Autor:
Salisbury Melinda
Przekład:
Kubiak Michał
Tytuł
polski: Córka Zjadaczki Grzechów
Tytuł
oryginalny: The Sinh Eater Daughter
Seria:
Córka Zjadaczki Grzechów #1
Wydawnictwo:
Zielona Sowa
Wydanie
polskie: 2015
Wydanie
oryginalne: 2015
Ilość
stron: 358
Cena
okładkowa: 34,90 zł
Moja
ocena: 8/10
Twylla
jest przeznaczona. Bogowie wybrali ją, by poślubiła księcia i
panowała nad królestwem. Ale przychylność bogów ma swoją cenę.
W jej skórze płynie śmiercionośna trucizna. Ten, kto rozgniewa
królową musi zginąć, naznaczony śmiercionośnym dotykiem Twylli.
Tylko Lief, niemy strażnik, potrafi zobaczyć w zimnej królowej
dziewczynę, którą naprawdę jest. Jednak na dworze równie
niebezpiecznym, jak sama królowa pewnych rzeczy nie powinno się
ujawniać...
opis
wydawcy
Gdy
pojawiły się pierwsze zapowiedzi Córki Zjadaczki Grzechów
nie miałam najmniejszego zamiaru po nią sięgać. Kojarzyła mi się
z Dotykiem Julii,
który tak strasznie mi się nie podobał, ponieważ pomimo wielu
pozytywnych recenzji nie doczekałam się niczego ciekawego po tej
książce. Sądziłam, że ta również mi się spodoba. W końcu
jednak, dzięki Klubowi Ksiażkowemu, który prowadzę razem z Kitty
na maratonowej grupie, zdecydowałam się po nią sięgnąć i muszę
przyznać, że bardzo się pomyliłam względem powieści Melindy
Sallisbury. Niesamowicie wkręciłam się w te dworskie intrygi, za
które należy się jej miano Gry o Tron dla
młodzieży.
Na
kartach swojej debiutanckiej powieści Sallisbury nie stworzyła
niczego nowego i odkrywczego, ale operując znanymi schematami
stworzyła niesamowicie wciągającą
historię, która coraz
bardziej rozkręcała się z każdą stroną i kilka razy
niesamowicie mnie zaskoczyła. Znalazłam się w świecie, w którym
nie wiadomo, komu ufać, bo każdy może spiskować za naszymi
plecami, a rzeczywistość wcale nie jest taka, jaka się wydaje.
Główna bohaterka w dokładny sposób opisuje nam swoje życie przed
i po wylądowaniu w zamkowych murach. Razem z nią uczestniczymy w
naukach, które przekazywała jej matka, a następnie wszystkich
dworskich wydarzeniach oraz rytuałach, a także zakochujemy się w
Liefie, choć oddaliśmy już swoją rękę księciu. Bardzo
podobał mi się ten trójkąt miłosny, ponieważ Twylla nie kochała
obu chłopaków naraz, a po prostu stanęła przed wyborem między
miłością a obowiązkiem, który jej narzucono. Niestety
mam wrażenie, że dokona złego wyboru, a za to bardzo bym ją
znienawidziła, bo tego, co zrobił jej jeden z nich, tak łatwo się
nie wybacza.
Dziewczyna
była sfrustrowana swoim życiem. Uciekała na królewski dwór przed
ciężkim życiem Zjadaczki Grzechów, a także surowym wychowaniem.
Niestety spotkało ją gorzkie rozczarowanie, ponieważ również
była jedynie marionetką w rękach innych ludzi. Nigdzie nie mogła
pójść sama, nikogo nie mogła dotknąć, nawet męża nie mogła
wybrać sobie sama. Mereka uwielbiam za jego cierpliwość,
inteligencję i przyjaźń w stosunku do Twylli, która powoli
przemieniała się w coś więcej. Co do Liefa to od początku miałam
względem niego obiekcje. Nie oczarował mnie swoim cudownym,
szermanckim zachowaniem. Poza
tym z całej historii mocno w pamięć zapadła mi bezwzględna,
szalona królowa, która nie cofnęła się dosłownie przed niczym,
aby wprowadzić w życie swój plan oraz Zjadaczka Grzechów o
podobnym charakterze.
Bardzo
szybko wciągnęłam się w historię opowiedzianą z perspektywy
Twylli. Była napisana bardzo prostym językiem, który powinien
przemówić do wszystkich, ale jednocześnie nie zabrakło w niej
rozbudowanych, cudownych opisów miejsc, uczuć, wydarzeń, a także
wspomnień głównej bohaterki. Choć akcja nabiera tempa dopiero w
drugiej połowie książki, pierwsza ani trochę mnie nie wynudziła.
Jedyne
co mogę powiedzieć na zakończenie to, że nie mogę się doczekać,
aż otrzymam możliwość przeczytania kolejnej części. Pierwsza
skończyła się w tak okropnym momencie, że aż trudno w to
uwierzyć. Mam również nadzieję, że autorka utrzyma tempo
rozkręcania się historii, a sam finał zwali mnie z nóg.
.fanpage * instagram * twitter * lubimy czytać
Kiedy zobaczyłam tę książkę w zapowiedziach pomyślałam to samo - schematy, schematy i jeszcze raz schematy, ale teraz po Twojej recenzji jestem strasznie jej ciekawa. Chyba dam szansę tej powieści :)
OdpowiedzUsuńMoje uczucia odnoście tej powieści wahają się od niechęci do zachwytu, dlatego mimo tak wysokiej oceny, chyba jeszcze poczekam, aż staną w jakimś punkcie ;)
OdpowiedzUsuńRównież nie miałam ochoty sięgać po tę książkę i również skojarzyła mi się z Dotykiem Julii, którego nie lubię. Jednak chyba coraz bardziej mam ochotę na tę książkę i widziałam ją w bibliotece, więc przy najbliższej wizycie na pewno ją wypożyczę :).
OdpowiedzUsuńWciąga i zaskakuje - takie książki uwielbiam :)
OdpowiedzUsuńNie do końca przekonała mnie ta powieść na początku, kojarzyła mi się ze znanymi schematami i ją sobie odpuściłam. Mimo tego, teraz sobie tak czytam Twoją recenzję i sam fakt, że nazwałaś ją "Grą o tron dla młodzieży" o czymś świadczy :D Może jednak się do niej przekonam... Zobaczymy czy mnie też wciągnie:) Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńIch perspektywy
Nie czytałam jeszcze tej książki, ale te dworskie intrygi baaardzo mnie przekonują <3 /Klaudia
OdpowiedzUsuńSłyszę o niej po raz pierwszy i tak sobie myślę, że chyba już jestem na nią za stara.. ale znam niejedną osobę, której mogłaby się spodobać :)
OdpowiedzUsuńSłyszałam różne opinie, ale jestem pozytywnie nastawiona. Tym bardziej widząc jaką dałaś ocenę i czytając twoją recenzje. Jeśli książka zaskakuje to wielki plus :D Chociaż trochę kojarzy mi się z Rywalkami nie wiem czemu. Ale będę trzymać kciuki by mi się też tak spodobała :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko
Do tej pory zastanawiam się, dlaczego ta książka tak mi się podobała, a minęło już kilka miesięcy od czasu, kiedy ją czytałam. Niby schematyczna, niewiele świeżości, ale ma w sobie coś wciągającego i świetnie mi się ją czytało.
OdpowiedzUsuń