Przekład: Kozak Jolanta
Tytuł polski: Endymion Spring
Tytuł oryginalny: Endymion Spring
Wydawnictwo: Egmont
Wydanie polskie: 2007
Wydanie oryginalne: 2006
Ilość stron: 443
Cena okładkowa: 29,90 zł
Moja ocena: 5/10
Jestem w stu procentach pewna, że nie tylko mi zdarza się sięgać po książki, o których wcześniej nie słyszałam i w ogóle nie brałam ich pod uwagę w swoich planach czytelniczych. Ot, po prostu poszłam do biblioteki i w oczy rzuciła mi się całkiem nowa okładka wśród sterty bardzo zniszczonych przez co spontanicznie postanowiłam ją wziąć i zobaczyć, czy mi się spodoba. Pomimo tego miałam jakieś delikatne obiekcje w stosunku do Endymion Spring, ponieważ nie byłam całkowicie pewna, czy nie wyrosłam z tego typu książek. Może i tak rzeczywiście jest, ale dalej świetnie się bawiłam razem z Blake'iem odkrywając tajemnicę starej księgi.
Historie Endymiona poznajemy z dwóch różnych punktów widzenia, oczami dwóch różnych chłopców, którzy wychowali się w całkowicie innych epokach. Pierwszym z nich jest tytułowy bohater, niemowa i czeladnik Jana Gutenberga. Muszę od razu przyznać, że część książki poświęcona na jego losy spodobała mi się dużo bardziej niż ta współczesna. Co prawda nie lubię książek historycznych, ale gdy autor daje się ponieść fantazji i wplata w dawne epoki elementy fantastyczne, jestem wprost wniebowzięta. Również wydarzenia z perspektywy Endymiona były dużo ciekawsze niż te, z którymi zmagał się dwunastoletni Blake, żyjący w czasach współczesnych. Czytając fragmenty poświęcone akcji w dzisiejszym Oksfordzie myślałam jedynie o tym, kiedy wreszcie wrócimy do piętnastowiecznej Moguncji. Co nie zmienia faktu, że obie perspektywy razem splatają się w całkiem ciekawą przygodę, która nie ma jednak dla mnie głębszego sensu. Bardzo dobrze bawiłam się razem z bohaterami, ale Endymion Spring to historia, która poruszy raczej młodszych czytelników, a dla mnie była to tylko jednorazową przygodą, o której nie będę długo pamiętać. Matthew Skelton miał całkiem ciekawy i innowacyjny pomysł, który bardzo przyjemnie się przyswajało, jednak przy jego tworzeniu części z Blake'iem posłużył się dobrze znanymi schematami, co umniejszyło jej wartość. Stanowiła całkowitą przeciwwagę dla rewelacyjnej opowieści o Endymionie.
Żaden z bohaterów nie miał zbyt ciekawej osobowości. Oboje byli postaciami nijakimi i bezbarwnymi, ale w przeciwieństwie do Blake'a Endymionowi to pasowało. Wyrzutek społeczny i niemowa musiał być spokojny, niepewny siebie i potulny wobec swojego wybawiciela, który jako jedyny dał mu szansę na lepszą przyszłość. Tymczasem Blake nawet jak na dwunastolatka był okropnym fajtłapą, mazgajem i imbecylem, co wielokrotnie uświadamiała mu młodsza siostra, która notabene niesamowicie irytowała mnie swoimi przemądrzałymi odzywkami. Poza tym mam wrażenie, że wątek rodziców Blake'a i Duck został okropnie zaniedbany i oni wiedzą dużo więcej o sprawie, którą badają ich dzieci.
Matthew Skelton pisze w całkiem prosty i przystępny sposób, jednocześnie w świetny sposób oddając realia wybranej epoki. Niesamowicie pokochałam jego piętnastowieczną Moguncję i właśnie dzięki niemu z ogromną chęcią odwiedziłabym dzisiejszą oraz sam Oksford, gdzie znajduje się jedna z największych bibliotek na świecie. Właśnie dzięki temu myślę, że jego historia trafi do serc wszystkich ksiażkoholików i nie tylko. Język powieści nie jest zbyt skomplikowany i bardzo potoczny, więc odnajdą się w nim nawet mniej zapaleni czytelnicy i nowicjusze.
Będę mile wspominać lekturę Endymiona Springa, ale nie na tyle, aby polecać go wszystkim na około. Jeśli po mojej recenzji czujecie się skuszeni i nie oczekujcie niczego wielkiego to możecie śmiało sięgnąć, bo na pewno się nie zawiedziecie. To jednorazowa przygoda, która niesamowicie mnie wciągnęła, dlatego idealnie nadaje się na przerywnik między poważniejszymi lekturami.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Będzie mi bardzo miło, jeśli pozostawisz po sobie komentarz, ponieważ bardzo mnie to motywuje do dalszego pisania o książkach. Pamiętaj jednak, że jest to miejsce na dyskusje na temat posta, a nie spam.