Śmierć, zwłaszcza bliskiej osoby, jest zdarzeniem bardzo przygnębiającym, z którym bardzo często trudno się pogodzić dorosłemu człowiekowi, a co dopiero dziecku. Nina George opowiada tę historię z różnych perspektyw, co w przypadku Księgi Snów niezmiernie mi się podoba, ponieważ nie mąci w głowie, a ubogaca ją o dodatkowe, potwierdzające tezę wątki. W przypadku Sama i Eddie obserwujemy, jak wygląda teraźniejszość, czyli walka o życie oraz zdrowie Henriego, gdy tymczasem on przebywa pomiędzy światami - wspomina swoją przeszłość, szuka drogi powrotu do świadomości i podejmuje najważniejszą decyzję w swoim życiu. Całość ma dość specyficzny, nieco oniryczny klimat, w który dość trudno się wbić oraz od razu zrozumieć, co autorka miała na myśli, dopiero na koniec przychodzi olśnienie, że główni bohaterowie godzą się ze stratą najbliższej osoby.
Sam na początku nieco mnie irytował, ponieważ przedstawiono mi go, jako wyjątkowo inteligentnego chłopca, o wysokim IQ i niezwykłej empatii. Tymczasem on okazał się być niezwykle bojaźliwy, nieśmiały oraz podatny na wpływy. Z czasem stwierdziłam, że przecież jednak tylko dziecko, które nie czuje się dobrze nawet we własnej rodzinie i z czasem nabrał nieco pozytywów w moich oczach. Wzruszyło mnie jego poświęcenie dla innych, zwłaszcza dla Maddie, która straciła całą rodzinę i z tego powodu bała się wybudzić ze śpiączki. Bardzo współczułam również Eddie, która przed laty straciła ukochanego ojca oraz przeżyła druzgocący zawód miłosny. Kierowała nią jedynie dobroć i miłość.
Księga Snów to niezwykle poruszająca i dająca do myślenia opowieść o odczuwaniu straty przez różnych ludzi oraz o tym, co dzieje się z człowiekiem po śmierci - na szczęście autorka nie narzuca nam wiary, nawet przez chwilę nie wspomina o Bogu ani innych jej aspektach. Za to świetnie buduje narracje z kilku perspektyw, wielowątkową fabułę oraz niezwykle oryginalny klimat. Trzeba poświęcić tej lekturze dużo uwagi, ale naprawdę warto.
Za możliwość przeczytania serdecznie dziękuję Wydawnictwu Otwarte
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Będzie mi bardzo miło, jeśli pozostawisz po sobie komentarz, ponieważ bardzo mnie to motywuje do dalszego pisania o książkach. Pamiętaj jednak, że jest to miejsce na dyskusje na temat posta, a nie spam.