Autor: Meyer Marissa
Przekład: Konowrocka Dorota
Tytuł polski: Scarlet
Tytuł oryginalny: Scarlet
Seria: Saga Księżycowa #2
Wydawnictwo: Literacki Egmont
Wydanie polskie: 2013
Wydanie oryginalne: 2013
Ilość stron: 494
Cena okładkowa: -
Moja ocena: 8/10
Drogi Cinder i Scarlett krzyżują się w chwili, w której Ziemia zostaje zaatakowana przez Lunę... Cinder, dziewczyna cyborg zarabiająca na życie, jako mechanik, próbuje wydostać się z więzienia, choć wie, że jeśli jej się uda, stanie się najbardziej poszukiwanym zbiegiem we Wspólnocie Wschodniej. Po drugiej stronie kuli ziemskiej ginie babcia Scarlet Benoit. Okazuje się, że dziewczyna nie miała świadomości wielu związanych z nią spraw ani śmiertelnego zagrożenia, w którym żyła. Kiedy spotyka Wilka, mającego prawdopodobnie wiadomości o miejscu pobytu babci, czuje powstającą między nimi więź, choć nie potrafi przełamać nieufności. Wspólnie rozwiązują zagadkę, ale wówczas los zderza ich z Cinder przynoszącą nowe pytania bez odpowiedzi.
Od samego początku miałam świadomość, że dalsze części tej serii nie zostaną wydane w Polsce, że Scarlet to najprawdopodobniej ostatnia, część Sagi Księżycowej, jaką przeczytam i jestem na siebie cholernie zła, że w ogóle zaczynałam, że dałam się skusić dwóm prześlicznym okładkom stojącym na bibliotecznej półce i jeszcze pachnącym drukarnią. Totalnie zakochałam się w uniwersurum stworzonym przez Marissę Meyer, choć miałam obawy, że jednak mimo wszystko okaże się wręcz kopią baśni o Kopciuszku, a druga część o Czerwonym Kapturku i cholernie się pomyliłam. To jest coś jeszcze piękniejszego niż baśń to niesamowicie zgrane wplecenie motywów baśniowych do realistycznej wizji przyszłości opanowanej przez zabójczego wirusa letumosis. I pierwsza część okazała się dobra, choć ogromnie przewidywalna i schematyczna to właśnie Scarlet jest jej genialną kontynuacją - nieprzewidywalna, pełna zwrotów akcji i napięcia książka. Głównie chcę tu położyć nacisk na to napięcie, bo autorka tak idealnie je budowała, że momentami miałam wrażenie, że powoli robi się z tego powieść sensacyjna zwłaszcza w kontekście wątku porwania babci Scarlet. I to właśnie ten tom autorka wybrała na zakończenie ukrywania przed czytelnikami całej przeszłości Cinder, której można się było domyślić, ale mi znowu coś po drodze uciekło i tego wszystkiego nie skojarzyłam do pewnego momentu, dalej mamy się już tylko skupiać na walce z mściwą królową Luny, Levaną. I może się wydawać, że wszystko jest pięknie i ładnie, ale mam jedno wielkie, ogromniaste 'ale' do opisu - zawarto w nim wydarzenie z praktycznie samego końca powieści i pomimo, że to również nie powinno być dla czytelnika nowością, nie jest to miłe. Gdyby go nie byłoby mielibyśmy choć mały margines dla zastanowienia, czy historię Cinder i Scarlet zostaną splecone.
