czwartek, 21 lutego 2019

czarcie słowa - grzegorz wielgus


Powieści Grzegorza Wielgusa to dla mnie ogromne wyjście z mojej strefy komfortu, co w ostatnich miesiącach bardzo często mi się zdarza. Nigdy nie sądziłabym, że w poszukiwaniu nowych wrażeń zabrnę w gatunki, których wcześniej nienawidziłam i będzie to spotkanie bardzo udane. Historia do tej pory kojarzyła mi się z moim znienawidzonym przedmiotem w szkole, jednak dzięki literaturze - nawet naszej rodzimej - zyskuje zupełnie inne znaczenie, które podoba mi się zdecydowanie bardziej. Milej przyswaja mi się losy bohaterów w tle jakiś pamiętnych wydarzeń niż je same.

Gotfryd, Jaksa i Lambert po latach znowu się spotykają, tym razem na dworze księcia Dolnej Bawarii. Zbliża się ważny turniej rycerski, na który przybędzie sam niemiecki władca, Rudolf Habsburg. Jednak bytność inkwizytora nie zwiastuje nic dobrego. W okolicznych lasach chłopi giną rozszarpani, jak przez dzikie zwierzę, w otoczeniu napisów wyrytych na pniach drzew. Tymczasem podczas polowania ktoś chce zabić samego księcia.

Pęknięta Korona i Czarcie Słowa to dwie zupełnie różne historie, które łączą tylko bohaterowie. Bez obaw możecie czytać je osobno, choć ja bardzo cieszę się, że dałam szansę obu w dokładnie tej kolejności. Nie przeszkadza to w zrozumieniu fabuły czy przekazu, ale pogłębia relacje między postaciami. Tym razem Wielgus stworzył dwa osobne, wiodące wątki, aby na koniec połączyć je morałem w genialną całość. Poza tym powieść miała świetny klimat, który cały czas trzymał w napięciu - szczególnie sceny z miejsc zbrodni położonych w samym środku lasu. Wszystko podsycało wiele zwrotów akcji. Chyba najbardziej wciągnęła mnie walka polskiego rycerza z tajemniczym Titivilliusem, a zaraz po niej śmierć jednej z moich ulubionych postaci. Mam jednak wrażenie, że sprawie zamordowanych wieśniaków poświęcono zbyt mało miejsca niż na to zasługuje. Była zdecydowanie ciekawsza niż spisek dziejący się na bawarskim dworze, a mimo wszystko to jakby on grał nieco główniejsze skrzypce.

Gotfryd to nadal ten sam ponury i cichy zakonnik z ogromną wiedzą i inteligencją, ale dzięki wydarzeniom z Czarcich Słów, a dokładniej spotkaniu ze starymi znajomymi, poznajemy go bardziej. Szczególnie mowa tutaj o czasach sprzed wstąpienia do zakonu i przyznam szczerze jest to dla mnie zupełne zaskoczenie. Nigdy nie sądziłabym, że tak wyglądało jego życie, a z drugiej strony jakoś zdobyć swoje niezwykłe umiejętności. Bardzo lubię również to, jak pogłębiła się przyjaźń między Jaksą i Lambertem. W szczególności pokazuje to ich pojedynek w trakcie turnieju, przy okazji wywołując niepohamowany atak śmiechu. Do tego poza giermkiem Jaksy, do gustu przypadł mi jeszcze syn księcia bawarskiego Otton, ale o nich niestety nie mogę już wam za dużo powiedzieć, bo zdradziłabym wiele najważniejszych wątków.

Powieści Grzegorza Wielgusa pozwoliły się otworzyć na historię ludzkości (poza antykiem, bo go zawsze kochałam), ponieważ wreszcie nie było to nudne wkuwanie dat na pamięć. Wręcz przeciwnie, poznałam tamte od podszewki, czyli oczami ludzi żyjących w tamtych czasach. Było ciekawie i zaskakująco, a do tego sami bohaterowie nie pozwolili się nudzić. Na pewno polecam tą historię miłośnikom opowieści o rycerzach czy samej historii, ale również kryminałów, bo w końcu również o tym ta powieść jest.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Będzie mi bardzo miło, jeśli pozostawisz po sobie komentarz, ponieważ bardzo mnie to motywuje do dalszego pisania o książkach. Pamiętaj jednak, że jest to miejsce na dyskusje na temat posta, a nie spam.

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...