poniedziałek, 3 września 2018

runa - vera buck

Gdzieś w połowie szkoły średniej miałam krótki epizod chęci zostania psychologiem. Jednak szybko wyperswadowano mi go z głowy, a i sama później zrozumiałam, że już po gimnazjum wybrałam idealną drogę do wymarzonego zawodu. Zostało we mnie jednak nieco zainteresowania chorobami psychicznymi i najwięcej thrillerów, które mnie zachwyciła opowiada właśnie o tej tematyce. To sprawiło, że uznałam Runę za idealną lekturę.

W 1884 roku, młody Szwajcar, Jori Hell studiuje psychiatrię w jednej z najsłynniejszych klinik na świecie, paryskim Salpertiere. Tysiące kobiet jest tu poddawana brutalnym kuracjom i wystawiana na pokaz studentom, jak zwierzęta w cyrku. Pewnego dnia doktor Charcot przyjmuje do szpitala dziewczynkę, która opiera się wszelkim metodom leczenia. Jori znajduje w niej sposób na uzyskanie tytułu doktora. Postanawia jako pierwszy w historii przeprowadzić operacje wycięcia szaleństwa z głowy.

Przyznam szczerze, że nie oczekiwałam wiele po samym wątku kryminalnym, bo sięgnęłam po powieść Very Buck ze względu na tematykę. Początki psychiatrii to bardzo mroczny okres w historii tej dziedziny nauki. Wiedza lekarzy wydaje się dość obszerna, jednak oparta na mylnych oraz zabobonnych podstawach. Kobiety w przeważającej większości uznaje się po prostu za histeryczki, a do tego doktor Charcot wystawia je przed publiką studentów w swoich cudacznych przedstawieniach. Najbardziej poraziły mnie słowa Luysa, że głównym celem operacji Joriego nie będzie wyleczenie Runy, a co najwyżej uspokojenie jej do tego stopnia, aby była akceptowalna przez społeczeństwo. Podczas czytania tych wszystkich scen momentami przechodziły mnie ciarki i miałam ochotę mocno potrząsnąć bohaterami tej książki. Szczególnie, że wspomniany przez mnie wcześniej wątek kryminalny odkrył przed nami coś jeszcze straszniejszego. Kiedy zaczynałam czytać nigdy nie powiedziałabym, że to o takie coś może chodzić. Co prawda domyśliłam się wszystkiego dużo szybciej od głównego bohatera, ale zakończenie dość mocno mnie zaskoczyło i skonsternowało. Muszę je sobie jeszcze dokładnie przemyśleć.

Bohaterowie Runy są dość specyficzni i żadnego z nich nie da się polubić w stu procentach. Jori jest zagubionym, młodym człowiekiem. Jego główną motywacją do zostania psychiatrą to wyleczenie ukochanej, co niestety sprowadza na niego sporo problemów i dylematów, a także jest zbyt błahe by mogło skończyć się dobrze. Każdy z bliżej poznanych lekarzy ma własne problemy psychiczne. Charcot zdecydowanie lepiej czuje się w towarzystwie zwierząt niż ludzi, a Luys cechuje się ogromną manią wyższości. Pielęgniarki są bardzo brutalne wobec pacjentek. Mamy tutaj również niewielki polski akcent w postaci Józefa Babińskiego, studenta i pupilka doktora Charcota, który po prostu desperacko chce być komuś potrzebny. Największym zaskoczeniem dla mnie był Lecoq. Miał dość nietypowe poglądy, a rozwiązanie całej sprawy jego tożsamości wbiło mnie w fotel.

Runa warta jest przeczytania głównie ze względu na poruszany temat, do którego autorka bardzo dobrze się przyłożyła. Poza tym wątek kryminalny również nie zawodzi, a bohaterowie są ciekawi i niejednoznaczni. Na pewno nie jest to historia dla ludzi o słabych nerwach, ale zainteresowanym psychiatrią, historią tego okresu czy po prostu miłośnikom tego typu literatury naprawdę polecam.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Będzie mi bardzo miło, jeśli pozostawisz po sobie komentarz, ponieważ bardzo mnie to motywuje do dalszego pisania o książkach. Pamiętaj jednak, że jest to miejsce na dyskusje na temat posta, a nie spam.

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...