Zakres bohaterów się poszerza. Dochodzą nie tylko ci drugoplanowi, ale ważniejsi, z których perspektywy prowadzona jest trzecioosobowa narracja. Bez dwóch zdań wśród nich pozostaje Cinder, która nieszczególnie zmienia się pod wpływem odkrytej w sobie mocy. Lata wychowania, jakiemu została poddana wciąż pozostawiają na niej piętno i nie pozwalają jej poczuć pewności siebie. Tłumi w sobie uczucia. Nie może uwierzyć, że jest godna bycia tym kim jest, ale bardzo pragnie odkryć prawdę o swoim pochodzeniu. Mam wrażenie, że delikatnie "mota się" pomiędzy tym co dobre dla niej, a dobre dla społeczeństwa, co niesamowicie odciąga ją od szablonowej bohaterki powieści młodzieżowych - nie chce ratować świata, ona chce świętego spokoju. Pierwszą i najważniejszą postacią, która na stała gości w historii od tego właśnie tomu jest tytułowa Scarlet, czyli rudowłosa, francuska dziewczyna, która niestrudzenie będzie szukać swojej babci nawet za cenę własnego życia, a której wątek ogromnie polubiłam. Najbardziej w całej historii mroził krew w żyłach i najbardziej zaskakiwał - szczególnie postacią Wilka, bo w pewnym momencie naprawdę nie wiedziałam już czy jest po stronie dziewczyny czy może raczej swojego "stada". Dodatkowo autorka zaczyna też prowadzić nas oczami cesarza Kaia i jego dylematów pomiędzy ratowaniem świata i swojego kraju, a miłością do Cinder. Jego perspektywy dodawała nowego smaczku historii, ponieważ znaliśmy również wydarzenia z tej politycznej perspektywy. Mogliśmy zobaczyć jak wielkim poświeceniem okazuje się być rządzenie wielkim państwem.
Styl pisania Marissy Meyer delikatnie przypomina mi ten, którym posługuje się Maggie Stiefvater, a który dość mocno zaniżył ocenę Wyścigu Śmierci, ale jest o niebo lepszy, bo uczucia bohaterów nie są zepchnięte na aż tak daleki plan. Wszystko postawione jest głównie na rozwijanie akcji, ale one są i w odpowiednim momencie się ujawniają. Poza tym autorka płynnie prowadzi nas przez całą powieść, którą pomimo sporych gabarytów dość szybko się czyta. Nie trzeba zbyt mocno skupiać się na każdym możliwym słowie, a niekiedy wystarczy niezbyt szybkie przejechanie wzrokiem po linijce tekstu. Nawet słownictwo typowe dla tej powieści jest ogromnie łatwe do zapamiętania i opanowania - w porównaniu do teraźniejszości zmieniają się tylko nazwy niektórych sprzętów codziennego użytku oraz oczywiście trzeba rozróżniać cyborgi i androidy.
Może zróbmy jakiś zbiorowy apel do wydawnictwa i jeszcze szturmujmy blogi ksiażkowe wszelkimi możliwymi postami o Sadze Księżycowej, co? Może nam wydadzą dwa kolejne i jednocześnie ostatnie tomy? Bo nie dość, że to wszystko jest tam tak wciągające to po zakończeniu ma się ochotę wyrzucić tę książkę przez okno. Jest tak otwarte.
Uh, nie miałam ochoty na Sagę. Nie miałam, aż do twojej recenzji... Bo nie dość, że recenzja sama w sobie jest świetna to jeszcze tak genialnie opisujesz drugą część, że jestem ciekawa, co było w pierwszej. Zniechęca mnie tylko fakt, że cyborgi i wirusy i wojny z innymi planetami kojarzą mi się z niezbyt przeze mnie lubianym s-f...
OdpowiedzUsuńCzasem warto spróbować coś nowego, a nóż ci się spodoba :)
UsuńTak bardzo mnie ciągnie do Sagi Księżycowej! Jednak nie chcę po nią sięgać z wiedzą, że ostatnie części nie są tłumaczone. W ogóle jak tak można? Przeczytałam wiele pozytywnych opinii na temat tej serii, więc cykl prawdopodobnie spodobał się sporej ilości czytelników. W takim razie jak można nie kontynuować tłumaczenia?
OdpowiedzUsuńRozumiałabym przerwanie wydania kolejnych tomów, jeżeli byłaby naprawdę fatalna, a każdy kto przeczytał pierwsze części nie chciał czytać kontynuacji. Ale jest wręcz przeciwnie. I to mnie nurtuje, czym kierowało się wydawnictwo, przerywając tłumaczenie Sagi Księżycowej na język polski.
