Tytuł polski: Przez stany POPświadomości
Wydawnictwo: Sine Qua Non
Wydanie polskie: 2016
Wydanie polskie: 2016
Liczba stron: 448
Moja ocena: 8/10
Mam w rękach książkę z przepiękną, rzucając się w oczy okładką, która jest po prostu idealnie wydana i zawiera w środku niesamowitą historię, która pochłonęła mnie bez reszty. Czy czytając to jedno zdanie nie macie deja vu? Ja mam, bo zdarzało się to już nie raz i nawet nie dwa razy, ale w przypadku mnóstwa powieści i abstrahując nawet wielu innych produkcji filmowych, serialowych czy muzycznych. Tym razem jednak jest inaczej, ponieważ nie poznałam losów fikcyjnych bohaterów, tylko jakby za pomocą słów autora miejsca ważne z perspektywy fana popkultury oraz ich historię za kulis.
Jakub Ćwiek wraz z grupką przyjaciół, którzy okazali się niezwykle przydatni przy tworzeniu tej książki, wybrał się w podróż zachodnim wybrzeżem Stanów Zjednoczonych, aby odnaleźć miejsca znane nam z kart książek czy ekranów telewizorów. Opisał wszystko w tej niezwykle zabawnej, pełnej anegdot książce, która szybko doprowadzi każdego geeka do krytycznego punktu zazdrości. Nowy Jork, Waszyngton, Boston, Nowy Orlean oraz wiele, wiele innych miasteczek, gdzie powstawała historia popkultury.
Zdecydowałam się po nią sięgnąć, ponieważ autor zachwycił mnie swoimi książkami fantastycznymi. Znałam go wcześniej z powieści Kłamca oraz Grimm City i byłam niezmiernie ciekawa, jak poradzi sobie z czymś zupełnie innym niż fikcja literacka. Okazuje się, że zrobił to w sposób rewelacyjny, ponieważ czułam się, jakbym sama tam była i razem z nimi zwiedzała te wszystkie cudowne miejsca a dodatkowo w niezwykle lekki oraz zabawny sposób opisuje wszystkie wydarzenia, a także często wtrąca w historię wspomnienia, które pojawiały się w jego głowie, gdy zobaczył dane miejsce. Niektórych, jak na przykład biuro oraz dom Stephena Kinga niezwykle im zazdrościłam a inne były mi kompletnie obojętne, ale każdy znajdzie tutaj coś dla siebie i jeszcze przy okazji zostanie zachęcony do przeczytaniu kilku książek czy obejrzenia filmów bliskich sercu uczestnikom wyprawy.
Ich pracę również zostały zamieszczone w tej publikacji. Opowieść Ćwieka przeplatana jest krótkimi wstawkami Bartka Czartoryskiego, który w bardziej teoretyczny sposób przybliżał nam jakieś dane zagadnienie. Zaraz potem możemy obejrzeć niesamowicie piękne fotografię w wykonaniu Agaty "kreski_" Krajewskiej oraz Patryka Jurka, przeczytać wpisy z bloga Radka Teklaka i na sam koniec zobaczyć tak zwane sceny za kulis czyli po prostu już mniej poważne fotografię z tego wyjazdu. Dzięki temu wszystkiemu wydanie nabiera niezwykłego charakteru i jest tak idealne, że aż nie mogę się na nie napatrzeć.
Jako kompletny książkowy geek jestem po prostu zachwycona, zafascynowana i jednocześnie totalnie zazdrosna o wszystko, co udało przeżyć się Ćwiekowi oraz jego przyjaciołom. Oczy mi się świeciły podczas czytania i obiecałam sobie, że sama wybiorę się kiedyś w taką podróż, ale już własnymi literacko-filmowymi szlakami. Ta książka to nie tylko zapis podróży, ale niezwykle inspirująca historia, która wydarzyła się naprawdę, więc może przydarzyć się każdemu z nas. Polecam z całego serca, bo emocje równie silne, jak w trakcie dobrego fantasy.
Za możliwość przeczytania serdecznie dziękuję Wydawnictwu Sine Qua Non.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Będzie mi bardzo miło, jeśli pozostawisz po sobie komentarz, ponieważ bardzo mnie to motywuje do dalszego pisania o książkach. Pamiętaj jednak, że jest to miejsce na dyskusje na temat posta, a nie spam.