W każdym razie... Mam nadzieję, że się uda i mimo wszystko kolejne dwie części zostaną wydane. (:
Chyba nikt tego nie odgadnie. Najwyżej będzie trzeba znaleźć nieoficjalnego tłumaczenia, albo spróbować po angielsku. :D
UsuńMam ogromną ochotę na sagę księżycową. Jednak przeraża mnie fakt, że seria nie została wydana do końca, tylko nagle temat się urwał ..
OdpowiedzUsuńJedyna nadzieja w tym, że wydawnictwo zmieni zdanie...
UsuńBardzo fajna recenzja. Tytuł zapiszę sobie na listę książek, nad którymi muszę się zastanowić.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Między Stronami
Jestem za apelem! A nawet zbiorowym szturmem! Sagę Księżycową kocham, przeczytałam Cress w oryginale, teraz czekam na Winter, ale wiadomo, że to nie to samo, co po polsku. Drugi tom jest chyba najlepszym do tej pory, a może uważam tak dlatego, że tak ogromnie polubiłam Scarlet i Wilka! :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie ;*
http://ravenstarkbooks.blogspot.com/
Ja mogę na razie porównywać tylko do pierwszego tomu, bo dalej na pewno nie przeczytam przez mój okropny angielski :/
UsuńWydaje się ciekawie, a ja już od dłuższego czasu zastanawiałam się nad kupnem pierwszej części, ale zawsze jakoś "wpadałam" na lepsze książki ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :*
ksiazki-mitchelii.blogspot.com
No proszę! Muszę przyznać, że początkowo zupełnie nie byłam ciekawa tej serii, ale teraz patrzę na nią nieco przychylniej. Zastanowię się jeszcze nad nią ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Czytelnicze turbulencje- klik!
Na pewno się nie zawiedziesz!
UsuńJakoś nie ciągnie mnie do tej książki, ale wiem, komu ją mogłabym polecić.
OdpowiedzUsuńDosłownie przed chwilą szukałam pierwszej części tej sagi po angielsku, żeby podciągnąć trochę znajomość tego języka ;)
OdpowiedzUsuńWielkie umysły myślą tak samo :D
UsuńUwielbiam tę serię, kocham ją swoim całym czytelniczym sercem i wciąż nie mogę pogodzić się z tym, że dwa kolejne tomy nie zostały wydane, bo Scarlet podobała mi się jeszcze bardziej od Cinder. Motywy z bajek zostały wplecione po mistrzowsku w nieco futurystyczny klimat, do tego wspaniali bohaterowie (Wilk!<3). Tyle osób jest zakochanych w Sadze księżycowej, a jednak jej kontynuacji nie ma i chyba nigdy tego nie zrozumiem, więc łączę się z tobą w bólu.
OdpowiedzUsuńBooks by Geek Girl
O tak, Wilk jest cudowny! <3 Zwłaszcza na końcu w TEJ scenie ;)
UsuńNo cóż, miejmy nadzieję, że kiedyś zmienią zdanie :<
Kilka lat temu bardzo chciałam tę Sagę przeczytać. Jednak teraz trochę mi się gusta zmieniły i raczej już po nią nie sięgnę. No chyba, że nie będę miała nic ciekawszego do czytania ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
ilmiogattonero.blogspot.com
Wiele słyszałam o tej serii, wiele dobrego jak i złego, sama jeszcze nie czytałam i póki co mnie nie ciągnie. Może kiedyś sięgnę ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Justyna z książkomiłościmoja.blogspot
Pierwsza części była świetna, ale druga, według mnie, jeszcze lepsza! Ach ten Wilk... Cudowny <3 Aktualnie czytam nieoficjalne tłumaczenie "Cress" i nie wiem, co ja potem zrobię ze swoim życiem... Przyłączam się do apelu! Niech ktoś to w końcu wyda! Jak można przetłumaczyć 2 części i powiedzieć, że więcej nie będzie?! Ludzie są okrutni...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
~Paulina
http://ksiazkowezacisze.blogspot.co.uk/?m=1
Nie lubię science-fiction ale niestety dla mnie twoja recenzja mnie przekonuje. Chyba sięgnę po tą sagę. I znowu się zatracę no nie lkjfhjaqwfb
OdpowiedzUsuńZapraszam do siebie http://zatraconawlepszymswiecie.blogspot.com/